Zaczyna się walka między PiS-em a opozycją o obsadzenie urzędu Rzecznika Praw Obywatelskich. Ten urząd ma być w pełni niezależny od władzy wykonawczej – podkreśla w rozmowie z Faktem prof. Andrzej Zoll, prawnik, Rzecznik Praw Obywatelskich w latach 2000-2006, prezes Trybunału Konstytucyjnego w latach 1993-1997
Fakt: W swojej prawniczej karierze był Pan Profesor także Rzecznikiem Praw Obywatelskich. Na początku września mija kadencja obecnego Rzecznika, Adama Bodnara. Prawo i Sprawiedliwość przymierza się do zgłoszenia swojego kandydata na jego miejsce. A opozycja zapewne będzie starała się to utrudnić, bo Bodnar cieszy się jej poparciem. Czy będzie to więc pole kolejnego ostrego starcia między PiS a szeroko rozumianą opozycją? Prof. Andrzej Zoll: Stanowisko Rzecznika Praw Obywatelskich ma bardzo ważne znaczenie dla demokratycznego funkcjonowania społeczeństwa, zwłaszcza tak głęboko podzielonego jak Polacy. Niestety, inne spojrzenie na ten urząd ma Prawo i Sprawiedliwość, a inne Platforma Obywatelska, czy PSL i Lewica oraz ruch Szymona Hołowni. Jakie są te różnice? Prawo i Sprawiedliwość traktuje wszystkie instytucje, które mają charakter kształtowania społeczeństwa i wpływu na nie, jako narzędzie, które ma służyć władzy. Nie akceptuje instytucji, które są niezależne od władzy. W jego pojęciu władza – szczególnie w rozumieniu władzy jednopartyjnej – ma skupiać w swoich rękach takie instytucje, jak sądownictwo, Rzecznik Praw Obywatelskich, większość w obu izbach parlamentu. To są cele, które chce osiągnąć PiS. Rzecznik Praw Obywatelskich ze swojej istoty ma być w pełni niezależny. Myślę, że do tej pory to się udawało, może z krótkim okresem, niespełna dwuletnim okresem w latach 2006-2007, za rządów PiS, gdy pełniący wówczas tę funkcję Janusz Kochanowski był osobą podporządkowaną Prawu i Sprawiedliwości. Dziś sytuacja jest inna. Według obowiązujących przepisów Rzecznik Praw Obywatelskich jest wybierany wprawdzie przez Sejm, ale za zgodą Senatu. I tu szykuje się starcie. PiS staje przed koniecznością wybrania w Sejmie osoby, która będzie akceptowana dla Senatu. Izba wyższa parlamentu jest w rękach opozycji. Tak więc, to może być bardzo ciekawa rozgrywka. Wspomniał Pan Profesor o niezależności RPO od władzy. Niezależne od niej powinny być też sądy. Jak Pan w tej chwili ocenia sytuację w wymiarze sprawiedliwości, szczególnie po zapowiedzi ministra Zbigniewa Ziobry, że należy kontynuować przemiany, by sądy działały szybciej? Reforma ustrojowa sądów, to znaczy sposób powoływania sędziów, uzależnienie sędziego od jego pozycji politycznej, jego postawy politycznej, jest celem Prawa i Sprawiedliwości. Natomiast to nie jest związane z przyspieszeniem postepowania. Mówienie o tym, że ta reforma ma służyć przyspieszeniu postępowania się nie sprawdza. Kroki, które czyni PiS wcale nie służą przyspieszeniu postępowania w sądach. Muszę wskazać, że już w tym ustroju sądownictwa, który funkcjonował jeszcze za rządów Platformy Obywatelskiej nastąpiło pewne przyspieszenie postępowania, szczególnie w sądach mniejszych, to znaczy przede wszystkim w sądach rejonowych. Najwolniejsze, jeśli chodzi o postępowanie były sądy w dużych miastach. Reforma PiS prowadziła do opanowania sądów, to znaczy do realizacji tendencji, która jest w PiS, stworzenia jednowładztwa. Według jej założeń jedynym i wszechpotężnym centrum władzy jest rząd, władza wykonawcza. Tendencja ta kwestionuje podział władzy na ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Już dziś można powiedzieć, że podział władzy jest wyraźnie osłabiony, szczególnie po tym co się stało w Sądzie Najwyższym, po upolitycznieniu Krajowej Rady Sądownictwa, zmianie sposobu jej wybierania. Te fakty wskazują na osłabienie trzeciej władzy, która przecież z punktu widzenia Konstytucji ma bardzo silną niezależność. Art. 173 Konstytucji mówi wyraźnie, że sądy i trybunały są odrębną władzą, niezależną od pozostałych. A obecnie to uniezależnienie uległo znacznemu osłabieniu, bo