Likwidacja legendarnego zakładu w Wałbrzychu. „Kiedyś to był węgiel i porcelana. Dziś nic już nie ma”

Niezależny Dziennik Polityczny

Mieszkańcy Wałbrzycha nie mogą się pogodzić z zamknięciem fabryki Porcelany Krzysztof, która przez prawie 200 lat była dumą i wizytówką miasta, a jej wyroby były eksportowane na cały świat. Także do Białego Domu. Przedstawiciele zakładu oficjalnie przyznają, że dobiły ich podwyżki cen gazu i to one zaważyły na decyzji o wstrzymaniu produkcji i zwolnieniach grupowych.

  • – To jest porcelana pokoleniowa, pracowały tu całe rodziny. Tu zawsze były piękne dekoracje i bardzo zdolni ludzie. Płakać mi się chce – usłyszeliśmy od jednej z wałbrzyszanek, którą spotkaliśmy w sklepie firmowym likwidowanej Porcelany Krzysztof
  • – Kiedyś Wałbrzych to był węgiel i porcelana. A dziś nic już nie ma. Zostały wspomnienia – podkreśla inna z mieszkanek
  • „Na rynku taniej porcelany nie mamy szansy dorównać cenom azjatyckiej porcelany” – przekonują przedstawiciele Porcelany Krzysztof
  • W ocenie rzecznika miasta w Wałbrzychu nie ma problemu z masowym zwalnianiem ludzi z pracy. Uważa jednak, że każda firma uzależniona od gazu czy prądu, nie może być spokojna o swoją przyszłość
  • Prezydent Wałbrzycha Roman Szełemej ogłosił, że miasto chce przejąć od Porcelany Krzysztof ich katalogi i wzorniki, a następnie powołać Manufakturę Krzysztof, która nadal produkowałaby porcelanę, tyle że już niekomercyjnie

– W środku jest tyle ludzi, że nie mam siły stać. Przyjdę może jutro. Szkoda tej fabryki. Kiedyś Wałbrzych to był węgiel i porcelana. A dziś nic już nie ma. Zostały wspomnienia – słyszę od pani Barbary, emerytowanej wałbrzyszanki, którą spotykam przed sklepem firmowym, który mieści się przy likwidowanej fabryce Porcelany Krzysztof przy ul. Limanowskiego w Wałbrzychu.

Klienci wykupują porcelanę

Zaraz po wejściu do środka widać, jak długa jest kolejka do kasy. Ciągnie się przez dwa pomieszczenia. Stoi w niej kilkadziesiąt osób.

– Nigdy nie widziałam tu takiego ruchu – mówi mi kobieta, która przygląda się ładnie dekorowanym filiżankom do herbaty. – To ostatnia okazja, by kupić coś na pamiątkę. Wezmę takie dwie. Dla mnie i dla męża.

Od momentu pojawienia się informacji o wstrzymaniu produkcji i zwolnieniach grupowych w Porcelanie Krzysztof, miejsce to przyciąga tłumy. Gdy w sklepie robi się tłoczno, jeden z pracowników wpuszcza do środka następne osoby, dopiero gdy ktoś wyjdzie z zakupami.

– Takich mamy gospodarzy w Polsce. Kto to widział, żeby taką fabrykę zamknąć. To jest porcelana pokoleniowa, pracowały tu całe rodziny – mówi nam Marcelina Romić, wałbrzyszanka, która sama z zawodu jest technikiem ceramikiem i malarzem porcelany. – Nie wyobrażam sobie, że to koniec. I dziwię się, że w Wałbrzychu jest cicho na ten temat, że nie ma protestów i że wałbrzyszanie nie stają za naszą fabryką. To jest nasza fabryka. W naszej Polsce. Tu zawsze były piękne dekoracje i bardzo zdolni ludzie. Płakać mi się chce – dodaje.

– Gdzie są rządzący? Gdzie są politycy? Co z tym robią? Mają to gdzieś. Zniszczyli kraj i niszczą ludzi – mówi stojąca w kolejce Bożena Bejnarowicz z Nowej Rudy.

Porcelana dla Obamy

W środku klientom pomaga pani Oksana. To ona oprowadza mnie po wzorcowni, gdzie na regałach i komodach wystawione są przeróżne egzemplarze porcelany. Wśród nich jest m.in. serwis obiadowy i kawowy, który w 2012 r. trafił do Białego Domu, gdy prezydentem był Barack Obama. Na każdym z elementów porcelany znajduje się logo Białego Domu, a na spodzie logo Porcelany Krzysztof.

„Jest to koniec pewnej epoki związanej z dolnośląską historią porcelany. Fabryka działa od 1831 roku i jest ostatnią działającą fabryką porcelany w Wałbrzychu, jedną z trzech w Polsce. Zatrudniała wiele pokoleń związanych z regionem. Nasze wyroby trafiały praktycznie do wszystkich zakątków świata” – pisze w odpowiedzi na nasze pytania Agnieszka Palus, dyrektor zarządzający w Porcelanie Krzysztof.

„Skupiamy się na naszych ostatnich zleceniach oraz zamówieniach, które mamy w naszym sklepie online” – dodaje.

Dobiły ich podwyżki cen gazu

Przedstawiciele fabryki oficjalnie przyznają, że dobiły ich podwyżki cen gazu i to one zaważyły na decyzji o wstrzymaniu produkcji i zwolnieniach grupowych.

