Merkel już wie że popełniła BŁĄD GENERALNY – wiedzą to też i Niemcy

Wielcy politycy popełniają wielkie błędy i chociaż ich rządy były  okresem stabilizacji i wzrostu ich państw i narodów, to jeden błąd może zmienić rzeczywistość o 180 stopni. Dokładnie tak było i w przypadku pani Angeli Merkel.

Kolejne przegrywane przez jej partię wybory, tym razem w stołecznym Berlinie to już jest o wiele więcej niż wynik – ostrzeżenie z „zapadłej” Meklemburgii. Ludzie wyraźnie pokazali pani Kanclerz, że nie akceptują jej polityki i będzie to ją kosztować wyborczo bardzo wiele. Prawdopodobnie może nawet więcej, niż jej macierzysta partia, ponieważ pani Merkel po prostu skończy karierę polityczną. Jest zbyt wiele osób niezadowolonych z jej rządów w jej bezpośrednim otoczeniu, ponieważ doskonale zdają sobie sprawę z faktu, że zmiany poparcia przełożą się na moc precyzyjną ich partii, jak również i takie prozaiczne sprawy jak konkretne etaty.

Przy czym bardzo groźne jest nie tylko AfD, ale przede wszystkim koalicyjne SPD, które zyskuje część tego, co CDU/CSU traci na sprawach afirmowania nielegalnej migracji. To musi boleć podwójnie, ponieważ co prawda rząd jest wspólny – koalicyjny, w naszych warunkach w podobnej sytuacji musielibyśmy mówić o rządzie jedności narodowej, to jednak są to partie, które startują osobno w wyborach i adresują swoje przekazy polityczne do dwóch wielkich bloków wyborców. Każdą politykę można starać się uzasadnić, poza właśnie takim przypadkiem, że jeden rząd ją firmuje a jego część na tym traci.

Niemcy wchodzą w okres fragmentacji sceny politycznej, a to cieszy lewicę, liberałów i przede wszystkim tamtejszych zielonych. Właśnie te partie będą największymi beneficjentami przełomu jaki uczyniła AfD. W skali kraju przełoży się to na obecność mniejszych partii w Bundestagu. To może oznaczać konieczność tworzenia koalicji nawet trzech partii, na pewno dojdzie do rozbicia zastosowanej sceny politycznej.

W praktyce więc możemy mówić o końcu kariery politycznej pani Merkel, albowiem to jej odejście może być ceną jaką CDU/CSU będzie musiała zapłacić za spoistość i zachowanie władzy. To wysoka cena, jednak taką się płaci jeżeli chce się spuścić w kiblu własną rację stanu. Jeżeli do granic wpuszcza się ponad 1000000 nielegalnych imigrantów nakazując własnemu społeczeństwu, co najmniej milczenie jeżeli nie afirmację. Niemiecka niechęć do imigrantów jest zjawiskiem bardzo głębokie i uwarunkowania specyfiką niemieckiej polityki wewnętrznej. Mamy tam do czynienia z olbrzymim zakłamaniem z hipokryzją i udawaniem że nie ma problemów tam gdzie są. Tymczasem rzeczywistość nie znosi próżni Angela Merkel musi zapłacić cenę za swoją polityczną naiwność i próbę narzucenia społeczeństwu sztucznej gościnności wobec ludzi z których około 80% zgubiło rzekomo własne paszporty ale jakimś cudem udało się zachować po jednym lub po dwa telefony komórkowe. Być może niemieccy politycy są naiwni, ewentualnie chcą być naiwni z jakiś swoich przyczyn jednak niemieckie społeczeństwo postrzega te sprawy inaczej.

