Europejski sprawdzian dla amerykańskiej armii

Polska Defender Europe 20

O tym, że Polska i reszta Europy może w przypadku zagrożenia ze strony Rosji liczyć na armię amerykańską, mówiło już wielu zarówno na Starym Kontynencie, jak i za oceanem. Teraz Europa postanowiła powiedzieć “sprawdzam”, a rozpoczęte właśnie największe w historii ćwiczenia mają pokazać zdolność przerzutu armii USA między innymi do Polski.

Pod koniec lutego dwie pierwsze kolumny żołnierzy i sprzętu z USA wjechały na teren Polski przez przejście graniczne w Kołbaskowie. Był to oficjalny początek ćwiczenia Defender-Europe 20 w naszym kraju. Będzie to największy od 25 lat przerzut wojsk amerykańskich z kontynentalnych Stanów Zjednoczonych do Europy.

SPRAWDZIAN NA START

Głównym założeniem ćwiczenia jest sprawdzenie zdolności amerykańskiej dywizji pancernej do przemieszczenia personelu i sprzętu z kontynentu amerykańskiego do Europy oraz sprawdzenie możliwości państw gospodarzy do ich przyjęcia. Defender-Europe 20 ma podkreślić również determinację Stanów Zjednoczonych Ameryki do obrony europejskich sojuszników i partnerów. Jak przekonują polskie władze, powierzenie naszemu krajowi roli jednego z państw gospodarzy to również wyraz zaufania strony amerykańskiej do Polski jako sojusznika i jednocześnie ma być to dowód na rolę, jaką Polska odgrywa w międzynarodowym systemie budowy i umacniania bezpieczeństwa – tak w ujęciu globalnym, jak i regionalnym. W ćwiczeniach na przełomie kwietnia i maja weźmie udział łącznie około 37 000 żołnierzy, z których 20 000 zostanie przerzuconych bezpośrednio z USA. Przerzut obejmuje komponenty pochodzące z wielu dywizji sił lądowych, jednostek Gwardii Narodowej oraz elementów jednostek rezerwowych US Army. W ćwiczeniach zaplanowano udział dodatkowo 9000 żołnierzy USA już stacjonujących w Europie i około 8000 żołnierzy z innych państw – w tym niemal 3000 z Polski.

Oprócz wojsk bezpośrednio ćwiczących siły zbrojne zaangażują do zabezpieczenia Defender-Europe 20 swój potencjał logistyczny w łącznej liczbie niemal 10 000 żołnierzy. Przybywające do Polski siły sojusznicze będą korzystać m.in. z infrastruktury drogowej, kolejowej, lotniczej i morskiej oraz usług w postaci np. zakwaterowania czy wyżywienia. Polskie instytucje i jednostki wojskowe odpowiadać będą za zabezpieczenie transportu i ruchu wojsk, zapewnienie środków materiałowych (np. paliwo) i technicznych, a także zabezpieczenie medyczne, łączność, ochronę wojsk, obsługę prawną i działalności w wielu innych obszarach. Podobnie jak wiele innych ćwiczeń z udziałem sojuszników z NATO Defender-Europe 20 ma charakter defensywny i nie jest wymierzone przeciwko komukolwiek – przynajmniej w teorii, bo każdy w swoich myślach nawiązuje do zagrożenia płynącego ze strony Rosji. W przyszłości wojska USA muszą być gotowe do rozlokowania i zwycięskiej walki z każdym przeciwnikiem w ramach wielodomenowego konfliktu o dużej intensywności. Defender-Europe 20 ma zbudować gotowość strategiczną i zoperacjonalizować cele strategii obronnej USA i NATO, demonstrując przy tym zdolność armii amerykańskiej do szybkiego rozmieszczenia dużych, wiarygodnych sił bojowych i do szybkiego reagowania na kryzys wraz z sojusznikami i partnerami.

