Dom prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego jest przez całą dobę ochraniany przez policję. Wartę pełnią funkcjonariusze wywiadu oraz dzielnicowy ubrani po cywilnemu – informuje w poniedziałek „Gazeta Wyborcza”.
Gazeta donosi, że dzielnicowi pojawiają się pod domem prezesa Prawa i Sprawiedliwości wczesnym rankiem oraz wieczorem. Spędzać tam mają po dwie-trzy godziny poza oficjalnym czasem pracy. Z informacji podanych przez „Gazetę Wyborczą” wynika, że otrzymali oni ustnie polecenia o ochronie i nie mogą oni zdawać raportów w służbowych sprawozdaniach.
Jarosław Kaczyńska ma także prywatna ochronę, za którą Prawo i Sprawiedliwość płaci ze swoich subwencji 135 tysięcy złotych miesięcznie. Dodatkowo osobne koszty ochrony związane są z ochroną miesięcznic smoleńskich oraz wizytami prezesa PiS na Wawelu.
Rzeczniczka policji Elwira Kozłowska pytana przez „Gazetę Wyborczą” o powód kontroli, zapewniła, że „dzielnicowi w ramach codziennych obowiązków mają za zadanie dbać o każde miejsce w rejonie danej dzielnicy”. – Przekłamaniem byłoby twierdzenie, aby w ich szczególnym zainteresowaniu znajdował się konkretny adres – stwierdziła.
Żoliborscy policjanci z kolei uważają, że dyżur przy domu prezesa PiS to „fajna fucha”. – Pierwsza rzecz, której się uczysz w policji, to ta, że „statystyka jest najważniejsza”. Nieważne, czy jeden diler z trzema kilogramami narkotyków, czy jeden dzieciak z działką pół grama marihuany. (…) Po co ciągle słuchać, że pójdziesz na dołek czy wrócisz do patrolówki, jeśli będziesz zaniżał statystykę. Spędzisz dzień czy nockę na Mickiewicza 49 i nic nie musisz. Fajna fucha – mówią w rozmowie z „Wyborczą”.
WYBORCZA.PL, WPROST.PL