Wydatki rzędu 30-50 mld złotych i zapewnienie offsetu jako warunek zawarcia kontraktu – we wtorek ministerstwo obrony przedstawiało w Sejmie informacje na temat realizacji programu Wisła, którego celem jest stworzenie systemu obrony powietrznej średniego zasięgu.
W minionym tygodniu MON poinformował o wysłaniu zapytania ofertowego (Letter of Request) do amerykańskiej firmy Raytheon, producenta zestawów Patriot. Polska jest zainteresowana zakupem ośmiu zestawów: do roku 2019 dwóch baterii w obecnie dostępnej konfiguracji, a więc z radarem sektorowym. Kolejnych sześć ma być wyposażonych w radar o polu obserwacji 360 st., te miałyby zostać dostarczone po roku 2020.
Minister obrony narodowej Antoni Macierewicz, wiceminister Bartosz Kownacki oraz przedstawiciele Polskiej Grupy Zbrojeniowej, Inspektoratu Uzbrojenia i biura umów offsetowych MON przedstawili we wtorek przed sejmowymi komisjami informacje na temat postępów realizacji programu Wisła. – Pozyskanie systemów musi być związane z korzyściami gospodarczymi, technologicznymi – przekonywał szef resortu. Jak uzasadniał, Polska powinna jak najszybciej wejść w posiadanie broni, która pozwalałaby na obronę m.in. kluczowych aglomeracji i centr przemysłowych.
– Kluczową sprawą w procesie pozyskania systemu jest cena oraz czas – tłumaczył minister. Wiceminister Kownacki mówił o koszcie pozyskania systemu obrony powietrznej. Wskazał, że ze względu na kurs dolara oraz wymagania stawiane przez Polskę, system może kosztować 30-50 mld dolarów. Zdaniem ministra Macierewicza, wynegocjowane obecnie warunki są korzystniejsze i wskazał, że 50 proc. wartości kontraktu mają stanowić zamówienia złożone w polskim przemyśle. Przedstawiciele MON wskazali, że ważnym elementem negocjacji jest zobowiązanie do offsetu. Macierewicz poinformował, że otrzymał od prezesa korporacji Raytheon zapewnienie o przyjęciu odpowiedzialności za ofertę offsetową.
Szef MON wskazał, że zarówno systemy MEADS (Medium Extended Air Defense System), jak i Patriot, których dotyczą zapytania ofertowe, mają swoje zalety. Michał Jach z PiS ocenił, że decyzja o wysłaniu dwóch listów jest posunięciem „dobrym i odważnym”.
TWITTER/MON