Atak na ONZ-owski konwój humanitarny posłużył do kolejnych oskarżeń przeciwko Syrii i Rosji. Cały zachodni świat jest oburzony i z łatwością wskazał na sprawcę tej agresji, powołując się jedynie na wypowiedzi terrorystów. Nie przedstawiono jak dotąd żadnego dowodu, który pogrążałby Syrię i Rosję. Wszystkie oskarżenia to jedynie słowa bez pokrycia.
Stany Zjednoczone cały czas ogłaszają, że sprawcą ataku „najprawdopodobniej” jest znienawidzony Assad i/lub Rosja. Stwierdzono, że w tym czasie nad Aleppo krążyły rosyjskie samoloty bojowe. Co prawda nikt nie potwierdza, czy te samoloty rzeczywiście zbombardowały ciężarówki, należące do ONZu i Syryjskiego Czerwonego Krzyża, czy też wykonywały rutynowe naloty na terrorystów.
Rosja powiadomiła, że ani syryjskie, ani rosyjskie lotnictwo nie przeprowadziło tego ataku. Co więcej, generał-major Igor Konaszenkow powiadomił, że drony wyposażone w kamery pilnie obserwowały konwój, który przemieszczał się przez terytoria należące do tzw. opozycji, która de facto współpracuje z radykalnymi islamistami. Namierzono wtedy pojazd bojowników, który poruszał się tuż przy ciężarówkach.
{source}
<iframe width=”560″ height=”315″ src=”https://www.youtube.com/embed/ZUMJ2vm4vgU” frameborder=”0″ allowfullscreen></iframe>
{/source}
Konaszenkow powiedział, że gdy cała pomoc humanitarna została już dostarczona, drony przestały monitorować konwój. Od tego czasu tylko „opozycja” i terroryści znali dokładną lokalizację ciężarówek. Analizy nagrań wideo, przesyłane przez tzw. aktywistów wykazały, że atak nie mógł zostać przeprowadzony z powietrza, gdyż w okolicy nie ma ani jednej dziury, które powstają zwykle w momencie nalotów, zaś uszkodzenia pojazdów wskazują raczej na podpalenie. Rosyjski generał-major dodał, że atak na konwój zbiegał się w czasie z wielką ofensywą terrorystów w Aleppo.
Co ciekawe, ONZ niespodziewanie zmieniła swoją retorykę w tej sprawie. Rzecznik ds. humanitarnych Jens Laerke powiedział, że organizacja nie jest w stanie ustalić, czy konwój został zniszczony w wyniku nalotów. Ma to oczywiście kluczowe znaczenie, gdyż strefa powietrzna jest kontrolowana tylko przez Rosję i Syrię, zaś terytorium należy przecież do szeroko rozumianej opozycji z terrorystami na czele.
Najbardziej prawdopodobny scenariusz zakłada, że konwój był eskortowany przez terrorystów a gdy część ładunku została dostarczona, postanowiono podpalić pojazdy, zabić pracowników humanitarnych i ogłosić, że w powietrzu latają samoloty. Wiemy przecież, że porozumienie USA-Rosja-Syria nie jest na rękę islamistom – ich głównym zadaniem jest obalenie Assada, przejęcie władzy w kraju i wprowadzenie prawa szariatu na wzór Arabii Saudyjskiej. Na efekty tych działań nie trzeba było długo czekać. Stany Zjednoczone niemal natychmiast zerwały porozumiene z Rosją, które zakładało oddzielenie „umiarkowanej rebelii” od terrorystów z Frontu al-Nusra i zniszczenie tych drugich.
W tym przypadku ewidentnie widać sojusz Amerykanów z uzbrojonymi przez nich obcinaczami głów. USA, na potwierdzenie swoich oskarżeń, mają jedynie słowa terrorystów. Lecz „oficjalna” wersja, według której to Assad i Putin rzekomo zbombardowali konwój, mimo wszystko krąży po niemal wszystkich światowych mediach i jest przedstawiana jako prawdziwa – mimo braku dowodów.
ZMIANYNAZIEMI.PL