Czesi wbili nóż w plecy Kaczyńskiemu

Miała być wspólna kradzież koni z europejskiej stajni. Miała być też obejmująca całą Unię Europejską kontrrewolucja. A co będzie? Okazuje się, że szumne hasła, jakie w Krynicy głosili Jarosław Kaczyński i Viktor Orban nie podobają się tym, którzy mieli pomóc w ich realizacji! Twarde „nie!” mówią Czesi.

 – W języku węgierskim jest takie przysłowie, że jeśli komuś wierzycie, pójdziecie z nim nawet konie kraść. Ja bez obaw pójdę z Polakami kraść konie – stwierdził na Forum Ekonomicznym w Krynicy Viktor Orban. Węgierski premier szybko doczekał się pozytywnej reakcji szefa PiS. – Możemy kraść konie, mamy taką stajnię z napisem „Unia Europejska” – odpowiedział Jarosław Kaczyński.

Problem w tym, że pozostali potencjalni partnerzy do przeprowadzenia europejskiej kontrrewolucji wcale nie są przekonani do racji Kaczyńskiego i Orbana. Wręcz przeciwnie! Tak jest choćby w Czechach. – Musimy się skoncentrować na rzeczach ważnych: bezpieczeństwie zewnętrznym i wewnętrznym, wzmocnieniu naszych gospodarek – powiedział cytowany przez „Gazetę Wyborczą” czeski sekretarz ds. integracji europejskiej, Tomas Prouza. To nie wszystko. – W obliczu sojuszu polsko-węgierskiego staramy się ograniczyć nasze zaangażowanie w Grupie Wyszehradzkiej – przyznał wysoko postawiony informator w czeskiej dyplomacji.

Dalszemu istnieniu Grupy Wyszehradzkiej nic co prawda nie zagraża, jednak jej członkowie z Czech i Słowacji stawiają raczej na bliską współpracę z Berlinem. To oznacza tylko jedno – partnerów do „kradzieży koni” Orban z Kaczyńskim muszą raczej szukać gdzie indziej.

DEGIE

Więcej postów