DEMASKUJEMY wiceministra! Tak sprzyja koncernom

Podwyżki cen detalicznych leków, finansowe sprzyjanie firmom farmaceutycznym za pomocą nowych form rozliczeń, obniżenie kar administracyjnych dla koncernów produkujących leki i idący w miliardy, niczym nieuzasadniony wzrost wydatków z budżetu. To tylko kilka z długiej listy zarzutów do projektu noweli ustawy o refundacji leków autorstwa wiceministra zdrowia Krzysztofa Łandy.

Dotarliśmy do dokumentu, w którym czarno na białym widać, co planował Łanda. Ten dokument to miażdżące stanowisko prezesa NFZ Andrzeja Jacyny do projektu noweli wiceministra

Sam fakt, że to Łanda napisał i 3 sierpnia wysłał do pilnych konsultacji projekt ustawy o refundacji leków świadczy o tym, że Konstanty Radziwiłł  chyba nie wie, co się dzieje u niego w resorcie. Przecież niemal dwa miesiące temu odebrał Łandzie nadzór nad sprawami związanymi z polityką lekową – po zarzutach, że wiceminister może sprzyjać koncernom!

Jak mówi nam jeden z urzędników resortu, wiceminister nie chwalił się swojemu przełożonemu, że przygotował taki projekt ustawy. Czyżby liczył na to, że przepchnie go po cichu? Jeśli tak, to plan się nie powiódł. Na tej drodze stanął prezes NFZ Andrzej Jacyna. Wysłał on oficjalne pismo do ministra Radziwiłła w sprawie tego projektu. Fakt24 dotarł do tego dokumentu, i zarzuty są miażdżące (szczegóły poniżej). Jak się okazuje, projekt Łandy zakłada m.in. głębokie sięgnięcie do kieszeni podatnika. Gdyby to jeszcze służyło pacjentom, pozostałoby tylko znalezienie brakujących miliardów. Jednak, na co zwraca uwagę Jacyna, Łanda chce te pieniądze dać firmom farmaceutycznym! „Środki publiczne przeznaczone na refundację nie powinny służyć rozwojowi prywatnych przedsiębiorców. Takie wydatkowanie tych środków jest sprzeczne z podstawowymi zasadami funkcjonowania NFZ” – czytamy w piśmie do ministra Radziwiłła.

Co proponuje Łanda, a demaskuje NFZ?

1.

– Zawarty w przepisie mechanizm może się przyczyniać do podwyższenia cen detalicznych leków, co może przyczynić się do wzrostu wydatków płatnika publicznego na leki refundowane – pisze w swych uwagach NFZ. Innymi słowy mechanizm zaproponowany przez Łandę mógłby spowodować drożyznę w aptekach i drenaż kieszeni podatnika. To żadna korzyść dla chorych z receptą, natomiast dla firm farmaceutycznych – zarobek. Jeden z punktów ustawy Łandy, pozwala na sprzedaż konkretnych leków po wyższej cenie. – (…) odpowiednik leku biologicznego będzie musiał obniżyć cenę o 15 proc., a nie jak dotychczas o 25 proc. Przyjęcie takiego rozwiązania może powodować zwiększenie kosztów NFZ – czytamy w uwagach NFZ do projektu.

2.

Nieczytelne zasady ustalania cen dla leków stosowanych w chorobach ultrarzadkich. – Odejście od konieczności wykonywania analiz ekonomicznych dla tych leków spowoduje znaczny wzrost wydatków NFZ. W projekcie ustawy nie zdefiniowano czym ma być proponowane „uzasadnienie ceny” – wytyka Łandzie prezes NFZ. Można się jedynie domyślać, że „uzasadnienie ceny” byłoby czymś w rodzaju kosztorysu podsumowującego wydatki koncernu m.in. na badania nad lekiem. – Jeżeli miałyby to być dane dotyczące np. nakładów poniesionych na badania kliniczne to należy zauważyć, że są to dane bardzo ściśle chronione przez firmy farmaceutyczne i w praktyce nie ma możliwości ich weryfikacji – dodaje prezes. Przy okazji warto dodać, że żona ministra Krzysztofa Łandy zajmuje się właśnie badaniami klinicznymi, które wykonuje jako zewnętrzny ekspert dla koncernów farmaceutycznych.

