SKANDAL! Przez 29 centymetrów muszę rozebrać dom

Ponad 20 lat budowała swój dom, a teraz musi go rozebrać. Dlaczego? Bo o 29 centymetrów stoi za blisko siatki. – Granice działek zmieniły się, kiedy dom już stał, ale nadzór budowlany ma to gdzieś – załamuje ręce Janina Germel z Dąbrowy (woj. mazowieckie). Boi się, że z powodu urzędniczej bezduszności znów zamieszka w przyczepie kempingowej.

Dom pani Janiny to typowy wiejski klocek, zbudowany systemem gospodarczym, czyli rękami właścicieli. – Na inny nie byłoby nas stać, a i tak 20 lat go wznosiliśmy – opowiada kobieta.

Budowa nie była samowolką. Przeciwnie – geodeta wytyczył działkę, projekt jako zgodny ze sztuką budowlaną zatwierdziły stosowne urzędy, a kierownik budowy odebrał inwestycję, własnoręcznym podpisem kwitując należyty stan techniczny budynku. Brakowało tylko pozwolenia na zamieszkanie, czyli pieczątki nadzoru budowlanego z Sokołowa Podlaskiego. Kiedy pani Janina złożyła taki wniosek, zmierzono odległość ściany domu od posesji sąsiada. Okazało się, że dom stoi o 29 cm za blisko siatki.

– Granice działek zmieniły się, kiedy nasz dom już stał, bo sąsiad wywalczył metr gruntu na swoją korzyść. Aby być w zgodzie z przepisami, zgodziłam się nawet zamurować okna od jego strony. Ale urzędnikom w Sokołowie ciągle mało. Każą mi rozbierać dom – denerwuje się pani Janina. – Przez kilka lat mieszkaliśmy w przyczepie kempingowej, a teraz znów mam do niej wrócić z córkami i wnukami?! – pyta.

Urzędnicy nadzoru budowlanego w Sokołowie Podlaskim zasłaniają się tajemnicą. – Nie możemy ujawniać żadnych informacji, bo obowiązuje nas ochrona danych osobowych – mówią. Sprawę mogliby załatwić jednym podpisem (w szczególnych przypadkach przepisy pozwalają pójść inwestorom na rękę), ale nie chcą. Wolą rujnować życie spokojnej i pracowitej rodzinie.

SE.PL

Więcej postów