Za nękanie ocalałych z rzezi wołyńskiej odpowiada bezpośrednio prokurator Maciej Młynarczyk

Prokurator Maciej Młynarczyk to osoba, która jako „specjalista od przestępstw z nienawiści” ściga za „antyukraińską mowę nienawiści” m.in. ocalałych z rzezi wołyńskiej.

To również harcmistrz ZHP, mocno zaangażowany w proukraińskie inicjatywy, który powiela przy tym ukraińską narrację nt. stosunków polsko-ukraińskich.

Maciej Młynarczyk jest prokuratorem, kierownikiem Działu 4 Ds Prokuratury Rejonowej Warszawa-Praga Północ. Za sprawą swojej działalności, od ubiegłego roku jego nazwisko jest coraz lepiej znane w środowiskach kresowych i patriotycznych, a także ukraińskich i proukraińskich w Polsce. W ramach zwalczania „antyukraińskiej mowy nienawiści”, szczególnie w sieci, zajmuje się ściganiem wszystkich, którzy w jego ocenie dopuszczają się takich czynów – w tym także ocaleńców z ludobójstwa wołyńsko-małopolskiego.

Prok. Maciej Młynarczyk doprowadził do prawomocnego skazania ocalonego z ukraińskiego ludobójstwa, pochodzącego z Wołynia 78-letniego, ciężko chorego pana Zbigniewa, na 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata. Powodem były jego zamieszczone w sieci komentarze krytykujące banderyzm na Ukrainie oraz działalność kontrowersyjnego ukraińskiego działacza i dziennikarza, Ihora Isajewa. Został oskarżony z art. 216 kodeksu karnego, czyli za znieważenie osoby, zasadniczo ukraińskiego ambasadora w Polsce, Andrija Deszcycę – pomimo tego, że dyplomata nie wniósł oskarżenia prywatnego, a strona ukraińska oświadczyła, że to prywatna sprawa.

„Prokurator Młynarczyk mimo tego wystąpił o karę w imieniu ambasadora Deszczycy, inaczej wyrok byłby dużo mniejszy” – powiedział portalowi Kresy.pl pan Zbigniew. Twierdzi, że został „podstępnie zwiedziony” przez prowadzącego sprawę prok. Młynarczyka. Dodał, że w jego sprawie prokurator „dążył (…) do maksymalnej wysokości możliwego do uzyskania wyroku” [pierwotnie groziły mu 4 miesiące więzienia w zawieszeniu – red.] i jego zdaniem „prawdopodobnie występuje w tandemie z Isajewem i jest pod wpływem Związku Ukraińców w Polsce”. Zaznaczył też, że przed rozprawą „prok. Młynarczyk uzgadniał z Isajewem treść swoich postulatów”.

Wcześniej na naszych łamach opisywaliśmy sprawę działacza kresowego, pana Antoniego Dąbrowskiego ze Stowarzyszenia Kresy Wschodnie Dziedzictwo i Pamięć , urodzonego w woj. stanisławowskim i cudem ocalonego od śmierci w czasie ukraińskiego ludobójstwa. Jest ścigany przez Prokuraturę Rejonową Praga-Północ i prok. Młynarczyka za „mowę nienawiści” i obrażanie narodu ukraińskiego. Jak ustalił portal Kresy.pl, chodzi m.in. o wpisy krytykujące Ihora Isajewa i inne, dotyczące szerzenia w Polsce banderyzmu. Jak wynika z treści zawiadomienia, ma w prowadzonym przez Prokuraturę Rejonową Praga-Północ postępowaniu status podejrzanego.

Zaznaczmy, że prok. Młynarczyk jest znany z innych spraw dotyczących działań, które uważa za mieszczące się w kategoriach mowy nienawiści. Jednym z nich było doprowadzenie do skazania internauty z Rzeszowa na 7,5 tys. zł grzywny za skomentowanie wypowiedzi Isajewa, w której ukraiński działacz oburzał się na hasło „honor” w polskich paszportach. Uznano to za publiczne pochwalanie popełnienia przestępstwa. Oskarżony nie przyznał się do winy i odwołał się od wyroku. W innym przypadku, również dotyczącym krytycznych komentarzy w sieci na temat Isajewa i jego działań, Maciej Młynarczyk wystąpił o karę aż 19 miesięcy ograniczenia wolności w postaci prac społecznych. Rzekomo w tym przypadku autor komentarza, jak twierdzi, był ścigany z urzędu i nikt na niego nie doniósł.

