Na zlecenie prokuratury policja przesłuchuje setki pacjentów poradni stomatologicznej. Pyta ich, czy płacili za znieczulenie do zabiegów finansowanych przez NFZ, a nawet zagląda do kartoteki.
Poradnia, o którą chodzi, ma największy w Pszczynie kontrakt z funduszem na leczenie zębów. Ma też wielu pacjentów, którzy teraz wymieniają się nawzajem wrażeniami z przesłuchań. Niemal wszyscy są zdziwieni, że policja wypytuje ich o to, kiedy rwali ząb i czy za coś przy tej okazji płacili.
Policja przyszła i pytała o rwanie zębów
– Najpierw policja przyszła do mojego taty i pytali o rwanie zębów. Po tygodniu dostałam wezwanie na przesłuchanie – opowiada jedna pacjentek. Z wizytą w poradni była na wiosnę. Dentysta wyrwał jej ząb: – Spytał, czy chcę zwykłe znieczulenie na fundusz czy mocniejsze, ale płatne. Zdecydowałam się na płatne. Policjant od razu pouczył mnie, że każde znieczulenie powinnam mieć za darmo. Chcieli ode mnie paragon. Wiem, że od innych też. Nie wiem, po co tyle zamieszania i nie podoba mi się, że policja ma kopię całej mojej kartoteki i wie wszystko o moich zębach – mówi kobieta.
– Postępowanie w sprawie poradni zostało wszczęte z urzędu. Sprawdzamy, czy nie doszło do niezgodnego z prawem pobierania opłat od pacjentów, a jeśli tak, to na jaką skalę – mówi prokurator Mariola Musiał, która kieruje Prokuraturą Rejonową w Pszczynie. Do tej pory w charakterze świadków przesłuchano już ponad 400 pacjentów poradni. W kolejce na przesłuchania czeka jeszcze ponad 100 osób.
30 zł za znieczulenie to standardowa, czyli niewygórowana opłata, także w gabinetach, które nie mają kontraktu z NFZ. W tej sprawie nie chodzi jednak o wysokość opłaty, ale o sam fakt jej pobierania. Zgodnie z obowiązującymi przepisami ani w szpitalu, ani w przychodni nie wolno pobierać od pacjentów żadnych opłat, o ile leczeni są w ramach kontraktu z NFZ. W takim wypadku wszystko, co jest związane bezpośrednio z leczeniem, powinno być za darmo. Szpitale mogą pobierać jedynie opłaty na przykład za użyczenie łóżka polowego rodzicowi, który chce towarzyszyć cały czas swojemu choremu dziecku.
Swego czasu głośne była sprawa pobierania opłat za znieczulenia do porodu fizjologicznego. Ministerstwo Zdrowia ostro to krytykowało, a NFZ narzucał kary. W końcu jednak za znieczulenie do porodu fundusz zaczął płacić dodatkowo.
NFZ refunduje trzy rodzaje znieczuleń
A jak jest u dentystów? NFZ refunduje trzy rodzaje znieczuleń: powierzchniowe (pod postacią spreju), nasiękowe (wstrzykiwane w okolicę leczonego zęba) oraz przewodowe (neutralizuje nerw w zębie).
Według przepisów znieczulenie przysługuje „w razie potrzeby”. Na tej samej zasadzie NFZ kiedyś „refundował” znieczulenie do porodu: skutek był taki, że niemal go nie stosowano. Ze znieczuleniem przy rwaniu zębów tak nie jest, ale znieczulenia przy borowaniu już nam dentysta nie zaproponuje, choć często też bardzo boli. Powód: stawki za leczenie zębów płacone przez NFZ są bardzo niskie, a lista świadczeń bardzo skromna, np. ładna plomba przysługuje dorosłym tylko w zębach od 1 do 3. Czy w takiej sytuacji nie wprowadzić legalnych dopłat do lepszych materiałów i nowocześniejszego znieczulenia? – To korzystne rozwiązanie dla chorych. Mieliśmy je w Śląskiej Kasie Chorych. Nie ma się jednak co łudzić, że wyeliminuje wszystkie oszustwa – komentuje Andrzej Sośnierz, były szef ŚKCh.
JUDYTA WATOŁA