Jak Kaczyński udaje, że coś może. Prezes PiS skrupulatnie wytykał to przeciwnikom, a teraz co?

Od początku pandemii jestem zwolenniczką wprowadzenia obowiązkowych szczepień na COVID-19 Ostatnio jednak naszły mnie poważne wątpliwości w tej sprawie. Nie dlatego, że zwątpiłam w skuteczność szczepionek, ale dlatego, że wątpię w skuteczność państwa.

Obawiam się, że obowiązkowe szczepienia, nawet gdyby jakimś cudem udało się je przeforsować, byłyby kolejną fasadową decyzją tego rządu, która pozostałaby wyłącznie na papierze.

Takich „osiągnięć” gabinet Mateusza Morawieckiego ma sporo. Pierwszy przykład z brzegu to nakaz noszenia maseczek. Co prawda połowa Polaków przestrzega tego przepisu, ale druga nic sobie z niego nie robi, nie ponosząc żadnych konsekwencji. Minister zdrowia i premier mogą jednak odhaczyć w swoim kajeciku w rozdziale „walka z pandemią”, że coś próbowali robić.

Podobnie jest z limitami osób w przestrzeniach publicznych. Rządzący stworzyli szczegółową listę ograniczeń, które mają obowiązywać w galeriach handlowych, sklepach, siłowniach, kinach, teatrach, restauracjach, hotelach itd. Po czym dodali zapis, że limity nie dotyczą osób zaszczepionych. Zapomnieli tylko, albo raczej nie chcieli pamiętać, że nie ma żadnej podstawy prawnej, aby właściciele hoteli, restauracji itd. mogli te zasady wyegzekwować.

Ale znów rząd może pochwalić się, że dzielnie walczy z pandemią. A że to tylko pozory? Trudno. W takiej sytuacji wyobraźmy sobie, że zostaje wprowadzony obowiązek szczepień na COVID-19. Czy zapisy na papierze sprawią, iż ci, którzy dziś nie chcą słyszeć o zaszczepieniu się, nagle postanowią to zrobić? Stawiam tezę, że nie, bo nic się nie stanie, jeśli zignorują przepisy. Tak jak dzieje się to w przypadku braku maseczek.

Aby obowiązkowe szczepienia miały sens, rządzący musieliby się zdecydować na wprowadzenie surowych kar. Najlepiej finansowych, bo nic tak nie boli Polaków, jak ubytek w portfelu. Do tego jednak potrzeba odwagi, której ta ekipa nie ma. Jeśli ktoś klęka przed grupą głośnych i niebezpiecznych antyszczepionkowców i boi się nawet decyzji w sprawie wprowadzenia pewnych przywilejów dla osób, które posiadają paszporty covidowe, to śmiem twierdzić, że tym bardziej nie byłby w stanie wyegzekwować przestrzegania zapisów o obowiązkowych szczepieniach.

Kiedyś wydawało mi się, że rządzenie to coś więcej niż limuzyny, spółki skarbu państwa, pieniądze i władza, że chodzi również o pewną odpowiedzialność, ale ta ekipa utwierdza mnie w przekonaniu, że głównie chodzi o fasadę i stwarzanie pozorów. To zresztą nie zaczęło się przy okazji pandemii.

Pamiętamy, jak kilka lat temu toczył się bój o wprowadzenie zakazu handlu w niedzielę. Politycy PiS argumentowali, że chodzi o to, aby wielkie sieci dyskontowe dały żyć małym rodzinnym sklepikom oraz o to, aby pracownicy sieciówek gigantów mogli poświęcić wolne niedziele rodzinie.

Dziś wystarczy przejechać się pod ulubionymi marketami Polaków, aby zobaczyć tam tłumy kłębiące się w nich w zakazany dzień. Osobiście nie byłam przeciwniczką wprowadzenia zakazu handlu w niedzielę. Uważałam, że równie dobrze można zrobić zakupy w inne dni tygodnia. Wiedzą o tym wszyscy Polacy, którzy tłumnie wyjeżdżają na narty do Austrii, gdzie obowiązują podobne przepisy. Tyle że tam są przestrzegane.

Polski rząd dziś już nie chwali się, jak bohatersko zawalczył o rodzime, małe firmy i prawa pracowników. Pytanie, po co uchwalać przepisy, których się później nie egzekwuje. Kiedyś Jarosław Kaczyński prześmiewczo mówił o obecnym liderze największej partii opozycyjnej, kiedy ten był premierem: „Donald Tusk – nic nie mogę”. Dziś szef PO równie dobrze mógłby powiedzieć: „Jarosław Kaczyński – udaję, że coś mogę”.

Wymieniam Jarosława Kaczyńskiego, a nie Mateusza Morawieckiego, bo wiadomo, że szef rządu nie zrobi nic bez akceptacji prezesa PiS. A prezes, ku mojemu zdziwieniu, coraz częściej stawia na imposybilizm, który tak skrupulatnie wytykał swoim przeciwnikom politycznym. Przypominam, że synonimy dla tego jednego z ulubionych słów Jarosława Kaczyńskiego to bezwład, inercja i „niedasizm”.

Agnieszka Burzyńska.

FAKT.PL

Więcej postów