Co ważne, w przypadku dotyczącym rzeszowskiego internauty, prokurator Maciej Młynarczyk w uzasadnieniu aktu oskarżenia napisał m.in., że był to przykład „antyukraińskiej mowy nienawiści w polskim internecie”. Zaznaczył, że „oceniając stopień jej społecznej szkodliwości, nie sposób nie brać pod uwagę właśnie jej kontekstu związanego ze zmieniającą się sytuacją społeczną, przede wszystkim w zakresie stosunku społeczeństwa do cudzoziemców, w tym imigrantów”. Prokurator twierdził też, że „bezprecedensowemu w skali ostatniego półwiecza nasileniu nastrojów ksenofobicznych w Polsce towarzyszy wzrost liczby czynów zabronionych popełnionych z powodu różnic narodowościowych, rasowych i religijnych”. Powołał się też na kontrowersyjny raport Związku Ukraińców w Polsce „Mniejszość ukraińska i imigranci z Ukrainy w Polsce. Analiza dyskursu”, przygotowany za pieniądze założonej przez George’a Sorosa Fundacji im. Stefana Batorego, według którego tylko w ciągu roku „o ponad 50% zwiększyła się liczba negatywnie nacechowanych wypowiedzi na temat Ukraińców w polskich mediach społecznościowych”, zaznaczając, że według danych Urzędu ds. Cudzoziemców, „w tym samym czasie trzykrotnie wzrosła liczba postępowań prowadzonych w sprawie czynów”.

W tym kontekście należy zwrócić uwagę, że według prok. Młynarczyka należy doprowadzać do wyegzekwowania wobec oskarżonych o tzw. antyukraińską mowę nienawiści odpowiedzialności karnej, de facto w celach prewencyjnych:

„W tym stanie rzeczy egzekwowanie od oskarżonego odpowiedzialności karnej nabiera szczególnego znaczenia, ze względu na (…) cel postępowania karnego, jakim jest zapobieganie przestępstwom oraz umocnienie poszanowania prawa (…)”.

Należy też zaznaczyć, że polskie organy ścigania zazwyczaj zupełnie inaczej postępują w przypadkach dotyczących polskich działaczy kresowych czy patriotycznych, których spotykają groźby. Przykładem może być sytuacja z Elbląga, gdzie prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania ws. zastraszania pana Jacka Bokiego, inicjatora powstania Ronda Obrońców Birczy, z powodu braku znamion czynu zabronionego.

Co więcej, na początku roku pisaliśmy, że osoby zamieszczające w sieci wpisy krytyczne pod adresem Ukraińców w kontekście banderyzmu są wzywane w charakterze świadków, a podczas przesłuchania sugeruje im się zamieszczanie w sieci kajających się wpisów, według podsuwanego im wzoru, rzekomo celem złagodzenia ewentualnej kary za mowę nienawiści. „Takie przeprosiny to przyznanie się do winy i w zasadzie pewny wyrok skazujący” – twierdził w rozmowie z portalem Kresy.pl zaangażowany w sprawę prawnik, pragnący zachować anonimowość. Według naszych informacji, część osób nie zgadzała się na to, ale inni przystają na przedstawioną propozycję. Tego rodzaju wpisy pojawiły się zresztą także w komentarzach pod artykułami na naszym portalu. Dotyczą one kajania się nie tylko za wpisy dotyczące Ukraińców, w tym ukraińskich polityków, dyplomatów czy duchownych, ale także Żydów czy migrantów z Afryki.

O takich praktykach zrobiło się głośniej, gdy jedna z tak doświadczonych osób publicznie o nich opowiedziała. W grudniu 2019 r. pan Piotr Beger opisał, jak za zamieszczony w sieci komentarz dotyczący propagowania banderyzmu został wezwany na przesłuchanie, na wniosek prokuratury, w charakterze świadka. Chodziło o sytuację z czerwca br., gdy grupę Ukraińców wyrzucono z hotelu za wywieszenie banderowskiej flagi. W trakcie przesłuchania namawiano go, by do czasu zakończenia czynności dochodzeniowych umieszczał codziennie na Facebooku wpis, w którym kajałby się za swoje winy. Namawiał go do tego prok. Młynarczyk. Gdy to uczynił, zaczął być „nękany przez służby”, a później wezwano go na komisariat i przedstawiono mu zarzut publicznego pochwalania popełnienia przestępstwa.

