Oficer BOR zdradza szczegóły wypadku rządowej kolumny. Morawiecki: kolejny atak na premier Szydło

— To jest właśnie dobry przykład tego, na czym może polegać manipulacja. Już nie tylko prokuratura, ale sąd w tej sprawie jakiś czas temu wypowiedział się. Tę domniemaną sensację pokazała „Gazeta Wyborcza” tylko po to, żeby uderzyć w panią premier Beatę Szydło, która tutaj przecież nie jest niczemu winna, bo także padła ofiarą tego wypadku — mówił premier podczas uroczystego otwarcia tunelu Południowej Obwodnicy Warszawy.

Piotr Piątek, były funkcjonariusz Służby Ochrony Państwa (dawniej BOR), który na początku 2021 r. przeszedł na emeryturę, w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” podał nowe fakty dotyczące słynnego wypadku kolumny rządowej, do którego doszło w 2017 r., w której jechała była premier Beata Szydło.     Funkcjonariusz przyznał również, że on i jego koledzy składali w sądzie fałszywe zeznania.    – Fatalnie się z tym czuję, nie mogłem dłużej z tym żyć – powiedział „Wyborczej”.

Premier podkreślił, że osobiście nie zna szczegółów i akt sprawy, zauważył jednak, że decyzja sądu sprzed roku potwierdziła to, o czym informowała „GW”. – Tę domniemaną sensację pokazała „Gazeta Wyborcza” tylko po to, żeby uderzyć w panią premier Beatę Szydło, która tutaj przecież nie jest niczemu winna, bo także padła ofiarą tego wypadku – powiedział.

– Zamiast współczucia jest kolejna agresja i atak na panią premier. Uszanujmy to, że ta sprawa toczyła się przed sądem, i sąd określił już jakiś czas temu, że rzeczywiście była tam najprawdopodobniej taka nieprawidłowość — to się zdarza. Człowiek jest tylko człowiekiem — mówił premier.

— Współczuję wszystkim, którzy brali w tamtym wypadku udział, na czele z panią premier, z kierowcą, który brał udział, z oficerami ówczesnego Biura Ochrony Rządu — dodał szef rządu.

Do wypadku doszło w lutym 2017 r. w Oświęcimiu. To właśnie wtedy kierujący fiatem Sebastian Kościelnik zamierzał skręcić z ul. Powstańców Śląskich w ul. Orzeszkowej. Na jego drodze znalazła się jednak kolumna składająca się z trzech limuzyn, która wiozła ówczesną premier Szydło, która, jak co weekend, jechała do swojego domu w Brzeszczach.

Pierwsze z aut minęło Kościelnika, jednak drugiego pojazdu kierowca fiata już nie zauważył. I tak opancerzone Audi A8, w którym znajdowała się premier, po uderzeniu wpadło na drzewo. W wypadku ucierpiała Szydło oraz jej adiutant, oficer BOR.

Co ciekawe wypadek był jednym z wielu, do których doszło w latach 2016-2020. Liczne wypadki aut wożących członków rządu były doskonałym świadectwem tego, że czystka przeprowadzona w BOR po przejęciu władzy przez PiS w 2015 r. doprowadziła do jego osłabienia i dezorganizacji. Niemniej rządzący od samego początku starali się tuszować sprawy i usprawiedliwiali funkcjonariuszy. Nie inaczej było w przypadku wypadku w 2017 r. Władza robiła wszystko, by odpowiedzialnością za zdarzenie obarczyć kierującego fiatem seicento, a politycy PiS szybko winą za wypadek obciążyli Kościelnika.

ONET.PL

Więcej postów