Tutaj liczy się to że bliższa ciału koszula. Niemcy boją się wychodzić z domu, boją się o swoje żony, matki i dzieci. o siebie. Ponieważ z kilkunastoosobową bandą osiłków nie da się wygrać jeżeli wraca się z zakupami do domu po pracy. Dzisiaj to jest bardzo częsty obrazek na niemieckich osiedlach, gdzie Niemcy wracając z pracy komunikacją publiczną lub własnymi samochodami. Widzą na placach zabaw, gdzie wcześniej bawiły się dzieci – kobiety w chustach z wózkami i licznymi dziećmi mówiący w innych językach niż niemiecki a ich bracia, ojcowie w zwartych grupach zajmują teren. Jak opisują bulwarówki i sami Niemcy w mediach społecznościowych problemem może być nawet wyjście z psem, co w Niemczech zresztą nigdy nie było łatwe. Ponieważ specjalne tereny dla psów chyba od zawsze były tam wydzielone i ogrodzone. Dzisiaj przybysze przeważnie nie rozumieją, jak można mieszkać w domu z psem lub kotem albo kilkoma psami, to jest obcej kulturze w której pies ma być na zewnątrz.

Problemy są na basenach gdzie inno-kulturowe dzieci i ich matki chcę się kąpać w chustach, przeszkadza to wielu Niemcom nawet jeżeli boją się odezwać, bo wiedzą że jest za to kara, to nie boją się zagłosować na tą partię polityczną, która nie boi się mówić o tym głośno. Całość takich drobnych spraw do których dochodzą jeszcze w ogóle nie zgłaszane kradzieże sklepowe, małe wymuszenia, spuszczanie paliwa z baków samochodów na osiedlach, kradzieże rzeczy pozostawionych w samochodach, kradzieże z ogródków, cała masa drobnej przestępczości. To wszystko przekłada się na wielkie niemieckie rozczarowanie za którym czai się Niemiecki gniew.

Wielu komentatorów życia publicznego w Niemczech dziwi się, jak to jest możliwe że tak doświadczony i znający niemieckie społeczeństwo polityk jak pani Angela Merkel, mógł nie przewidzieć tych wszystkich okoliczności? Mówienie, że się uda i że Niemcy sobie poradzą to jest kpina z codziennego życia i prawa do życia w spokoju i porządku milionów Niemców. Każdy polityk który lekceważył bezpieczeństwo własnego społeczeństwa musi się liczyć z rachunkiem, jaki mu ludzie wystawią przy urnach. Tym bardziej nie da się zrozumieć powodów dla których pani Angela Merkel próbowała przerzucić cześć odpowiedzialności za swoje błędne decyzje, na kraje Europy Środkowej i Wschodniej. Nie dość że rozbiła własne społeczeństwo, politycznie podejmując wątpliwą moralnie decyzje. Gdyż było wiadomo że dominująca część tych ludzi to nie są uchodźcy wojenni. To jeszcze naraziła na szwank spoistość Unii Europejskiej, stygmatyzując moralnie te kraje których władze umiały w sposób obiektywny przedstawić sytuację swoim społeczeństwom.

Błąd popełniony przez panią Angelę Merkel ma charakter generalny dotyczy już w samym założeniu pryncypiów jej polityki, chociaż sama była świadoma i mówiła o tym przed laty, że polityka multikulturalizmu się nie udała. To są dokładnie jej słowa! Na co więc liczyła? Tego się chyba nie dowiemy może z późniejszej biografii? Na tę chwilę sytuacja jest zbyt gorąca, żeby cokolwiek w sposób jednoznaczny ustalić. Niemcy dopiero będą musiały zjeść „tę żabę”. Po ostatnich zamieszkach w jednej z miejscowości przy granicy z Polską, gdzie rzekomo tłum imigrantów miał dopuszczać się prowokacji wobec Niemców (lub wzajemnie), skala problemów przed jakimi stoi ten kraj, dopiero się ujawnia. Jak wynika z dostępnych w Internecie relacji, eskalowanie tego typu przypadków przyciąga uwagę milionów Niemców z chwili na chwilę, to chyba najłatwiejszy sposób na przyciągnięcie uwagi niemieckiej opinii publicznej. Z tych powodów sprawa tak na prawdę jest otwarta i wszystko jest możliwe, a dalsza eskalacja konfliktu będzie rodzić dalsze komplikacje. Dodajmy – przez lata – już dla następców pani Merkel, którzy będą tym radykalniejsi, im bardziej będzie narastał gniew w niemieckim społeczeństwie. To jest właśnie błąd generalny pani Merkel, chyba obudziła stare demony, mając zupełnie przeciwne intencje…

OBSERWATORPOLITYCZNY.PL

Więcej postów

1 Komentarz

Komentowanie jest wyłączone.