Twarz niewiniątka, wystraszone spojrzenie, smutny głos – Artur W. stara się sprawiać wrażenie zagubionego chłopca. Ale to przecież bestia w ludzkiej skórze, która zamordowała dziecko – 15-letnią Wiktorię Cichocką.
Do tej wielkiej tragedii doszło w marcu zeszłego roku. Jak ustalono w śledztwie, Wiktoria wracała od koleżanki w Gogolinie (woj. opolskie) do domu w pobliskich Krapkowicach. Tam czekali na nią kochający rodzice. Niestety, już nigdy nie zobaczyli swojej córeczki żywej. Bo ta padła ofiarą swojego znajomego, Artura. 17-letni wtedy chłopak śledził Wiktorię, bo połakomił się na jej telefon, wart jakieś 400 zł. Chciał go ukraść, żeby później sprzedać, a pieniądze wydać na uciechy.
Dopadł dziewczynę, kiedy ta znajdowała się zaledwie 300 metrów od domu! Zdaniem prokuratury uderzył ją z całej siły w piersi. Dziewczyna straciła przytomność. Wtedy też, jak ustalono w śledztwie, Artur W. zabrał żyjącą jeszcze Wiktorię i zaciągnął do pobliskiej przepompowni ścieków. I tam z zimną krwią utopił w szambie, gdzie udusiła się nieczystościami.
To ustalenia prokuratury. – A śledztwo było długie i trudne – podkreślała Maria Kostrzewa-Jelonek, prokurator, która wczoraj przed Sądem Okręgowym w Opolu, gdzie rozpoczął się proces, odczytywała akt oskarżenia.
Przypomnijmy, że nie od razu wyszło na jaw, że Wiktoria została zamordowana. Najpierw brano też pod uwagę wersję, że mogła uciec z domu. A kiedy już odnaleziono jej zwłoki, to nie było wiadomo, kto zabił dziewczynkę.
Dopiero kilka tygodni później wpadł Artur W. Chłopak nie przyznaje się, że chciał zabić dziewczynę. Jego tłumaczenia nie przekonują jednak prokuratury, bo ta oskarża go o morderstwo.
Pewni winy nastoletniego bandyty są również rodzice Wiktorii. Jakiej kary oczekują dla mordercy ich jedynego dziecka? – Najsurowszej – wydusił z siebie Krzysztof Cichocki, ojciec dziewczyny. Matka, Alina, nie była w stanie rozmawiać z dziennikarzami, bo zrozpaczona nieustannie zalewała się łzami.
Artur W. z uwagi na młody wiek uniknie dożywocia. Grozi mu kara maksymalnie 25 lat więzienia. Na sali sądowej nie prezentował się jak bandzior. Przypominał raczej grzecznego chłopczyka. Jednak trzeba pamiętać, co ten bandyta zrobił 15-letniej dziewczynie!
SE.PL