Minister klimatu nawołuje do walki ze smogiem, a sam jeździ kopciuchem!

Minister klimatu jeździ kopciuchem

W pracy ma pełne usta frazesów o czystym powietrzu, walce z smogiem i zanieczyszczeniem. Namawia nas też do elektrycznych, czystych aut. A po pracy przesiada się do starego, dwulitrowego diesla, i zatruwa nim powietrze. Tak wygląda ekologia w wykonaniu nowego ministra klimatu, Michała Kurtyki (47 l.).

Władza ostatnio dwoi się i troi, by przekonać Polaków, jak bardzo czyste powietrze leży jej na sercu. Ze smogiem, który dusi setki polskich miast, ma walczyć specjalne Ministerstwo Klimatu. Jego szef nakłania, by kupować auta elektryczne, w godzinach pracy jeździ ekologicznym autem, bywa nawet, że rowerem. Brawo.

Problem w tym, że po pracy z ekologią u ministra od ekologii jest już znacznie gorzej. Fakt przyłapał bowiem Michała Kurtykę, jak przesiada się do swojego paliwożernego kopciucha, który ma już 9 lat.

Kurtykę ostro krytykuje były wiceminister środowiska, Radosław Gawlik (63 l.), aktywista Dolnośląskiego Alarmu Smogowego. Uważa, że minister klimatu powinien dawać lepszy przykład i zmienić auto. – Elektryczny samochód jest najmniej emisyjny. Benzyna i diesel najbardziej szkodzą środowisku i odpowiadają za smog – mówi Faktowi Gawlik.

Tłumaczenie ministerstwa

– Tym autem Michał Kurtyka porusza się sporadycznie – zapewniono nas w resorcie. Sporadycznie czy nie, warto pomyśleć o klimacie, panie ministrze klimatu. Bo koszty są podobne. Jak zapewnia Gawlik, choć nowe samochody elektryczne są drogie, to kilkuletnie są porównywalne cenowo do kopciuchów. – Za sześcioletni samochód zapłacimy ok. 25 tys. – przekonuje. A właśnie tyle jest warte nieekologiczne auto, którym jeździ Kurtyka.

Co najśmieszniejsze sam zachwalał jazdę elektrycznymi samochodami.

– W Polsce chcemy żyć w czystych, zdrowych miastach, a elektromobilność jest skutecznym narzędziem do poprawy jakości naszego życia – mówił Michał Kurtyka w 2019 r. podczas forum dotyczącego ekologii.

FAKT.PL

Więcej postów