Złoty o krok od rekordu słabości. Dlaczego to zła wiadomość dla nas wszystkich?

Złoty ociera się o rekordy słabości, a dalsze ignorowanie przez NBP inflacji może go zupełnie pogrążyć. Sprawdziliśmy, z czego wynika i czym może grozić fatalna passa krajowej waluty.

  • Mimo szybkiego wzrostu gospodarczego złoty osłabł w ciągu ostatnich miesięcy o kilka procent za sprawą inflacji oraz niedostatecznej reakcji NBP na wzrost cen
  • Zdaniem analityków pogłębienie spadku notowań złotego może uderzyć nie tylko w posiadaczy kredytów walutowych, ale we wszystkich konsumentów
  • Analitycy oczekują lekkiego umocnienia złotego przed końcem roku, jednak według nich brak listopadowej podwyżki stóp procentowych będzie grozić znaczącą wyprzedażą krajowej waluty

    Ponad 9 proc. – o tyle od dołka sprzed pięciu miesięcy wzrósł do chwili obecnej kurs dolara. Nieco skromniejsze, choć wciąż pokaźne umocnienie notują w tym okresie euro i frank szwajcarski – zyskały odpowiednio 3,7 oraz 7,3 proc. Wzrost wartości walut obcych oznacza oczywiście osłabienie waluty krajowej, a konsekwencje tego odczuje każdy Polak.Polityka NBP ciąży złotemu

    Sprawdziliśmy, jakie są jej przyczyny słabości złotego i jakie mogą być jej skutki. Obecna sytuacja jest o tyle nieoczywista, że szybki wzrost gospodarczy zwykle wspiera krajową walutę. Jednak przy bardzo dobrej koniunkturze w przemyśle – produkcja w tym sektorze gospodarki wzrosła we wrześniu o 8,8 proc. – w złotego bije inflacja oraz polityka prowadzona przez NBP.

    Bank centralny, któremu szefuje Adam Glapiński, miesiącami ignorował sygnały narastania presji na wzrost cen, co przyczyniło się do serii najwyższych od 20 lat odczytów inflacji. Jak zauważa Łukasz Zembik z firmy brokerskiej TMS Brokers, prezes NBP jest oceniany bardzo słabo, o czym świadczą porównania z szefami banków takich krajów jak Białoruś, Ukraina, czy Turcja.

    – W ostatnich miesiącach NBP popełnił ewidentnie błędy w komunikacji, a jego reputacja została nadszarpnięta. Do tego silne powiązania szefa banku z ekipą rządzącą każą zadać pytanie, czy NBP jest faktycznie, czy tylko teoretycznie niezależny od rządu – wyjaśnia szef działu analiz w TMS Brokers.

    Specjalista zwraca uwagę na niepokojący zbieg okoliczności sprzed miesiąca, kiedy pierwszą od 9 lat podwyżkę stóp procentowych NBP poprzedziła sugerująca właśnie takie działanie wypowiedź premiera Morawieckiego. Spekulacje co do politycznej motywacji posunięć banku centralnego nigdy nie służą walucie, o której stabilność bank powinien dbać. Presję na wzrost cen widać w całej Europie Środkowej i Wschodniej, choć waluty innych krajów ucierpiały mniej dzięki bardziej zdecydowanej reakcji banków centralnych.

    – Obawy o szybko rosnącą inflację, ale też o zakłócenia w łańcuchach dostaw, sprawiły, że w ostatnich tygodniach inwestorzy wyprzedawali nie tylko polską walutę, ale też czeską i węgierską – zauważa Piotr Matys, analityk rynków walutowych w firmie doradczej InTouch Capital Markets.

    Dalsze słabnięcie złotego może popsuć koniunkturę

    Osłabienie złotego jako pierwsi na własnej skórze odczuli posiadacze walutowych kredytów hipotecznych. W ich przypadku słabszy o kilka proc. złoty przekłada się na odpowiednio wyższe raty. W ubiegłym tygodniu notowania euro ponownie znalazły się na wyciągnięcie ręki od niewidzianego od kryzysu finansowego z przełomu lat 2008 i 2009 pułapu 4,68 zł. Tuż ponad historycznym minimum utrzymuje się indeks notowań złotego wobec głównych walut, obliczany przez portal Stooq.

