Gen. Stanisław Koziej, były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego i wiceminister obrony narodowej zabrał głos w sprawie stanu wyjątkowego:
– Przyznam, że w uzasadnieniu wprowadzenia stanu wyjątkowego nie znalazłem żadnej szczególnej ku temu przesłanki. Natomiast wiadomo wszystkim, że na granicy nie jest spokojnie. Wydaje się jednak, że to wszystko jest do opanowania przy użyciu konstytucyjnych, normalnych środków – ocenił.
– Są jeszcze inne szczeble przed stanem wyjątkowym, takie jak procedury zarządzania kryzysowego. Mają je wszystkie samorządy i można je było wprowadzić w gminach przygranicznych. O tym nic nie słyszeliśmy, więc podejrzewam, że nie zostały uruchomione – mówił Koziej.
– Odnoszę wrażenie, że głównym celem wprowadzenia stanu wyjątkowego jest zapewnienie komfortu władzy. Tam rzeczywiście przyjeżdżali politycy opozycji, dziennikarze, to nie było wygodne dla rządzących – mówił.
– Okazuje się, że jedynym prawdziwym ograniczeniem jest niedopuszczenie świadków do strefy trzech kilometrów przy granicy. Relacjonowanie tego, co się tam dzieje, oddajemy stronie białoruskiej. Oddajemy pole walki informacyjnej – podkreślił generał.