„Konieczność ograniczenia działalności spowodowana jest bezpośrednio sytuacją na rynku gazu – drastycznym (900 proc.) wzrostem cen w 2022 r., brakiem pozytywnych perspektyw stabilizacji cen w 2023 r. oraz brakiem możliwości zawarcia umowy na ciągłe dostawy gazu stanowiącego podstawowy surowiec do produkcji” – wyjaśnia Agnieszka Palus.

„Zwolnienia objęły ok. 70 osób, związanych z częścią produkcyjną fabryki” – dodaje. Podkreśla też, że zakład jest w procesie likwidacji, a nie upadłości. „Przetrwaliśmy pandemię, która bardzo nas osłabiła, wydawało się, że dzięki gigantycznemu wysiłkowi damy radę prowadzić produkcję. Przestawiliśmy się z produkcji masowej na produkcję dla naszych stałych klientów oraz dla segmentu premium. Na rynku taniej porcelany nie mamy szansy dorównać cenom azjatyckiej porcelany” – zaznacza Palus, pytana o to, czy są jeszcze jakiekolwiek szanse na uratowanie fabryki.

Miasto czarnego i białego złota

– Wałbrzych był kiedyś znany z czarnego i białego złota, czyli z węgla i porcelany. Teraz zamyka się ostatnia z działających fabryk, która pracowała nieprzerwanie prawie 200 lat. Wielka szkoda, że pewien etap w historii miasta kończy się bezpowrotnie – mówi Onetowi Edward Szewczak, rzecznik Urzędu Miejskiego w Wałbrzychu.

Przypomina, że jeszcze parę lat temu w Wałbrzychu istniały trzy duże fabryki porcelany: Książ, Wałbrzych i Krzysztof. Teraz nie będzie żadnej.

– Książ działał na terenach dzisiejszej strefy ekonomicznej, fabryka Porcelany Wałbrzych to z kolei ta ruina, która stoi w okolicach dworca i jest wielkim problemem dla miasta, a Krzysztof działał w centrum, praktycznie 200 metrów od Ratusza. Niestety, działalność tak dużej fabryki, przy tych cenach gazu, nie jest opłacalna w żadnym wypadku. Trochę brakuje podejścia, jakie jest we Francji, gdzie istnieją programy rządowe, które są dedykowane branży ceramicznej – mówi Szewczak.

Jak przekonuje, informacja o likwidacji fabryki skutkuje zainteresowaniem wałbrzyską porcelaną z całego świata. W urzędzie sami tego doświadczają. – To są telefony do nich, ale też do urzędu. Ludzie pytają, co dalej, co miasto zrobiło, żeby pomóc itd. Opinia w mieście jest taka, że fabryka przetrwała dwie wojny i komunizm, ale nie przetrwała rządów PiS – dodaje.

W ocenie rzecznika miasta, mimo likwidacji Porcelany Krzysztof i planowanych zwolnień grupowych w Cersanicie – chodzi o 230 pracowników w kilku polskich oddziałach – w Wałbrzychu nie ma problemu z masowym zwalnianiem ludzi z pracy.

– W Wałbrzychu rynek pracy jest gigantyczny. Mamy fabryki typu: JoysonQuin czy Toyota, które przyciągają pracowników. O kwestie bezrobocia nie mamy się co martwić – zapewnia.

– Jeżeli jednak sytuacja na rynku energii jest tak dramatyczna, to my nie wiemy, co nam przyniesie przyszłość i to nie tylko w Wałbrzychu. Każde miasto, które ma fabrykę, która jest uzależniona od gazu czy prądu, musi mieć tego świadomość – dodaje.

Wałbrzych chce powołać Manufakturę Krzysztof

Prezydent Wałbrzycha Roman Szełemej ogłosił w poniedziałek, że miasto chce przejąć od Porcelany Krzysztof ich katalogi i wzorniki. Nie chciał jednak deklarować, czy miasto jest gotowe za nie zapłacić.

– Ciągle mam jakąś nikłą nadzieję, że być może nie będzie tak, że zakład przestanie działać. Ale jednocześnie po przeprowadzeniu szeregu rozmów z właścicielem, mam poczucie, że być może decyzja o likwidacji zakładu ma charakter nieodwracalny – mówił na zwołanej konferencji prezydent Wałbrzycha Roman Szełemej.

– Nie znalazł się nikt, kto by podał pomocną dłoń. Zakład ten jest już tylko jednym z kilku tej branży w Polsce, który nie wytrzymał tych wszystkich wyzwań, które się wiążą z kryzysem popandemicznym, ale przede wszystkim z kryzysem energetycznym i brakiem realnej osłony ze strony państwa – dodał Szełemej.

Jak zapowiedział prezydent, aby ocalić dziedzictwo zamykanej fabryki porcelany, miasto planuje powołać Manufakturę Krzysztof, która nadal produkowałaby porcelanę, tyle że już niekomercyjnie.

– Chcemy w ten sposób, w ograniczonym stopniu, kontynuować tradycje produkcji, oczywiście w skali unikatowej, tego, co działo się przez 200 lat w Porcelanie Krzysztof – podkreślił Szełemej.

Ogłoszony przez prezydenta projekt ma być realizowany w Centrum Ceramiki Unikatowej, które działa na terenie Starej Kopalni. Na razie nie wiadomo, czy produkcja byłaby prowadzona pod nazwą Porcelany Krzysztof. Wiadomo natomiast, że pracę w Manufakturze Krzysztof mogłoby znaleźć od kilku do kilkunastu osób zwolnionych z fabryki.

Więcej postów