3.

Nieroztropne obietnice wobec firm, inwestujących w badania i rozwój. Dzisiaj biznes farmaceutyczny, z jednej strony, i administracja publiczna, z drugiej, dzielą się ryzykiem finansowym, gdy do aptek wchodzi specyfik objęty refundacją (np. wysokość urzędowej ceny zbytu uzależnia się od zapewnienia przez firmę dostaw leku z rabatem). Łanda w swojej ustawie wprowadza rewolucję w tzw. mechanizmie dzielenia ryzyka (RSS – Risk Sharing Scheme). Firma zamiast udzielać rabaty w ramach RSS miałaby inwestować w badania i rozwój. To tak jakby państwo wzięło na siebie biznesowe ryzyko otwierania przez prywatnego przewoźnika tanich linii lotniczych, ale w zamian chciało, by przewoźnik inwestował w badania nad wygodą i bezpieczeństwem lotów. Coś tu jest nie tak.

4.

Obniżenie kar dla koncernów farmaceutycznych. – (…) przepis w zaproponowanym brzmieniu spowoduje obniżenie wysokości kary za niedotrzymanie zobowiązań zawartych w instrumencie dzielenia ryzyka (RSS) – czytamy w dokumencie NFZ. Łanda wpadł na pomysł, by do jednego z artykułów wprowadzić sformułowanie „do dwukrotności”. Czym to będzie skutkować? – (…) każdorazowym uzasadnieniem wysokości kary w decyzji administracyjnej. Może to znacznie spowolnić proces odzyskiwania należnych środków.

5.

Nieuzasadnione odstąpienie od wymogu podawania przez firmy farmaceutyczne cen ich leków, po których są sprzedawane w innych krajach.

6.

„Gwałtowny i niekontrolowany wzrost refundacji” – tym wg szefa NFZ mogłoby skończyć się majstrowanie przy jednym z artykułów ustawy. W swoim piśmie policzył, o ile zdrożałoby refundowanie konkretnej grupy medykamentów. Tylko jednej. Wydatki poszłyby w setki milionów. Gdyby zastosowano kwestionowany artykuł do wszystkich leków, podatnik zapłaciłby miliardy. – Przedmiotowa zmiana może skutkować koniecznością zwiększenia środków finansowych wydawanych na refundacje na poziomie dwukrotności kwoty aktualnie w tym zakresie przeznaczonej – napisano. Dzisiaj wydatki NFZ na refundację apteczną wynoszą ok. 7 mld zł, tak więc zmiana Łandy kosztowałaby podatnika dodatkowe 7 mld zł. Skąd wziąć te pieniądze? Nie wiadomo. Oczywiście, gdyby objęto refundacją znacznie większą liczbę chorych niż ma to miejsce dzisiaj, polski pacjent odniósłby z tego korzyść. Ale czy tak się stanie? – Wartość środków publicznych w systemie opieki zdrowotnej jest ograniczona, objęcie refundacją większej niż obecnie liczby programów lekowych, przy założeniu, że koszt leczenia jednego pacjenta na rok wynosi około 2 mln zł (choroby ultrarzadkie), może spowodować znaczne ograniczenie dostępności do innych programów lekowych – pisze szef NFZ.

Uwag jest znacznie więcej. Prezes funduszu boi się pomysłu na zmianę systemu tzw. grup limitowych. Nie wchodząc w szczegóły, chodzi o sposób szacowania cen dla poszczególnych grup asortymentowych. Grupy limitowe to „bezpiecznik”, dzięki któremu nie „wysadza się” budżetu NFZ. Gdyby zlikwidowano ten system, konsekwencje byłyby trudne do przewidzenia. Łanda chce też wydawać setki milionów na refundację szczepionek nieobowiązkowych, czy utrudnić negocjacje z koncernami poprzez wprowadzenie tzw. podejścia egalitarnego przy ustalaniu cen leków na niektóre choroby. Autor proponowanych zmian policzył, ile mają kosztować. Według szacunków Łandy, podatnik zapłaciłby za jego pomysły w 2017 roku jedynie 10 mln zł. No cóż, sporo różni się to od szacunków NFZ…

MICHAŁ PIETRZAK

Więcej postów