Prok. Młynarczyk był też zaangażowany w sprawę z początku br., gdy ruch Obywatele RP złożył zawiadomienie do prokuratury ws. działaczy narodowych organizujących Marsz Żołnierzy Wyklętych w Hajnówce. Po zapoznaniu się z zawiadomieniem Prokuratura Rejonowa Praga-Północ w Warszawie 20 lutego wszczęła dochodzenie w sprawie publicznego nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych w ramach opisu wydarzenia „V Hajnowski Marsz Żołnierzy Wyklętych” w sieci Facebook.

Sprawą i tym razem zajmował się Maciej Młynarczyk, który twierdził, że treść zaproszenia na marsz zawierała nawoływanie do nienawiści. W uzasadnieniu napisał, że przedmiot dochodzenia może mieć znamiona czynu z art. 256 § 1 Kodeksu Karnego, czyli publicznego propagowania faszystowskiego lub innego totalitarnego ustroju państwa lub nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość.

„W przedmiotowym tekście, stanowiącym zaproszenie do udziału w zgromadzeniu publicznym, a przy tym nacechowanym negatywnym nastawieniem do grupy ludności — mieszkańców Hajnówki, występują elementy nawoływania (teraz przyszedł czas na nas, ludzi zdeterminowanych (…). Aby zburzyć ten beton potrzebny jest każdy z Was), a także elementy wskazujące na dyskryminacyjną motywację, związaną z przynależnością narodową grupy ludności, o której mowa w tekście (wielu mieszkańców nazywa siebie Rusinami)” — twierdził prok. Maciej Młynarczyk.

W marcu br. w jednym z artykułów na łamach „Naszego Słowa”, gazety Związku Ukraińców w Polsce, dotowanej z pieniędzy polskich podatników napisano, że „przez ostatnie trzy lata Związek Ukraińców w Polsce zgłosił do prokuratury ponad 200 skarg, z których większość dotyczyła podejrzenia popełnienia przestępstwa z artykułu o znieważenie i obrazę na gruncie narodowościowym, podżegania do nienawiści przeciw Ukraińcom”. Zaznaczono, że „początkowo w niektórych sprawach prokuratura nie dopatrzyła się znamion przestępstwa lub nie znalazła winnego”, ale wszystkie decyzje prokuratury o odmowie lub zamknięciu postępowań został zaskarżone da sądu. Część z tych zażaleń uwzględniono. „Nasze Słowo” zaznacza też, że „niektórzy ludzie, którzy używali mowy nienawiści, zdecydowały się przeprosić”.

Kim jednak jest Maciej Młynarczyk, który odpowiada za te wszystkie sprawy? Jest osobą dość młodą, ma 37 lat, a na stanowisko prokuratora w Prokuraturze Rejonowej Warszawa Praga – Północ w Warszawie został powołany w październiku 2014 roku, za czasów prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta. Zajmował się między innymi zwalczaniem tzw. patostreamingu i w ten sposób, jako ekspert w tym obszarze, współpracował z Rzecznikiem Praw Obywatelskich, Adamem Bodnarem. Dopiero później zaczął intensywniej zajmować się tzw. mową nienawiści, szczególnie względem Ukraińców.

Co ważne, takie podejście wykształcił współpracując ze stroną ukraińska, szczególnie poprzez aktywną działalność w harcerstwie, a ściślej w Związku Harcerstwa Polskiego, w którym przez lata pełnił ważne funkcje. Oficjalnie posiada stopień harcmistrza i jest instruktorem. Pełnił m.in. funkcję szefa wiceprzewodniczącego Wspólnoty Drużyn Grunwaldzkich (2011-2012), oraz szefa Zespołu Wychowania Patriotycznego i Obywatelskiego Głównej Kwatery ZHP (przynajmniej w latach 2010-2013), zajmując się m.in. kwestiami wychowania patriotycznego i obywatelskiego. W 2014 roku był recenzentem oficjalnej publikacji ZHP ws. obchodów 25 rocznicy wyborów 4 czerwca, w którym promowano m.in. takie organizacje, jak Amnesty International, Freedom House, czy Transparency International.

W marcu 2019 roku harcmistrz-prokurator wziął udział w zorganizowanej w Katowicach debacie „Mowa nienawiści. Wolność słowa. Prawo Harcerskie”, w której wziął udział reprezentant lewackiego Stowarzyszenia „Nigdy Więcej”, dr hab. Marcin Czerwiński. Spotkanie zostało zorganizowane przez Programowy Ruch Odkrywców ZHP, a poza Czerwińskim wzięli w nim udział m.in. Naczelniczka ZHP, hm. Anna Nowosad oraz Maciej Młynarczyk, przedstawiany jako prokurator „zajmujący się ściganiem przestępstw z nienawiści”. Słuchaczami debaty, według relacji, byli drużynowi i instruktorzy ZHP z całej Polski oraz kilkudziesięciu przedstawicieli Chorągwi Śląskiej ZHP.