    W okresie kryzysu związanego z pandemią COVID-19 złoty najbardziej raził słabością na tle franka. W ostatnich tygodniach szwajcarską walutę wspierają poszukiwanie przez globalnych inwestorów bezpiecznych lokat oraz oczekiwania, że szwajcarski bank centralny będzie przeciwdziałał inflacji bardziej zdecydowanie niż inne instytucje. Jeśli nie liczyć chwilowych epizodów gwałtownego umocnienia szwajcarskiej waluty po rezygnacji banku w Zurychu z parytetu względem euro w 2015 r. oraz na dnie zawirowań po wybuchu pandemii COVID-19, to we wtorek złoty był wobec franka najsłabszy w historii.

    To jednak nie kłopoty kredytobiorców walutowych mogą mieć największe znaczenie z punktu widzenia całej gospodarki. Zdaniem Piotr Matysa z InTouch Capital Markets, jeśli kurs euro trwale wyjdzie na wieloletnie szczyty, to władzom monetarnym jeszcze trudniej będzie walczyć z inflacją. Tym bardziej że jednym z czynników, który ją napędza, jest wzrost cen importowanych surowców, w tym ropy naftowej i gazu.

    – Nie obawiałbym się tak bardzo o kredyty w walutach obcych, bo ich udział wśród wszystkich kredytów jest stosunkowo niewielki. Jeśli złoty będzie dalej słabł, możejednak dojść do pogorszenia nastrojów konsumentów, którzy już dzisiaj narzekają na wzrost cen w sklepach. W sytuacji, gdy konsumpcja przyczynia się do wzrostu gospodarczego, dalsze słabnięcie złotego mogłoby wyhamować ożywienie – zauważa analityk.

    Możliwe lekkie odbicie notowań złotego

    Jak ostrzega specjalista, przy tak wysokiej inflacji, jak obecnie obserwowana, niestabilna waluta byłaby wręcz proszeniem się o kłopoty. Wskazuje na przykład Turcji, gdzie od lat galopującej inflacji towarzyszy postępująca utrata wartości przez krajową walutę, a gospodarka przechodzi od jednego kryzysu do drugiego. Jego zdaniem kluczowa może być środowa decyzja RPP w sprawie stóp procentowych.

    – Rynek oczekuje jasnego sygnału, że RPP będzie walczyć z inflacją – zauważa Piotr Matys.

    Jak dodaje Łukasz Zembik z TMS Brokers, 25-punktowa podwyżka stóp, której spodziewają się inwestorzy, może nie wystarczyć do umocnienia złotego. Wesprzeć krajową walutę mogłaby podwyżka o 50 punktów bazowych, jednak dla inwestorów jeszcze ważniejsze jest, by decydenci jasno zadeklarowali, że rozpoczął się cykl zaostrzania polityki.

    – Bliskość oporu na wysokości 4,62-4,63 zł za a euro sprawia, że z technicznego punktu widzenia jest pewna przestrzeń do korekcyjnego umocnienia złotego. Z drugiej strony, gdyby NBP w ogóle nie podniósł stóp, byłoby to olbrzymim rozczarowaniem, a to oznaczałoby próbę wyjścia kursu na wieloletnie szczyty – przewiduje szef działu analiz w TMS Brokers, według którego na koniec roku kurs euro powinien opaść do około 4,50-4,55 zł.

    Zdaniem Piotra Matysa uzasadniona jest nawet większa podwyżka stóp niż o 50 punktów bazowych. Jednak wypowiedzi tych członków RPP, którzy wcześniej nie opowiadali się zdecydowanie za zaostrzeniem polityki, wskazują, że raczej ograniczy się ona do 25 punktów.

    – Bez wyraźnego sygnału, że jest to dopiero początek cyklu podwyżek stóp, trudno spodziewać się trwałego umocnienia złotego wobec euro i dolara. Nie liczyłbym na spadek kursu euro poniżej 4,55 zł na koniec roku, bo nawet jeśli podwyżka stóp wywoła napływ kapitału, to NBP może podobnie jak w grudniu 2020 r. interweniować, aby przeciwdziałać umocnieniu złotego – przewiduje Piotr Matys.
    BUSINESSINSIDER.COM

Więcej postów