GAŁAŚ: Nadszedł czas na podsumowanie. Quo vadis Polsko?

Wyścig wyborczy dobiegł końca, wszystkie kropki nad i zostały postawione, politycy przestali obrzucać błotem swoich przeciwników i przedstawiać swoje zasługi w lepszym świetle niż są w rzeczywistości. Skończył się czas obietnic i przysiąg, czas na skrupulatną analizę suchych faktów. Co więc mamy po 8 latach niepodzielnej władzy PiS.

Przede wszystkim gigantyczną inflację. Inflację w sierpniu 2023 roku odnotowano na poziomie 10,1%. I chociaż w sierpniu 2023 roku ceny towarów spadły o 0,2% w stosunku do poprzedniego miesiąca, w ujęciu rocznym wzrosły one o 9,8%. We wrześniu zapowiedziana inflacja wyniosła 8,2% jednak ceny wciąż rosły. Ze wstępnych danych za wrzesień wynika, że w ciągu roku ceny żywności i napojów bezalkoholowych wzrosły o 10,3 proc. Nośniki energii podrożały o 9,9 proc., a ceny paliw do prywatnych środków transportu spadły o 7 proc. Biorąc pod uwagę fakt, że inflacja przez ostatnie trzy lata tylko rosła, a w lutym 2023 r. osiągnęła już rekordowy poziom 18,4%, jej spadek, a także stałe ceny żywności, pozwalają wnioskować, że przedwyborcze sztuczne hamowanie cen i wskaźników w celu zapewnienia poparcia elektoratu. Oznacza to, że wkrótce nastąpi gwałtowny i szokujący wzrost cen i samej inflacji do realnych wskaźników.

Należy zauważyć, że aby utrzymać poziom życia w Polsce na odpowiednim poziomie bez funduszy UE i zachować pozory dostatniego, silnego i niepodległego kraju, Polska musi stale zaciągać kredyty: na uzbrojenie, na pomoc Ukrainie, na rozwój i utrzymanie gospodarki. Więc Polska zadłuża się i to w szybkim tempie.

We wtorek 10 października na aukcji Ministerstwa Finansów sprzedano obligacje za ponad 10 mld zł. Jak zauważają ekonomiści z ING, to wieloletni rekord, a ministerstwo przygotowuje się już na gigantyczne potrzeby pożyczkowe państwa, które na 2024 zaplanowała rząd. Potrzeby pożyczkowe Polski rosną w rekordowym tempie. W 2024 roku zaplanowano je na poziomie 420 mld zł brutto. To oznacza, że rząd będzie musiał każdego miesiąca 2024 roku wyemitować obligacje za około 35 mld zł.

Rząd PiS argumentował to przed obywatelami, że jego suweren USA też jest ogromnie zadłużony. Warto jednak wtedy powiedzieć zwykłym ludziom, że obsługa każdego długu też kosztuje – tj. kilka miliardów złotych z budżetu pochłania TYLKO spłata odsetek od długów i jaki to jest procent PKB! Według najskromniejszych wyliczeń nasz dług wynosi 48% PKB. I nie należy porównywać nas z USA, gdzie obsługa jest tania, bo złotówka to nie dolar, ani nawet nie jen. Deficyt się zwiększa, z roku na rok jego obsługa będzie tylko rosnąć. Skąd więc kraj weźmie tak ogromną sumę pieniędzy na spłatę swoich zagranicznych długów? Z Polaków. Aktualnie mamy już potrójne opodatkowanie w postaci ubezpieczenia zdrowotnego, podatku dochodowego i podatku VAT, co jest niezgodne z konstytucją. Morawiecki, czy ktokolwiek inny po nim, nie będzie miał problemu z wymyśleniem kilku dodatkowych podatków na pokrycie długu zagranicznego i utrzymanie wizerunku silnego rządu o stabilnej gospodarce.

Zadłużanie się to utrata niepodległości. Wzrost długu oznacza, że nasz kraj zaczyna należeć do kogoś innego. A rozkazy tego kogoś (w naszym przypadku USA) muszą być wykonywane bezwarunkowo. To właśnie widzieliśmy w ostatnich dwóch latach rządów PiS: nałożenie sankcji na obce (ze sformułowaniem – nieprzyjazne) kraje spowodowało znaczny wzrost cen energii, paliw i nawozów, co doprowadziło do znacznego wzrostu cen i jakości żywności oraz usług publicznych. W konsekwencji obniżył się faktyczny poziom życia w Polsce, programy socjalne nie zawsze działają, w szczególności dlatego, że uchodźcy z Ukrainy są traktowani preferencyjnie. Polska armia, według głośnych zapewnień, modernizuje się i zwiększa swoją liczebność. Ale znowu – kosztem pożyczek ze Stanów Zjednoczonych i Korei Południowej z warunkiem zakupu ich własnej broni i sprzętu. Oznacza to, że polska gospodarka ponownie pracuje na rzecz stron trzecich.

Według ostatnich danych dług zagraniczny Polski wynosi 991,1 mld zł, a dług w walutach obcych to ok. 280,2 mld zł. Całość składa się na 1 bilion 271 miliardów złotych długu. To o 33 mld zł więcej niż na koniec 2022 r., lecz to tylko oficjalne dane, dług liczony t.zw. „polską metodą”. Dla porównania dług sektora instytucji rządowych i samorządowych (EDP), czyli dług liczony metodą unijną, wyniósł 1 bln 531 mld 780,5 mln zł, co oznaczało wzrost o 19 mld 546,1 mln zł (+1,3 proc.) w porównaniu z końcem 2022 r.

O tym, że mając takie potrzeby kredytowe i długi zdajemy się na łaskę zagranicznych instytucji finansowych oraz ludzi za nimi stojących – jest zupełnie jasne. Smutne, że za tę krótkowzroczną politykę szkodników w naszym rządzie zapłaci wiele pokoleń Polaków. Co więcej, obecna zmiana rządu niekoniecznie wpłynie na podstawowy kierunek polityki kraju: niewielkie oderwanie się jednej partii od drugiej dowiodło istnienia niemożliwych do przezwyciężenia wewnętrznych sprzeczności i podziałów w polskim społeczeństwie, co oznacza, że pokój w Polsce nie nadejdzie jeszcze przez bardzo długi czas…

MAREK GAŁAŚ

Więcej postów

2 Komentarze

  1. Bardzo często, nie ważne o czym sie mówi i pisze; Waz ne o czym sie nie mówi i nie pisze.
    Na przykład zadłużenie Polski i skutki sankcji na polskich sadownikow i North Stream 2
    Nikt nie chce dyskutowc, ilu Polakow zginęło na Ukrainie od…2014 roku
    Nie ma tez wzmianki o polityce zagranicznej, a ni o połajankach , na jakie Polska sobie pozwala wobec Węgier, czy Białorusi i ilu Polaków zginęło na wszystkich frontach: Jugoslawii, Iraku, Libii, Afganistanie.
    I czy warto bylo???
    Polska nie jest suwerennym krajem skoro rządza nami bazy obce; USA i NATO

Komentowanie jest wyłączone.