Znany także u nas raport francuskiego prawnika Gregora Puppincka na temat powiązań sędziów Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z organizacjami „Otwartego Społeczeństwa” Sorosa wywołał w kilku krajach dyskusje o działalności tego „filantropa”.
Puppinck udowodnił, że na 100 sędziów ETPC, którzy reprezentowali swoje kraje w latach 2009-2019, przynajmniej 22 było związanych z Sorosem. W wielu orzekanych przez nich sprawach zachodził też konflikt interesów. Soros wykorzystuje wg tego raportu Trybunał do wprowadzania „na skróty” w krajach europejskich swoich celów.
Sprawa stała się głośna m.in. w Bułgarii. Jej przedstawiciel w Trybunale Jonko Grozew był wcześniej wysokim urzędnikiem Open Society w Nowym Jorku. Później był założycielem Komitetu Helsińskiego w Sofii, finansowanego w dużej części przez fundację Sorosa. Głos w sprawie zabrał nawet sam minister sprawiedliwości Bułgarii.
Bułgarskie media nie tylko informują o francuskim raporcie, który ujawnia powiązania Grozeva z Sorosem, ale wskazują też na okoliczności jego mianowania do ETPC. W komisji, która go wybierała zasiadali jego znajomi też powiązani z Sorosem. Zwraca się też uwagę, że później jako sędzia, orzekał w sprawach, które wnosiły różne organizacje powiązane z Open Society. Oznaczało to konflikt interesów.
Minister sprawiedliwości Danil Kiriłow wydał nawet na ten temat oświadczenie. Wyraził w nim „zaniepokojeni” ujawnionymi faktami. „Dotarliśmy do momentu, w którym, tym razem francuscy prawnicy, informują nas o sytuacji w Bułgarii” – stwierdził. Sam Grozew uważa, że to atak prawicy, do którego przyłącza się obecny rząd w Sofii niezadowolony z wyroków przeciwko Bułgarii.
Niezależnie jak potoczą się losy sędziego Grozewa, którego może odwołać tylko większość 2/3 wszystkich sędziów ETPC, to warto zauważyć, że Bułgaria jest kolejnym krajem, który zaczyna mieć dość filantropii Sorosa.