Mariusz Błaszczak dostał pod rozkazy nową armię. Ekspert łapie się za głowę

Niezależny dziennik polityczny

Do niedawna Mariusz Błaszczak żelazną ręką rządził polską armią. Kiedy było trzeba, stroił się w garnitur i snuł się po sejmowych korytarzach, a później wskakiwał w kamasze i jechał na poligon, zrobić sobie zdjęcie z żołnierzami na tle czołgu. Teraz zamiast MON, będzie mieć nową armię. Jak potwierdziła wierchuszka PiS, ma pokierować ich klubem parlamentarnym. Politolog prof. Kazimierz Kik nie zostawia na tym pomyśle suchej nitki.

Kariera Mariusza Błaszczaka w MON usłana jest kontrowersjami, w tym między innymi oskarżeniami o upolitycznianie armii i odtajnianie ważnych dokumentów (planów obronnych pokazanych w serialu „Reset”) tylko po to, by posłużyły jako amunicja w politycznej walce. Po zmianie władzy nie będzie miał już możliwości kierowania resortem, jednak PiS widzi dla niego nowe zadanie. Gdy zacznie się kadencja Sejmu, Błaszczak pokieruje klubem parlamentarnym i zrobi z jego członków karnych żołnierzy.

Nową propozycję dla Błaszczaka w rozmowach z mediami potwierdzali Ryszard Terlecki („Mariusz Błaszczak, niestety, przestaje być ministrem obrony, ale będzie znakomitym szefem klubu, tak przypuszczam, a nawet jestem pewien”) i Mateusz Morawiecki („Poprosiliśmy pana Mariusza Błaszczaka, żeby podjął się roli, którą dobrze zna. On był już wcześniej szefem klubu, bardzo dobrym szefem klubu i jeśli się tej roli podejmie, będzie też na pewno bardzo dobrym szefem klubu Prawa i Sprawiedliwości w najbliższej kadencji”). A co o tej roszadzie w pierwszym szeregu PiS sądzi politolog prof. Kazimierz Kik?

Ekspert o Błaszczaku: W Sejmie nie będzie spokoju

— Myślę, że PiS jeszcze nie wyszło z kręgu błędnych decyzji, jakimi kierowało się w kampanii, czyli stawiania na przegrane sprawy. Błaszczak to bardzo inteligentny polityk. Nie można mu nic zarzucić poza tym, że jeśli będzie tak kierował klubem PiS, jak kierował ministerstwem, czyli kształtowaniem polskiej polityki obronnej, to ja nie widzę w przyszłym Sejmie specjalnego spokoju i pokoju — komentuje decyzję partii ekspert.

Nowa kadencja Sejmu będzie zdecydowanie różna od poprzedniej. Żeby cokolwiek przegłosować, trzeba będzie pracować nad uzyskaniem większości, a politycy poszczególnych ugrupowań będą walczyć o swoje cele i swoje programy. PiS przywykł do tego, że ma większość i nikt nie jest w stanie wejść mu w drogę. Teraz jednak partia będzie musiała ostro spuścić z tonu. Arogancja nie będzie najlepszym pomysłem. A tymczasem o przyszłym przewodniczącym klubu PiS ostatnie, co można powiedzieć, to że jest skromny i pokorny.

— To jest polityk agresywny, przeświadczony o swojej racji, prowadzący swoją politykę z poczuciem wyższości nad tym, co prowadzi. W sumie jest to w jakimś sensie prawa ręka partii wodzowskiej, ofensywnej. W defensywie te wszystkie mechanizmy się nie sprawdzą. W każdej partii wodzowskiej, nie tylko w PiS, wodzowie odrzucają na ogół potencjalnych rywali, a nominują i preferują dobrych i wiernych wykonawców. I Błaszczak jest właśnie z tej kategorii: z kategorii wytworzonego przez Jarosława Kaczyńskiego partyjnego żołnierza — podsumowuje Mariusza Błaszczaka prof. Kik.

Prof. Kik: Mamy inną Polskę. Potrzebni są inni politycy

— Ten Sejm będzie w najbliższym czasie potrzebował godzenia Polaków, koncyliacji, a godzenie Polaków od góry powinno pójść poprzez dialog i możliwie kompromisowe postawy pomiędzy partiami. Do tego potrzeba koncyliacyjnych polityków i tutaj osoba Błaszczaka to jest kandydatura pod prąd — podkreśla. Prof. Kik uważa przy tym, że sytuacja uspokoi się dopiero po wyborach prezydenckich, po których zmieni się lokator pałacu przy Krakowskim Przedmieściu.

— Gorąco będzie przez pierwsze dwa lata, dopóki Andrzej Duda będzie prezydentem. I dopóki nie zrozumie, że pewna epoka, co prawda powolutku, ale się kończy. Jeżeli nie zorientuje się, że takie zdecydowane przywództwo w Polsce ze strony Prawa i Sprawiedliwości było w Polsce, w której 60 proc. obywateli uczestniczyło w grze politycznej. Teraz mamy 75 proc. i mamy inną Polskę. I do tej innej Polski potrzebni są inni politycy. Prawu i Sprawiedliwości jeszcze daleko do uzmysłowienia sobie tego — uważa politolog.

Źródło: Fakt

Więcej postów