To pytanie sprawiło kłopot wicerzecznikowi PiS. Nie potrafił udzielić konkretnej odpowiedzi

Wicerzecznik Prawa i Sprawiedliwości Radosław Fogiel był dziś gościem porannej rozmowy w RMF FM. Pytany o możliwą dymisję wiceministra sporu Łukasza Mejzy, nie potrafił udzielić konkretnej odpowiedzi. Mówił też o transferach posłów z i do PiS oraz o utrzymaniu większości parlamentarnej przez Zjednoczoną Prawicę. – To nie jest tak, że posła kupuje się w każdym sklepie z posłami – stwierdził Fogiel.

Radosław Fogiel był pytany przez Roberta Mazurka o to, czy PiS nie ma kłopotów z większością w Sejmie. – PiS nigdy nie ma kłopotów z większością – odparł Fogiel. – Łukasz Mejza w takim razie nie jest wam potrzebny? – dopytywał dziennikarz.

– Sprawa Łukasza Mejzy nie będzie jakoś, mam nadzieję, bardzo długo się ciągnęła. Wykonał to, czego od niego oczekiwaliśmy – powiedział wicerzecznik PiS. – Oczekiwaliśmy, że zawiesi swoją działalność w ministerstwie, to zrobił. Czekamy na ocenę całej tej sytuacji, wtedy będą podejmowane ostateczne decyzje – mówił Fogiel.

– Czy Łukasz Mejza zostanie zdymisjonowany? – zapytał wprost dziennikarz.

– Decyzji jeszcze nie ma, nie ja ją podejmę. Jeżeli się okaże, że te zarzuty bardzo poważne utrzymają się, to nie wykluczam tego – mówił Fogiel.

Wicerzecznik Prawa i Sprawiedliwości nie powiedział wprost, jakie decyzje polityczne będą podjęte w sprawie wiceministra sportu Łukasza Mejzy. Przypomnijmy, że dziennikarze Wirtualnej Polski pod koniec listopada w serii artykułów, opisali działalność posła i wiceministra. Według WP firma wiceministra sportu Vinci NeoClinic miała obiecywać leczenie nieuleczalnych schorzeń, metodami nieuznawanymi przez medycynę.

– Generalnie istotą parlamentaryzmu jest w pewien sposób posiadanie większości. Poseł Mejza nie jest objęty ochroną, jeżeli taka decyzja zapadnie w oparciu o sprawdzanie dokumentacji i wszystkich okoliczności opisanych w mediach, to cały czas dymisja jest absolutnie możliwa – mówił Fogiel.

Wicerzecznik PiS był też pytany o posłankę Małgorzatę Janowską i posła Lecha Kołakowskiego. Obydwoje odeszli z Prawa i Sprawiedliwości, by bo jakimś czasie wrócić w szeregi partii rządzącej. Potem wyszło na jaw, że zarówno Kołakowski, jak i Janowska otrzymali intratne posady w spółkach kontrolowanych przez państwo. Poseł został doradcą prezesa Banku Gospodarstwa Krajowego, posłanka natomiast dostała dyrektorski stołek w Elektrowni Bełchatów

– To nie jest tak, że posła kupuje się w każdym sklepie z posłami – skwitował krótko Fogiel.

FAKT.PL

Więcej postów