Policjanci wciągnęli posłankę KO do radiowozu. Wszczęto postępowanie wyjaśniające

Policja wszczęła postępowanie wyjaśniające wobec funkcjonariuszy, którzy siłą wciągnęli do radiowozu posłankę Koalicji Obywatelskiej Kingę Gajewską. O sprawie poinformowała sama zainteresowana na swoim profilu mediach społecznościowych. “Wiatr zmian” — oceniła.

  Kinga Gajewska   przekazała w środę w serwisie społecznościowym X, że właśnie wszczęto postępowania dyscyplinarne wobec policjantów, którzy wciągnęli ją do radiowozu w Otwocku niespełna miesiąc temu. “Wiatr zmian” — napisała.

Jak się okazuje, postępowanie zostało wszczęte po interwencji Rzecznika Praw Obywatelskich. — Dowiedziałam się o tym z komunikatu RPO. Ja nie dostałam oficjalnie zawiadomienia w tej sprawie. Nikt z policji nie kontaktował się ze mną, żeby mnie o tym poinformować — mówi Onetowi Kinga Gajewska.

— Pismo do RPO w tej sprawie od komendanta policji datowane jest na 17 października br. O dziwo — po wyborach. Policja najwidoczniej poczuła ten wiatr zmian. Wcześniej nigdzie nie widzieli nieprawidłowości. Wystarczy prześledzić ich komunikaty w tej sprawie bezpośrednio po zdarzeniu, kiedy to próbowali się wybielać. Zresztą w podobnym tonie wypowiadał się przecież minister Kamiński. Jakimś dziwnym przypadkiem nagle tuż po wyborach dopatrzyli się tych nieprawidłowości — dodaje posłanka.

Fakt, że Komenda Stołeczna Policji prowadzi czynności w związku z tym zajściem, potwierdził nam jej rzecznik, podinsp. Sylwester Marczak. — Rzeczywiście wszczęte zostało postępowanie w tej sprawie, ale nie dyscyplinarne, tylko wyjaśniające. Jest ono w toku — przekazał Onetowi rzecznik KSP.

Incydent z parlamentarzystką KO miał miejsce 19 września na wiecu premiera Mateusza Morawieckiego w Otwocku. — Chcieliśmy poinformować osoby, które nie mają na co dzień dostępu do tych informacji, o aferze wizowej —  mówiła posłanka w rozmowie z Onetem  .

W pewnym momencie do posłanki podeszli policjanci. Na opublikowanym w sieci filmie z interwencji widać, jak  funkcjonariusze siłą usuwają parlamentarzystkę ze spotkania z premierem  . — Nie dali mi się wylegitymować, trzymali mnie za ręce. Pokazałam im legitymację poselską w mObywatelu, ale nie chcieli jej przyjąć, więc to ja ich pouczyłam — opisała Kinga Gajewska.

— Kluczowe w sprawie jest to, że niczego się nie boją, wykonują tylko polecenia polityczne — podkreślała.

ONET.PL

Więcej postów