PIĘĆ KLUCZOWYCH FAZ

Ćwiczenia Defender-Europe 20 zostaną przeprowadzone w pięciu fazach. Przemieszczenie, które rozpoczęło się już w styczniu 2020 r., obejmować będzie przerzut jednostek z USA do Europy, pobranie sprzętu z magazynów znajdujących się na terenie Belgii i Niemiec oraz przemieszczenie do właściwych rejonów ćwiczeń. Transport żołnierzy przewidziany jest drogą powietrzną z wykorzystaniem lotnisk europejskich. Sprzęt przetransportowany będzie drogą morską do portów w Niemczech, Holandii i Belgii, a następnie transportem kolejowym i drogowym do rejonów ćwiczeń i miejsc rozmieszczenia, m.in. w Polsce. Drugą fazą będzie ćwiczenie Swift Response, które odbędzie się na przełomie kwietnia i maja br., i będzie operacją desantu powietrznego, prowadzoną na poligonach krajów bałtyckich i Gruzji. W części ćwiczenia na Litwie z amerykańską Dywizją Powietrznodesantową współpracować będzie 6. Brygada Powietrznodesantowa z Krakowa. Kolejną fazą będą ćwiczenia dowódczo-sztabowe, w których udział wezmą: dywizja z USA, 12. Dywizja Zmechanizowana i Wielonarodowy Korpus Północ-Wschód ze Szczecina oraz Wielonarodowa Dywizja Północ-Wschód z Elbląga. Częścią tej fazy będą także ćwiczenia artyleryjskie Dynamic Front. Czwarta faza manewrów to połączone ćwiczenia z wojskami – od 15 do 22 maja 2020 r. obejmować będą one wiele mniejszych ćwiczeń prowadzonych przez poszczególne kraje, z udziałem wojsk, które do Europy przybyły w ramach ćwiczeń Defender-Europe 20, a są to: Spring Storm – desant morski amerykańskiego batalionu piechoty morskiej w Estonii (bez udziału wojsk polskich); Saber Strike – przemieszczenie wojsk i sprzętu USA na teren Litwy przez terytorium Polski; Allied Spirit XI – główny epizod taktyczny tej fazy ćwiczenia – pokonywanie przeszkody wodnej. Ostatnia faza – pod koniec maja – to powroty wojsk i sprzętu do macierzystych jednostek. Sprzęt – podobnie jak w drodze do Europy – przewieziony zostanie drogami morskimi i kolejowymi, a żołnierze drogą lotniczą.

ZWIERZCHNIK SIŁ ZBROJNYCH ZADOWOLONY

W specjalnej odprawie przed rozpoczęciem ćwiczeń wziął udział zwierzchnik Polskich Sił Zbrojnych, prezydent Andrzej Duda. Nie krył on swojego zadowolenia ze współpracy z USA i wyraził nadzieję, że wspólne ćwiczenia wzmocnią bezpieczeństwo Polski. Zaznaczył, że ćwiczenia mają pokazać zdolność do realizacji artykułu 5. Traktatu Północnoatlantyckiego. Jak mówił, armia Stanów Zjednoczonych chce sprawdzić, jakie są możliwości i jaka jest sprawność przerzutu sił amerykańskich do Europy. Prezydent podkreślał, że od 1989 roku nie było w zasadzie takiego ćwiczenia. Wyraził przekonanie, że akcja będzie widoczna w całej Polsce. W koordynację akcji zaangażowane są straż pożarna, straż graniczna, policja. „Dla nas wielkie przedsięwzięcie – przede wszystkim niesamowite wyzwanie logistyczne. Jestem przekonany, że nasze wojsko mu podoła. Wszystko jest przygotowane” na rozpoczęte ćwiczenia – oświadczył prezydent. Polaków poprosił o gościnność dla sojuszniczych żołnierzy. Uprzedzał kierowców, że na drogach mogą tworzyć się korki powodowane przemieszczaniem się wojsk amerykańskich. Zaapelował, by słuchać i stosować się do przygotowanych specjalnie komunikatów, informujących o blokadach. „Bardzo proszę o wyrozumiałość mieszkańców i kierowców, bo to jest duża operacja, ale związana ze wzmacnianiem bezpieczeństwa naszego kraju. Myślę, że wszyscy to rozumiemy” – mówił prezydent. Dodał, że „będziemy mieli bardzo aktywnych kilka miesięcy, jeżeli chodzi o kwestie związane z ćwiczeniami obronności”, ponieważ w czasie ćwiczeń Defender-Europe 20 w Polsce będą odbywać się także ćwiczenia Anakonda. Będzie brało w nich udział 10 000 naszych żołnierzy.