na przykład wzrosły kompetencje prezydenta. Dawniej Zgromadzenie Ogóle Sędziów Sądu Najwyższego przedstawiało dwóch kandydatów na stanowisko I prezesa. Dzisiaj takich kandydatów jest pięciu, co sprawia, że prezydent może wybrać osobę, która otrzymała słabe poparcie. Tak właśnie było ostatnio. I właśnie do tego potrzebne było rozszerzenie liczby kandydatów do pięciu. Kolejny przykład osłabienia władzy sądowniczej to wprowadzenie Izby Dyscyplinarnej do Sądu Najwyższego. Nie jest ona zależna od I prezesa, ma zupełnie inny ustrój, jej sędziowie mają też inne pensje – o 40 proc. wyższe od pozostałych sędziów SN. Ta izba nie ma w ogóle charakteru sądu. Do tego dochodzi procedura nominowania prezesów sądów powszechnych, która stanowi wyraźne przeniesienie kompetencji na ministra sprawiedliwości, czyli władzę wykonawczą. Mówiliśmy tu o konstytucji. Na jej straży ma stać Trybunał Konstytucyjny. Pan był jego prezesem. Jak z dzisiejszej perspektywy widzi Pan funkcjonowanie tej instytucji? Mam podstawy powiedzieć, że Trybunał Konstytucyjny w ogóle nie funkcjonuje. Pomijam to, że radykalnie spadła ilość spraw rozstrzyganych przez TK. Ale nawet skład Trybunału nie jest zgodny z Konstytucją. Konstytucja została także naruszona przez mianowanie prezes Trybunału Konstytucjnego. Prezydent może mianować prezesa TK na wniosek zgromadzenia ogólnego sędziów TK. Takiego zgromadzenia nie było, nie było uchwały zgromadzenia ogólnego przedstawiającej prezydentowi dwóch kandydatów na stanowisko prezesa TK. Przedstawienia prezydentowi tych dwóch osób dokonało jeśli się nie mylę sześciu sędziów, czyli liczba mniejsza niż wymagane kworum dla zgromadzenia ogólnego sędziów TK. I w związku z tym powołanie prezes TK jest niezgodne z konstytucją. To wszystko rozegrało się w ostatnich kilku latach. Przed nami trzy lata rządów PiS mającego poparcie prezydenta. Czy w ciągu tych lat może dojść do prób zlikwidowania ostatnich przyczółków społeczeństwa obywatelskiego? To jest bardzo groźne. Zgadzam się z Panem. W najbliższych trzech latach nie tylko instytucje czy organy państwowe mogą zostać w całości podporządkowane centrum władzy. Chciałbym przypomnieć, że ideą pana Jarosława Kaczyńskiego było stworzenie organu, który nie będzie zależny od innych i właściwie niezależny od obowiązującego prawa. To stanowisko zostało opublikowane w czasie, gdy PiS nie był jeszcze u władzy, przed 2005 rokiem. Prezes PiS realizuje tę ideę w ten sposób, że sam ustawia się w roli tego centrum, a wszystko ma być podporządkowane jego koncepcjom rządów. Żeby to się w pełni udało, to musi być zlikwidowane społeczeństwo obywatelskie. A przecież istotą demokracji jest funkcjonowanie społeczeństwa obywatelskiego. Pogląd, że może istnieć demokracja liberalna, albo istnieć demokracja nieliberalna, jest fałszywy. Nie ma takiego podziału. Demokracja zawsze musi być liberalna. W tym przypadku liberalizm polega na tym, że suwerenem jest społeczeństwo obywatelskie. Władza musi więc być podporządkowana społeczeństwu obywatelskiemu a nie odwrotnie. W autobiograficznej książce, którą opublikował Pan trzy lata temu, rozważał Pan kierunek w jakim będzie szła Polska. Mowa była nawet o dziejowym zakręcie. Tego zakrętu jeszcze nie wzięliśmy. W wyborach prezydenckich się nie udało. Nie udało się wzmocnienie władzy w Polsce czy instytucji składających się na władze, która nie byłaby podporządkowana centrum dowodzenia, obojętne gdzie je widzimy. Celem wyborów dla prezydenckich dla PiS było zachowanie status quo, to znaczy, zapewnienie, by prezydent był notariuszem PiS. A przecież konstytucyjne założenie roli prezydenta jest inne – prezydent ma być niezależnym organem, choć jest elementem władzy wykonawczej. Ale ma on czuwać nad przestrzeganiem konstytucji, reprezentować Polskę na zewnątrz niezależnie od innych organów władzy. Mimo że władza prezydenta jest mocno ograniczona, to są punkty, w których on stanowi fundament państwa prawnego. Tego przez pięć lat nie mieliśmy.
