– Podzielam opinie tych, którzy przypuszczają, że prezydent skieruje ustawę od Trybunału Konstytucyjnego – mówi prof. Antoni Dudek. Głowa państwa ma 21 dni na decyzję o przyjętym przez Sejm tzw. „lex TVN”. Ptrzy czym, jeśli trybunał uzna ustawę za zgodną z konstytucją, prezydent będzie musiał ją podpisać. Znany politolog tłumaczy, po co w ogóle PiS wrócił do tej sprawy i jakie mogą być jej reperkusje polityczne.
Fakt: Czy przez „lex TVN” wywróci się rząd PiS?
Prof. Antoni Dudek : Nie, nie sądzę. Natomiast mu bardzo zaszkodziła. Nie jestem w stanie zrozumieć, po co właściwie ta sprawa została wyciągnięta. Mogę wyliczyć ujemne koszty, jakie przynosi PiS-owi na wielu poziomach. Za to nie bardzo mogę dostrzec korzyść, jaką miałby odnieść PiS, przysłaniając tą sprawą inne problemy, o czym mówią niektórzy komentatorzy.
I jakie to są szkody?
Spotęgowanie fatalnych relacji z administracją amerykańską po zmianie Trumpa na Bidena. Mimo licznych prób nakłonienia USA do przychylnego spojrzenia na Warszawę, choćby kosztem dyskusyjnego kupna 250 czołgów Abrams, rozwiały się nadzieje na ocieplenie tych relacji. Amerykanie dali do zrozumienia, że „lex TVN” bardzo się im nie podoba.
W bardzo niezręcznej sytuacji został też postawiony prezydent Andrzej Duda. Dwukrotnie publicznie już zapowiedział, że ustawy w jej nowym kształcie nie podpisze. Gdyby zmienił zdanie, to spadnie na niego gigantyczna fala krytyki. Nie nastroiłoby to go dobrze do innych pomysłów PiS.
Gdyby zawetował, to byłby to cios wizerunkowy dla PiS-u. Podzielam więc opinie tych, którzy przypuszczają, że prezydent skieruje ustawę od Trybunału Konstytucyjnego. Ale to tylko na nieokreślony czas odwlecze kryzys, już wywołany przyjęciem ustawy.
Ale załóżmy, że prezydent podpisze. To wtedy, za sprawą zgłoszonej przez Konfederację poprawki do ustawy trzeba byłoby dokonać zmian w składzie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji i pozbawić przy okazji Radę Mediów Narodowych prawa do obsadzania kierowniczych stanowisk w mediach publicznych. Zgodnie z nią członków KRRiT ma wybierać prezydent za zgodą Sejmu i Senatu. Obecnie Rada wybierana jest odpowiednio przez Sejm, Senat i prezydenta, który mianuje do niej dwie osoby. Dla PiS jest to więc kolejny problem. A wszystko to dzieje się, gdy mamy pandemię i inflację.
Czyżby prezes Kaczyński nie rozważył dokładnie wszystkich za i przeciw?
Widzę w tej sprawie przejaw pokrętnego myślenia prezesa PiS. Chyba uwielbia gasić pożary, wywołując kolejne. Skoro mamy pożar, to zróbmy jeszcze większy, a wtedy te dotychczasowe zostaną przykryte.
Co można ukryć w ogniu „lex TVN”?
Gdyby nie byłoby tej ustawy, to czym by zajmował się TVN? Oczywiście, inflacją – co zresztą od dawna robi. Czwartą falą pandemii – to też jest dla stacji ważny temat.
Przestał się zajmować sprawą posła Mejzy. Na margines zszedł wypadek z udziałem kolumny samochodowej premier Szydło. To przysłanianie można wyjaśnić tylko zarządzaniem poprzez wywoływanie pożarów, czyli typową polityką Kaczyńskiego. Nie widzę innego racjonalnego wytłumaczenia.
A może należałoby tutaj doszukiwać się wewnętrznych sporów w Zjednoczonej Prawicy?
Fundamentaliści napierają i Zbigniew Ziobro domaga się, by coś zrobić z kąsającym go TVN-em? Może by tak było, gdyby centroprawicy udało się, jak to mówił Marek Suski, uzyskać wpływ na to medium. Nie sądzę, aby w tej sprawie prezes Kaczyński ulegał presji Ziobry czy kogoś innego.
Gdyby w PiS-ie istniała frakcja protvnowska i prezes postanowił ją ukarać, to jeszcze mógłbym w to uwierzyć. Ale nie ma w PiS-ie takiej frakcji. Są tylko ci, którzy mają odwagę się tam pojawiać. I ci, których noga od lat tam nie postąpiła, bo uważają TVN za ósmy krąg piekieł.
Sądzę więc, że odkopanie „lex TVN” było wyłącznie pomysłem prezesa Kaczyńskiego.
Rozmawiał Andrzej Kaniewski