UMIESZ LICZYĆ, LICZ NA SIEBIE

Choć Polska w teorii może liczyć w razie niebezpieczeństwa na NATO, w tym armię amerykańską, to nawet amerykańscy specjaliści przekonują, że to siła naszego kraju ma olbrzymie znaczenie, jeśli chodzi obronę własną i całego regionu państw nadbałtyckich. Amerykański think tank Jamestown Foundation opublikował niedawno raport „How to defend the Baltic States”, dotyczący sposobów obrony państw bałtyckich przed potencjalną agresją Rosji. W dokumencie postuluje się podjęcie pilnych środków, mających wzmocnić zdolności obrony Litwy, Łotwy i Estonii. Według raportu kluczową rolę do odegrania ma także Polska. Eksperci Jamestown założyli jednocześnie, że jednostki pozostające na miejscu w momencie wystąpienia zagrożenia muszą być zdolne do odparcia pierwszego uderzenia. Gdyby bowiem NATO utraciło terytorium państw bałtyckich, to jego późniejsze odzyskanie wiązałoby się z koniecznością zaangażowania wielokrotnie większych sił niż w wypadku obrony. A to z kolei mogłoby oznaczać naruszenie spójności sojuszu i stawiać pod znakiem zapytania powodzenie całej operacji. W raporcie zaproponowano znaczną rozbudowę sił zbrojnych krajów bałtyckich, tak by Litwa, Łotwa i Estonia dysponowały formacjami na poziomie dywizji. Jeżeli chodzi o jednostki wzmocnienia, w sytuacji zagrożenia zaproponowano skierowanie do państw bałtyckich znacznej części sił USA obecnych na stałe w Europie.

Eksperci Jamestown zwrócili też uwagę na propozycję rozmieszczenia dywizji USA w Polsce. W takim wypadku część jej sił mogłaby w trakcie konfliktu zostać skierowana np. na Litwę, część – wraz z jednostkami Wojska Polskiego – zneutralizować zagrożenie ze strony obwodu kaliningradzkiego. Sprzęt dla kolejnej dywizji można by, według amerykańskich ekspertów, rozmieścić w zachodniej Polsce. W raporcie zasugerowano, że stacjonująca w Niemczech brygada artylerii US Army z wyrzutniami MLRS powinna zostać przemieszczona do Polski, a ponadto w sytuacji zagrożenia w Europie Środkowo-Wschodniej, w tym w Polsce, powinny też znaleźć się dodatkowe amerykańskie zestawy Patriot. Raport sugeruje więc rozmieszczenie wojsk w szerszym zakresie, niż przewidują to podpisane w br. porozumienia prezydentów Andrzeja Dudy i Donalda Trumpa. Autorzy raportu zwrócili także uwagę na zdolność Warszawy do obrony własnego terytorium, która według nich “jest niezbędna, by umożliwić przerzut sił do krajów bałtyckich”. Co więcej, Wojsko Polskie – choć jego głównym zadaniem ma być obrona własnego terytorium – może w wypadku zagrożenia wiązać część sił rosyjskich, ograniczać swobodę manewru, a także – zgodnie ze scenariuszem pokazanym przez Jamestown – wziąć udział w neutralizacji zagrożenia obwodu kaliningradzkiego po wybuchu wojny, do której oby nigdy nie doszło.

DZIENNIK.COM

Więcej postów