We Francji 15 marca odbędzie się I tura wyborów lokalnych. Od wielu miesięcy zaniepokojenie budzi pojawienie się tzw. list „komunotarnych”. Chodzi po prostu o listy mniejszości islamskiej, które są zgłaszane w miejscowościach, gdzie ta „mniejszość” stała się większością.
Przedstawiane jako „listy obywatelskie” budzą wiele kontrowersji. Kandydatami na radnych są na nich przede wszystkim muzułmanie, którzy nie kryją motywacji religijnych. Nawet jeśli te listy nie mają szans na zwycięstwo, to w II turze ich głosy ich wyborców bywają decydujące. Dlatego tradycyjne partie, zwłaszcza lewicy, wchodzą z nimi w układy i obiecują w zamian daleko idące koncesje dla wyznawców islamu.
Po raz pierwszy kandydaci „komunotarni” mają jednak szanse nawet na samodzielne rządy w kilku miejscowościach. Tygodnik „L’Express” i „Valeurs” podają dwa przykłady takiego islamskiego „separatyzmu”. Chodzi o departament Val-d’Oise i dwie sąsiadujące z sobą miejscowości Garges-lès-Gonesse i Sarcelles.
Garges może wpaść w ręce kontrowersyjnego współzałożyciela „Kolektywu Przeciw Islamofobii we Francji (CCIF), Samy Debaha. Jeśli zostanie merem, Garges-lès-Gonesse może zostać pierwszym miastem we Francji rządzonym przez islamistę.
Rywalem Samy’ego Debaha jest były socjalistyczny mer właśnie z sąsiedniego Sarcelles – François Pupponi. W swojej książce wydanej na początku roku, François Pupponi przyznał, że „boi się, że Garges stanie się pierwszym islamistycznym miastem we Francji”.
W mieście są dzielnice algierskie, tureckie, portugalskie. Absencja wyborcza wynosi tu od 47 do nawet 70%. „Listy etniczne” mają jednak zmobilizować tych, którzy do tej pory udziały w głosowaniach nie brali. Samy Debah w każdy piątek parkuje ciężarówkę ze swoim wizerunkiem przed meczetem w dzielnicy Muette. Rozdaje materiały wyborcze na muzułmańskich świętach. Są one drukowane także w języku arabskim i tureckim.
Inny typ islamizacji
W sąsiednim mieście Sarcelles problem jest trochę inny. Tam niemal wszyscy kandydaci prześcigają się w składaniu daleko idących obietnic dla grup etniczno-religijnych. Ten swoisty klientelizm prowadzi do uzależnienia się na przyszłość od muzułmanów i ich stowarzyszeń.
To już wieloletnia praktyka w tym mieście, gdzie bez wsparcia „mniejszości” wygrać wyborów się nie da. Dla przykładu, w Sarcelles w 2019 r. prawie 40% całego budżetu przeznaczonego na kulturę, przeznaczono na organizacje islamskie powiązane ze strukturami religijnymi.