Jarosław Kaczyński we wtorek przed południem ruszył naprawiać partię. Jak sam przyznał, trzeba, by nabrała ona „werwy”. I najwyraźniej słowa te do serca wziął sobie kierowca prezesa PiS i z werwą ruszył w miasto. Pędząc na ulicę Nowogrodzką, nie zwrócił uwagi na taki „drobiazg”, jak czerwone światło na skrzyżowaniu.
Opuszczając rząd, Jarosław Kaczyński zadeklarował, że teraz chce zająć się sprawami partii. Jak sam przyznał, zależy mu, by PiS „odzyskało werwę”. A do pracy zabrał się już we wtorek.
Limuzyna z prezesem PiS łamie przepisy
Minęła 10, gdy pod dom Jarosława Kaczyńskiego zajechały samochody z ochroną. Gdy prezes znalazł się w jednej z limuzyn, te czym prędzej ruszyły w drogę. Ich celem była siedziba PiS przy ulicy Nowogrodzkiej.
Kierowcy tak się spieszyli, że dojeżdżając do ronda przy Alejach Jerozolimskich, postanowili zignorować sygnalizację świetlną.
Pojazdy wjechały na rondo chwilę po tym, jak zapaliło się czerwone światło. Pierwszeństwa musieli ustąpić nawet piesi.Ci na przejście weszli dopiero po przejechaniu samochodów z tak ważnym pasażerem.