Zgodnie z wcześniejszymi przypuszczeniami, walka wyborcza o Biały Dom rozstrzygnie się w kilku kluczowych stanach, głównie w tzw. pasie rdzy. W tle pojawiają się kontrowersje związane z głosowaniem drogą korespondencyjną.
Według stacji Fox News, obecnie kandydat Demokratów Joe Biden może liczyć na 238 głosów elektorskich (wliczając Arizonę), a republikański prezydent Donald Trump na 213. Głosy są wciąż liczone m.in. w czterech kluczowych stanach, w tym trzech z tzw. pasa rdzy na północnym-wchodzie (Wisconsin, Michigan, Pensylwania), które przed czterema laty Trump „odbił” Demokratom oraz w Karolinie Północnej, gdzie obecny prezydent minimalnie wygrywa.
Przeczytaj: Wybory prezydenckie w USA: trwa liczenie głosów i walka o kluczowe stany
Ostatnie dane wskazują, że Biden prawdopodobnie wygrał w Nevadzie (6 głosów elektorskich), a obecnie nieznacznie (ok. 20 tys. głosów) prowadzi też w Wisconsin (10 głosów elektorskich). W tym drugim stanie nie przeliczono jeszcze około 5 procent głosów, głównie oddanych korespondencyjnie przed wtorkowym dniem wyborów. Ponadto, w kilku miejscach w tym stanie w procesie wyborczym przeszkodziły problemy techniczne. Między innymi, ogłoszenie rezultatów z głosów oddanych przedterminowo w hrabstwie Brown są opóźnione, ponieważ maszynom je zliczającym zabrakło atramentu.
Według Fox News, w Michigan po przeliczeniu ok. 91 proc. głosów Trump ma ponad 20 tysięcy głosów przewagi, ale Demokraci wciąż liczą na korzystne dla siebie wyniki z przeliczenia pozostałych głosów w hrabstwach raczej opowiadających się za Partią Demokratyczną.
Utrata Michigan w obecnej sytuacji stawiałaby reelekcje Trumpa pod dużym znakiem zapytania, tym bardziej, gdyby Biden utrzymał przewagę w Wisconsin czy potwierdził zwycięstwo w Nevadzie.
W Karolinie Północnej (15 głosów elektorskich) i Georgii (16 głosów elektorskich), gdzie przewagę ma urzędujący prezydent, wstrzymano liczenie głosów do rana; do przeliczenia zostało tam po około 6 procent. Ogólnie, na końcowe wyniki prawdopodobnie będzie trzeba czekać kilka dni, ze względu na przyjmowanie i uwzględnianie przez komisje głosów wysłanych pocztą przed datą wyborów. To może jednak oznaczać spory prawne.
W noc wyborczą prezydent Trump mówił o zaangażowaniu w proces wyborczy Sądu Najwyższego i o „oszustwie na Amerykanach”, zapewne odnosząc się do zliczania głosów nadsyłanych drogą pocztową, co teoretycznie może przechylić szalę zwycięstwa na stronę kandydata demokratów, gdyż to głównie oni głosowali korespondencyjnie z obawy przed koronawirusem.
– Pójdziemy z tym do amerykańskiego Sądu Najwyższego. Chcemy, by głosowanie zostało zakończone – powiedział Trump. Część komentatorów odebrała to jako wezwanie do wstrzymania liczenia oddanych już głosów. Pojawiają się opinie, że zliczenie tych głosów może przeważyć i zdecydować o wygranej Bidena.
Media zaznaczają, że tegoroczne wybory są wielką porażką większości ośrodków sondażowych. Co interesujące, zawiodły one też w sprawie wyborów do Kongresu. Wbrew sugestiom sondażowym, Republikanie prawdopodobnie utrzymają większość w Senacie i zmniejszą stratę do demokratów w Izbie Reprezentantów.
Fox News / interia.pl / Kresy.pl