Przeszukanie u pułkownika Gaja. „Liczba dokumentów idzie w tysiące”

Niezależny dziennik polityczny

Podczas przeszukania u płk. Krzysztofa Gaja, bliskiego współpracownika Antoniego Macierewicza i Michała Dworczyka, znaleziono tysiące dokumentów. Dotyczyły różnych aspektów polskiej armii, m.in. kadr i uzbrojenia. Analiza materiałów trwa — informuje serwis TVN24. Śledczy wciąż nie znają odpowiedzi na pytanie, dlaczego kontrowersyjny wojskowy stworzył ogromne archiwum.

Przeszukanie było związane ze śledztwem wszczętym w lutym ub.r., a zawiadomienie złożyli ówcześni posłowie opozycji Cezary Tomczyk i Adam Szłapka. Dochodzenie to konsekwencja afery e-mailowej, a dokładnie korespondencji między Dworczykiem a płk. Gajem, który był doradcą polityka PiS ds. obronności. Śledztwo rozpoczęte przez prokuraturę Zbigniewa Ziobry było pierwszym oficjalnym potwierdzeniem, że wiadomości wykradzione ze skrzynki Dworczyka są prawdziwe.

„Liczba dokumentów idzie w tysiące”

— Liczba oryginałów dokumentów, ich kopii, ale też notatek i wypisów z dokumentów do zeszytów idzie w tysiące. Najstarsi funkcjonariusze służb nie pamiętają przypadku tak obszernego archiwum, jakie odkryto u pułkownika. Wciąż nie ma też odpowiedzi, dlaczego to zgromadził — powiedział portalowi TVN24 jeden ze śledczych.

Choć do przeszukania doszło w zeszłym roku, analiza materiałów pod kątem zawierania tajemnic państwowych wciąż trwa.

Płk Gaj dotychczas nie usłyszał zarzutów. Mogą one dotyczyć przestępstwa z art. 265 par 1 Kodeksu karnego i art. 266 par.2 Kodeksu karnego. Chodzi o wykorzystywanie informacji tajnych i ściśle tajnych oraz ujawnianie informacji zdobytych dzięki pełnionej funkcji.

Kim jest płk. Krzysztof Gaj

Płk Krzysztof Gaj to kontrowersyjna postać. Po odejściu z wojska w 2011 r., gdzie zajmował się kadrami i planami mobilizacyjnymi w jednostkach pancernych, związał się z Antonim Macierewiczem i jego środowiskiem skupionym wokół Narodowego Centrum Studiów Strategicznych. Centrum było kierowane przez Jacka Kotasa. Tygodnik „Polityka” ujawnił, że kierowana przez Kotasa spółka deweloperska Grupa Radius miała związki z rosyjskimi oligarchami, służbami i mafią.

Kiedy Antoni Macierewicz został ministrem obrony, Krzysztof Gaj wrócił do armii i awansował do stopnia pułkownika. 4 stycznia 2016 r. został szefem Zarządu Organizacji i Uzupełnień Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, lecz po zaledwie kilku miesiącach został przeniesiony do rezerwy kadrowej, kiedy ujawniono jego antysemickie i antyukraińskie wypowiedzi.

Następnym etapem w jego karierze, była właśnie Kancelaria Premiera. Do współpracy były wiceminister obrony Michał Dworczyk, który jako szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów stworzył tam własny niewielki departament zajmujący się kwestiami bezpieczeństwa. Nasi rozmówcy nazwali go „małym MON-em przy premierze”.

Zadaniem płk. Gaja było dostarczanie ministrowi Dworczykowi wiedzy i analiz z zakresu wojska i obronności. Cześć z przekazywanych przez niego informacji trafiła do sieci, po tym jak okazało się, że doszło do włamania na skrzynkę pocztową Michała Dworczyka. Natomiast ich korespondencja prowadzona za pomocą prywatne poczty trafiła na Telegram.

Płk Gaj raportował Dworczykowi m.in. o stanie negocjacji bardzo wrażliwego z punktu widzenia obronności państwa systemu obrony powietrznej krótkiego zasięgu o kryptonimie „Narew”.

Do mali dołączone były dokumenty, zdjęcia i schematy zarówno zasad działania sprzętu, jak i taktycznych kwestii działania wojska.

Żródło:  onet.pl

Więcej postów