Harcmistrz/prokurator Maciej Młynarczyk jest też aktywnie zaangażowany w działalność Programowego Ruchu Odkrywców (PRO), którego był przewodniczącym. To struktura w ramach Związku Harcerstwa Polskiego (ruch programowo-metodyczny), prowadząca działania w zakresie edukacji kulturalnej i historycznej. Ruch ten jest organizatorem akcji „Płomień Braterstwa”, zapoczątkowanej w 2019 roku „przez harcerzy i płastunów z Polski”, w ramach której 14 sierpnia ub. roku w kilkudziesięciu polskich miastach zapalono znicze na grobach żołnierzy Ukraińskiej Republiki Ludowej. W tym roku planowana jest podobna akcja. W październiku 2019 roku Młynarczyk jako przewodniczący PRO wziął udział w uroczystości podsumowania akcji „Płomień Braterstwa – Полум’я Братерства” – edycja 2019, która odbyła się w Ukraińskim Domu w Warszawie. Organizatorem spotkania był Ruch, pod patronatem ukraińskiej ambasady. Obecni byli m.in. szefowa Płastu w Polsce, Ołena Bodnar, a także przedstawiciele Związku Ukraińców w Polsce, w tym m.in. jego ówczesny szef, Piotr Tyma.

Sam Młynarczyk jest aktywnym promotorem „Płomienia Braterstwa”. W ub. roku na łamach oficjalnego miesięcznika instruktorów ZHP „Czuwaj” zamieścił tekst, w którym z jednej strony wychwalał ukraińskich żołnierzy jako „sojuszników niepodległej Polski z 1920 roku” oraz podkreślał pozytywne aspekty ukraińskiej imigracji do Polski, a z drugiej mocno relatywizował ludobójstwo wołyńsko-małopolskie jako „masowe mordy na Wołyniu i w Galicji Wschodniej”, przyrównując je do „pacyfikacji Galicji” czy Operacji Wisła. Wchodził przy tym wyraźnie w ukraińską narrację, pisząc m.in., że prezydenci Polski i Ukrainy „kilkakrotnie wspólnie czcili pamięć ofiar konfliktów polsko-ukraińskich”.

Jednocześnie, krytykował te osoby czy kręgi w ramach ZHP, które nie podzielały jego proukraińskiego entuzjazmu, ponownie wyraźnie wchodząc w tory narracji strony ukraińskiej, m.in. w kwestii nielegalnych banderowskich upamiętnień na terytorium Polski:

„Pomysł upamiętnienia naszych sojuszników z 1920 r. nawet w łonie ZHP nie został przyjęty bez głosów sprzeciwu – nielicznych co prawda, ale donośnych. Byli tacy, którym uproszczona wizja historii pozwoliła widzieć w Ukraińcach tylko (i już na zawsze) wrogów oraz źródło zagrożenia. Byli i tacy, którzy nie mieliby nic przeciwko podobnym gestom, ale obawiali się, że mogą one zostać uznane za objaw słabości Polaków, skoro na Ukrainie potrafią się dziś pojawiać takie nieprzyjazne akcenty, jak zakaz ekshumacji polskich ofiar walk i mordów, wynoszenie na piedestał Stepana Bandery czy owijanie plandeką lwów na Cmentarzu Łyczakowskim (przy czym nie padło ani słowo o tym, że w tym samym czasie w Polsce bezcześci się ukraińskie cmentarze i czci dowódców akcji partyzanckich, w których ginęły setki niewinnych cywili – nasza współczesność, podobnie jak historia, też nie jest czarno-biała, tylko szarawa i w kratkę). Nie należy się bać. To silny potrafi wyciągnąć rękę, odkładając na bok urazy i uprzedzenia. (…) Mosty między Polakami i Ukraińcami trzeba budować właśnie teraz, kiedy wzajemna nieufność jest tak systematycznie wzmacniana, ale kiedy zarazem jesteśmy tak blisko siebie. Zgodnie z biblijną regułą – róbmy to teraz, dopóki jesteśmy w drodze”.

MAREK TROJAN

Więcej postów