Paulina Kosiniak-Kamysz, żona Władysława Kosiniaka-Kamysza, która podczas niedawnej konwencji PSL niemalże przyćmiła swojego męża, udzieliła wywiadu w Dzień Kobiet. W Radiu Zet podkreśliła, że zamierza być aktywną pierwszą damą. Nie zamierza tym samym pójść w ślady żony urzędującego prezydenta, Agaty Kornhauser-Dudy. Zapewniła jednocześnie, że „szanuje wybór” żony Andrzeja Dudy.
Paulina Kosiniak-Kamysz, żona lidera PSL i kandydata na prezydenta mocno włączyła się w kampanię wyborczą. Podczas konwencji prezydenckiej mówiła o tym, że „nie da się zamknąć pod kryształowym żyrandolem”, czy odniosła się w ten sposób do działalności obecnej pierwszej damy, Agaty Kornhauser-Dudy? – Nikogo nie obraziłam. Powiedziałam tylko, że nie będę milczeć – stwierdziła. – Wybór każdej pierwszej damy szanuję. Pamiętamy i ja pamiętam, jaką pierwszą damą była Jolanta Kwaśniewska, później Maria Kaczyńska, Anna Komorowska i teraz Agata Kornhauser-Duda i ja każdej wybór szanuję – zapewniła.
– Będę zawsze stała przy moim mężu, nie za nim – podkreśliła. Poruszyła także temat pensji pierwszej damy. Jak stwierdziła, w Polsce „zamieciono tę kwestię trochę pod dywan”. – Niemcy rozstrzygnęli tę sprawę w referendum. I ja, i mój mąż uważamy, że to Polacy powinni decydować. Referendum jest do tego najlepszym narzędziem – mówiła Kosiniak-Kamysz.
Kandydatka na pierwszą damę stwierdziła w rozmowie, że program 500 nie zwiększa dzietności w kraju. Wypowiedziała się m.in. o in vitro. Wycofanie się z finansowania tej procedury określiła jako „absolutny błąd”. Stwierdziła również, że osoby żyjące w Polsce w w związkach partnerskich są w wielu kwestiach „pokrzywdzone”. – Jeżeli ktoś ze sobą żyje, to dlaczego ma mieć utrudnione np. dziedziczenie czy dostęp do informacji medycznej. Te sprawy trzeba uregulować – podkreśliła żona Władysława Kosiniaka-Kamysza.