Minister Antoni Macierewicz planuje zakup okrętów podwodnych wyposażonych w samoloty? Lapsus językowy czy brak koncepcji?
Jak podało Radio Maryja, w wywiadzie dla „Naszego Dziennika” minister Macierewicz zapowiedział, że „musimy też zmienić podejście do obrony Bałtyku z położeniem większego akcentu na okręty podwodne, które muszą być wyposażone nie tylko w elementy obronne, ale także samoloty i środki odstraszania. Ich działanie będzie zintegrowane z walką minową, działaniem rakietowej obrony wybrzeża i lotnictwem”.
Trzeba przyznać, że nie jest to nowy pomysł. Już w latach 20. Brytyjczycy przebudowali jeden ze swoich podwodnych monitorów na „lotniskowiec”. W końcu 1927 roku z HMSM M-2 zdemontowano działo kalibru 305 mm. Przed kioskiem na jego miejscu, ustawiono hangar i katapultę dla małego, dwumiejscowego wodnosamolotu rozpoznawczego Parnall-Peto.
Przyjęte rozwiązanie wywołało wiele problemów, aż w końcu było przyczyną utraty okrętu. 26 stycznia 1932 roku M-2 zatonął wraz całą załogą. Prawdopodobną przyczyną było niedomknięcie włazu hangaru.
Kolejnym podwodnym lotniskowcem był francuski „Surcouf” zwodowany 18 października 1929 roku. W hangarze, umieszczonym za kioskiem znajdował się specjalnie zaprojektowany wodnosamolot Besson MB 411. Okręt zatonął w niewyjaśnionych okolicznościach w 1942 roku. Został prawdopodobnie staranowany przez amerykański frachtowiec.
Najsłynniejszymi okrętami podwodnymi, przenoszącymi samoloty były japońskie Sen Toku, które miały zaatakować Kanał Panamski przy pomocy samolotów pokładowych Aichi M6A1 Seiran. One również nie sprawdziły się w roli podwodnych lotniskowców. Oba ukończone okręty zostały po wojnie przebadane w USA, a następnie zatopione na Pacyfiku w 1946 roku.
Dlaczego więc minister Macierewicz mówił, że okręty podwodne powinny być „wyposażone nie tylko w elementy obronne, ale także samoloty i środki odstraszania”? Być może to zwykłe przejęzyczenie i chodziło o drony. Ale co drony miałyby robić na pokładach polskich okrętów podwodnych? Jakie miałyby zadania na Bałtyku? Czy wspierałyby Wojska Specjalne? Czy może prowadziły rozpoznanie? Tego już nie wytłumaczył.
Problem w tym przypadku leży w semantyce. Dron to bezzałogowy statek powietrzny, samolot to załogowy bądź bezzałogowy statek powietrzny cięższy od powietrza. Jednak w tym przypadku element „załogowy bądź bezzałogowy” jest bardzo ważny. Dla przeciętnego Kowalskiego w kabinie samolotu siedzi pilot, a nie steruje nim siedząc wygodnie w fotelu w bazie w Mirosławcu. Brak precyzji ministra ponownie stawia Wojsko Polskie w niezręcznej sytuacji.
Okręty podwodne
W ramach programu „Orka” Polska ma zamiar kupić trzy okręty podwodne. Dotychczas pojawiło się kilka koncepcji zakupu okrętu. Brane są pod uwagę oferty: szwedzka, niemiecka, francuska i norweska.
Program „Orka” w ramach planu modernizacji technicznej sił zbrojnych przewiduje zakup trzech nowych okrętów podwodnych. W styczniu jego aktualność potwierdził szef MON Antoni Macierewicz. We wrześniu 2015 roku ówczesny wiceminister obrony Czesław Mroczek mówił, że Polska może kupić okręty podwodne wspólnie z innym krajem NATO, na przykład z Norwegią lub Holandią, co pozwoliłby obniżyć koszty zakupu.
W ostatnich tygodniach wspomina się o ofercie norweskiej. Jak podaje PAP, Norwegia chce kupić cztery okręty podwodne w ramach wspólnego zamówienia z Niemcami, które chcą nabyć dwie jednostki. Norwegia chciałaby podpisać wspólny kontrakt w 2019 r., aby umożliwić dostawy w latach 2025-30. Minister obrony Norwegii Ine Eriksen Soreide w lutym wskazywała, że do zamówienia mogą przyłączyć się Polska i Holandia. TKMS oferuje Norwegii okręty podwodne, które powstaną na bazie typu 212, do tej pory wybranego przez Niemcy i Włochy.
Decyzja o zakupie okrętów ma zapaść w ciągu najbliższych tygodni.
SŁAWEK ZAGÓRSKI