Ostatnie chwile posłanki PiS. WZRUSZAJĄCE słowa Kaczyńskiego

Ostatnie chwile posłanki PiS

Minął rok od śmierci posłanki PiS Jolanty Szczypińskiej. Parlamentarzystkę, która zmarła po wieloletniej chorobie nowotworowej, wciąż wspominają partyjni koledzy. Jarosław Kaczyński, którego posłanka darzyła ogromną sympatią, wyznał w reportażu wyemitowanym przez telewizję publiczną, że zapamięta Szczypińską, jako wyjątkowo wrażliwą osobę. Opowiedział, czym zajmowała się na krótko przed śmiercią. Również Elżbieta Witek, marszałek Sejmu i wieloletnia przyjaciółka posłanki wciąż nie może pogodzić się z myślą, że Szczypińska odeszła: – Ostatnie najtrudniejsze trzy miesiące spędziłyśmy razem…

8 grudnia politycy z Zarządu Okręgowego i Komitetu Miejskiego PiS z Słupska uczcili pierwszą rocznicę śmierci Jolanty Szczypińskiej. Po mszy św. w intencji partyjnej koleżanki, jej współpracownicy odsłonili tablicę upamiętniającą posłankę. Umieszczono ją na budynku, w którym mieściło się jej biuro poselskie.

W niedzielę na antenie TVP1 i TVP Info wyemitowano reportaż o Jolancie Szczypińskiej. W materiale zebrano wypowiedzi przyjaciół i bliskich współpracowników zmarłej w ubiegłym roku posłanki. Jak ją wspominają?

– Biło od niej takie ciepło i wiara w drugiego człowieka – mówił w reportażu TVP Marcin Horała, poseł PiS. W podobnym tonie wypowiadał się prezes PiS. Wspominał, że gdy jedna z koleżanek, również cierpiąca na chorobę nowotworową, poprosiła ją o odwiedziny, Szczypińska nie odmówiła. – To był wieczór, małe miasteczko w warmińsko-mazurskim. Jola wsiada do pociągu i jedzie – wspomina Kaczyński.

Elżbieta Witek, marszałek Sejmu znała posłankę 14 lat. – Nie potrafię myśleć w takich kategoriach, że już jej nie ma. Nie ma dnia, bym o niej nie myślała. Może dlatego, że przez ostatnie najtrudniejsze trzy miesiące spędziłyśmy razem do samego końca, wtedy gdy naprawdę cierpiała, była bardzo chora. Nie skarżyła się, robiła to bardzo cicho. Nigdy nie upominała się o siebie.

– Przeżywała bardzo trudny czas w tych ostatnich miesiącach. Na jakiś czas wróciła jeszcze do szpitala w Słupsku. Byliśmy w stałym kontakcie telefonicznym. Załatwiała sprawy wyborcze. Chodziło o wybory samorządowe. Była i chciała być czynna. Chciała dalej żyć. Mimo wysiłków lekarzy to było po prostu niemożliwe. Choć leczenie było skuteczne, przedłużyło jej życie o 15, może nawet 17 lat. Ale niestety to zniszczyło jej organizm. Były kolejne próby pomocy, operacje, które znosiła bardzo dzielnie. Nawet nie wiem, ile ich było… Nie potrafię obliczyć, bo było ich naprawdę dużo. Nie pomogło.

Witek była przy łóżku chorej przyjaciółki. Jak wspomina jej ostatnie chwile? – Wtedy, gdy nie była już świadoma, rozmawiałam z nią, bo miałam podobny przypadek z mężem, który był w śpiączce przez dwa miesiące. Potem się okazało, że słyszał, co do niego mówiłam. Wiedząc o tym, rozmawiałam z nią, gdy miała zamknięte oczy. Mieliśmy nadzieję, że wydarzy się cud i uda się chorobę pokonać. W sposób bardzo godny odchodziła. (…) Ja byłam od tego, by zadbać o jej komfort.

Barbara Szczepańska, przyjaciółka i sąsiadka posłanki zaopiekowała się dwoma kotami parlamentarzystki po jej śmierci. Podkreśla, że Szczepińska kochała ludzi i zwierzęta. – Koty były dla niej wyjątkowe. Przyjeżdzała do domu, otwierała drzwi a one patrzyły. „Mój kochany Rudolku, Zuziunio” – mówiła. Całowała je i zawsze przywoziła prezent. One tuliły się do niej i mówiła: Zobacz, jacy to przyjaciele. Gdy odjeżdżała do Sejmu, Rudolf siedział na parapecie i patrzył, jak odjeżdża.

FAKT.PL

Więcej postów