Bon turystyczny – ta nazwa może być trochę myląca. W trakcie prac nad ustawą okazało się bowiem, że nie na każdego rodzaju turystyczną aktywność można te pieniądze wydać. Wyjaśniamy, na co konkretnie można, a na co nie można, wydać 500 zł z bonu turystycznego na dziecko.
Wiceminister rozwoju w środę 22 lipca podał datę, kiedy będzie można odebrać bon turystyczny 500 zł na dziecko. – Od 31 lipca rodzice dzieci do 18. roku życia będą mogli rejestrować się w systemie PUE ZUS – przekazał PAP wiceminister rozwoju Andrzej Gut-Mostowy. Tutaj wyjaśniamy, jak dostać bon turystyczny – wszystko co musicie wiedzieć o dodatkowych 500 zł na dziecko.
Ta wiadomość spadła na pana Adama jak grom z jasnego nieba! Postawny, wysportowany 38-letni górnik, szczęśliwy mąż i tata rocznej Helenki nagle dowiedział się, że ma bardzo rzadką chorobę. I owszem, jest dla niego lek – jeden jedyny na świecie. Ale kosztuje fortunę, ponieważ NFZ tego rodzaju terapii nie refunduje. Państwo postawiło na nim krzyżyk, ale wciąż jest czas na ratunek!
Uwaga, zostało kilka dni na to, żeby złożyć wniosek o wypłatę dodatku solidarnościowego za lipiec. Żeby dostać pieniądze za obecny miesiąc, trzeba zdążyć z wnioskiem do końca tego miesiąca. Przypominamy, komu się należy i co trzeba zrobić, aby dostać dodatek solidarnościowy wypłacany z powodu koronawirusowego kryzysu.
Polacy czekają na możliwość zrealizowania bonu turystycznego, co ma być możliwe od 31 lipca. Szybsi niż rząd okazują się być oszuści, którzy już przypuścili atak na polskie rodziny i różnymi metodami próbują wyłudzić pieniądze od Polaków, używając do tego właśnie bonu turystycznego.
Nadal nie wiadomo, kto zamordował Elenę. Wysiłki jej siostry Chiary, by wyjaśnić tę zbrodnie, niestety nie doprowadziły do rozwikłania tej tragicznej tajemnicy. Tropy prowadziły w różnych kierunkach, ale się urywały. Czy się dowiemy, do czego doszło w mieście Matera na południu Włoch? Przed nami dalszy ciąg tej historii opowiedzianej we włoskim serialu „Siostry”.
Weście na giełdę Allegro to główny temat giełdowych plotek, a oliwy do ognia dolała depesza Reutersa. Agencja podaje, że właściciele Allegro chcą wprowadzić spółkę na GPW we wrześniu, powołując się na anonimowe źródła. To informacja rozgrzewająca nastroje wśród giełdowych komentatorów, którzy spodziewają się, że Allegro pobije wcześniejsze rekordy.
Zagraniczni lekkoatleci uzyskują już fantastyczne wyniki. Nasi nie chcą być gorsi, dlatego coraz śmielej wyruszają na zgrupowania. Również do innych krajów.
Polscy siatkarze mieli za kilka dni rozpocząć walkę o olimpijskie złoto w Tokio. Zamiast na igrzyskach zagrają ledwie kilka towarzyskich spotkań w kraju. Na początek dwa w Zielonej Górze z Niemcami.
Premiery zawsze są głośne, a końce serii niezauważalne. Takie jest prawo rynku, ale jest okazja, by to zmienić. Jakiś czas temu do księgarni trafił bowiem trzeci i ostatni tom kultowego „Doom Patrolu” Granta Morrisona. Fani tej serii znajdą w nim zakończenia wątków z poprzednich części. Natomiast nowi czytelnicy, trafią w sam środek świata chaosu. Tak, Grant Morrison był jego siewcą. Kto wie, czy nie jednym z największych, jakich nosiła Ziemia? Na osłodę pozostaje nam na szczęście serial. Drugi sezon „Doom Patrolu” emituje właśnie HBO.