Jest gorzej niż chce to przyznać PiS! NAJNOWSZE dane nie pozostawiają złudzeń

NAJNOWSZE dane

Najnowsze dane Głównego Urzędu Statystycznego, które szacują wzrost cen w grudniu 2019 aż na 3,4 proc. rok do roku, budzą niepokój wśród ekspertów. To dużo wyżej niż spodziewano się w najczarniejszych scenariuszach! – Wzrosty cen zagoszczą u nas na dobre – przestrzega były prezes NBP Marek Belka w rozmowie z Business Insider Polska.

Belka wyraża wątpliwość co do obecnej polityki rządu i przestrzega przed skutkami wysokiej inflacji, które mogą boleśnie dotknąć wszystkich Polaków, a szczególnie najbiedniejszych.

– To, co jest najbardziej prawdopodobne, to trwałe zagoszczenie w Polsce inflacji podwyższonej na poziomie 4-5 proc., a to już staje się dolegliwe dla całej gospodarki – mówi w rozmowie z Business Insider Polska Marek Belka. Jak zauważa, z gwałtownym wzrostem cen mieliśmy do czynienia jeszcze przed styczniowym wzrostem cen energii. To oznacza, że to tak naprawdę dopiero początek podwyżek. Problemem stają się też rosnące koszty usług.

Marek Belka wyklucza scenariusz, który starsi Polacy znają z czasów PRL, czyli inflację na poziomie nawet do kilkuset procent rocznie, ale podkreśla, że wzrosty cent w tempie 4-5 proc będą miały dotkliwe skutki dla całej gospodarki.

NBP się myli? Inflacja wykracza poza cel inflacyjny

Narodowy Bank Polski uważał letnią falę podwyżek za okresową. Ostatnie dane każą wątpić w słuszność tych założeń. Będziemy mieć stagflację, czyli wzrost cen przy obniżeniu tempa wzrostu. – Nadchodzące kwartały będą w związku z tym dość nieprzyjemne, de facto dla wszystkich uczestników rynku: biznesu, konsumentów, a w nieco dłużej perspektywie także dla finansów publicznych – zauważa Belka w rozmowie z BI.

Były prezes NBP podkreśla, że „nie chciałby być w butach obecnego prezesa NBP”. Inflacja wymyka się poza granicę założonego przez NBP celu (2,5 proc. z 1-procentowym marginesem). To wiązałoby się z koniecznością podwyższenia stóp procentowych. Jest jednak silna presja polityczna, by tego nie robić, bo wyższe stopy to podwyżki rat kredytów, a to może wywołać spadek poparcia dla rządzących. Jeśli jednak NBP tego nie zrobi, ludzie będą wycofywać pieniądze z banków. Już teraz oprocentowanie lokat jest na rekordowo niskim poziomie. W rezultacie banki nie będą mieć pieniędzy na inwestycje, co spowoduje jeszcze większą stagnację.

Może to też spowodować dalszy wzrost cen mieszkań, bo inwestorzy kupują je na wynajem.

Premier Morawiecki ma też inne problemy

Rząd Morawieckiego ma tym większy problem, że spada poziom inwestycji. Inwestorom nie podoba się obniżanie standardów demokratycznych (atak na niezależność władzy sądowniczej) i zwiększanie podatków. Pod względem konkurencyjności systemu podatkowego wyprzedzamy tylko jeden sklasyfikowany kraj, Francję (Tax Competitiveness Index 2019), a w rankingu demokracji (Democracy Index) wypadliśmy poza pierwszą pięćdziesiątkę i zajmujemy 54. miejsce razem z południowoamerykańską Gujaną.

FAKT.PL

Więcej postów