Choć litewski premier nie widzi powodów do dymisji ministra komunikacji Jarosława Narkiewicza, czołowego polityka polskiej partii na Litwie, jego odwołania nadal chce prezydent Gitanas Nauseda. Przy tej okazji zaatakował on lidera AWPL-ZChR Waldemara Tomaszewskiego, który jego zdaniem blokuje odwołanie ministra-Polaka.
Jak informowaliśmy w ubiegłym tygodniu, w związku z kolejnymi pojawiającymi się w mediach zarzutami pod adresem ministra komunikacji Jarosława Narkiewicza, czołowego polityka polskiej partii na Litwie, liberałowie i konserwatyści dążą do jego odwołani. Do dymisji wezwał go też doradca prezydenta Gitanasa Nausedy. Ministra-Polaka bronili z kolei czołowi politycy koalicji rządzącej, a on sam zapewniał, że nie zamierza rezygnować.
W poniedziałek litewski premier Saulius Skvernelis powiedział, że nie widzi powodów do dymisji ministra łączności Jarosława Narkiewicza i jego zdaniem powinien on kontynuować swoją pracę.
– Nie widzę, żadnych podstaw prawnych do tego, by minister musiał podać się do dymisji – powiedział szef litewskiego rządu. Skvernelis podkreślił też, że nie ma żadnego konfliktu z Prezydenturą.
Ministrowi Narkiewiczowi zarzucano nieprawidłowości w związku z jego działalnością polityczną, dotyczące m.in. podróży do Abu Zabi, kolacji dla ministra i jego córki (rzekomo miała zostać, podobnie jak niektóre inne obiady, opłacona z funduszy spółek skarbu państwa podlegających Ministerstwu Komunikacji) czy zarzutu niezgodnego z zasadami zakwaterowania jego córki, obecnie doradcy ministra kultury, w hotelu dla członka Sejmu RL. Krytykowano go że odwołanie przez niego zarządu Poczty Litewskiej, co nastąpiło dość niespodziewanie, jak również sprawę wyasfaltowania ulicy, przy której mieszka premier Saulius Skvernelis (miało tu dojść do konfliktu interesów). Później w części litewskich mediów pojawiły się kolejne zarzuty względem ministra-Polaka, dotyczące m.in. rzekomego kłusownictwa.
We wtorek prezydent RL Gitanas Nausėda ponownie wezwał Narkiewicza do ustąpienia ze stanowiska, atakując przy tej okazji polską partię na Litwie. Jego zdaniem, lider Akcji Wyborczej Polaków na Litwie – Związku Chrześcijańskich Rodzin Waldemar Tomaszewskiu nie chce odwołania Narkiewicza, ponieważ ministra „łatwo można pociągać za sznurki”.
– Musimy porozmawiać o Narkiewiczu jako o problemie i wreszcie rozwiać mgłę, która teraz się znajduje w sferze publicznej, o możliwości upadku jakiejś koalicji lub czegoś w tym rodzaju. W gruncie rzeczy mówimy o niechęci jednej osoby, Waldemara Tomaszewskiego, do zmiany tego ministra, ponieważ łatwo go pociągać za sznurki – powiedział Nausėda. Dodał, że „cały problem polega na tym, że wiesz, że ministrem mogą manipulować także inni politycy”.
– Nie możemy sobie pozwolić na taki luksus i takiego ministra. Myślę, że trzeba go zmienić – podkreślił litewski prezydent. Następnie dalej, w ironicznym tonie, atakował ministra-Polaka:
– Myślę, że wyborcy jak nikt inny docenią taką decyzję. I może nie warto spieszyć z wprowadzeniem poprawki ustanawiającej 3-procentowy próg wyborczy. Być może wkrótce będziemy musieli go zaniżyć do jednego procenta.
Socjaldemokrata Julius Sabatauskas, uznawany za lidera opozycji oświadczył, że frakcja Litewskiej Partii Socjaldemokratycznej zamierza zainicjować procedurę odwołania ministra. Analogiczne stanowisko przedstawiła przewodnicząca Partii Wolności Aušrinė Armonaitė. Sabatauskas zaznaczył, że na temat interpelacji socjaldemokraci rozmawiali także z konserwatystami, liberałami oraz przedstawicielami Mieszanej Grupy Sejmowej. Wszystkie te frakcje przynajmniej wstępnie wyrażały poparcie dla tej inicjatywy.
Narkiewicz zaprzeczał podawanym przez media informacjom na swój temat i twierdził, że stawiane mu zarzuty są bezpodstawne. Zaznaczył, że nie zamierza rezygnować z zajmowanego stanowiska, a prowadzona przeciwko niemu nagonka wynika głównie z zatrzymania przez niego prywatyzacji bardzo wartościowych gmachów Poczty Litewskiej.
W obronie ministra stanął Ramūnas Karbauskis, lider głównej partii rządzącej, Litewskiego Związku Chłopów i Zielonych, którego zdaniem nie ma podstaw do dymisji Jarosława Narkiewicza. Uważa, że realizowany jest „zorganizowany systemowy atak” przeciwko polskiej partii na Litwie, AWPL-ZChR.
Lider AWPL-ZChR, europoseł Waldemar Tomaszewski w reakcji na oświadczenie doradcy prezydenta powiedział, że to „sztuczne zamieszanie”, które „zostało wywołane przez skorumpowane liberalne i konserwatywne partie przy wsparciu niektórych nieuczciwych mediów”. Jego zdaniem, są to próby skłócenia koalicji rządzącej i premiera z prezydentem Nausėdą.