Zakończyła się pierwsza z trzech debat prezydenckich przed listopadowymi wyborami w USA. Demokratka Hillary Clinton zmierzyła się z Republikaninem Donaldem Trumpem. Poruszono m.in. kwestię wzbogacania się Ameryki, rasizmu, polityki zagranicznej czy obronności. Kto wygrał debatę? Zagłosuj w sondzie!
Debata rozpoczęła się od falstartu. W tak dokładnie zaplanowanych wydarzeniach jak debaty prezydenckie USA, to się praktycznie nie zdarza, aby debata telewizyjna kandydatów na prezydenta w USA, zaczynała się z poślizgiem. Po kilku minutach Hillary Clinton i Donald Trump pojawili się na scenie w Uniwersytecie w Hempstead w stanie Nowy Jork. Spotkanie moderował Lester Holt, gospodarz wiadomości NBC.
Jak Ameryka się powinna wzbogacić?
Pierwszym z tematów była praca i droga do wzbogacenia się. Hillary Clinton wspomniała o płacy minimalnej i zrównaniu pensji dla mężczyzn i kobiet. Z kolei Donald Trump rozpoczął debatę w swoim stylu mówiąc, że winę za sytuację gospodarczą USA ponosi Meksyk i Chiny. Republikanin stwierdził też, że należy renegcjować umowy handlowe.
Clinton wypomniała oponentowi, że miał łatwy start w życiu, gdyż pierwsze miliony dolarów otrzymał od ojca. Dla porównania Demokratka przypominała, że jej rodzice pochodzili z klasy średniej.
Trump zapewnił, że nie dostał od ojca dużo pieniędzy i tylko dzięki swojemu wysiłkowi osiągnął obecny majątek. Skrytykował Clinton, że choć jest w polityce od wielu lat, to nie zrobiła nic na rzecz renegocjowania umów gospodarczych i poprawienia losu Amerykanów. – Clinton robi to od 30 lat, dlaczego nie robiła tego wcześniej, co teraz zapowiada – pytał retorycznie.
Przy okazji Clinton nawiązała do największy kryzysu finansowego z 2008 r. I zaatakowała Trumpa, który wówczas miał mieć nadzieję, że „to wszystko padnie”.
Ten podkreślał, że Hillary w polityce jest już od 30 lat i dopiero teraz proponuje rozwiązania dla Amerykanów. – Myślała Pani o tym przez 30 lat? – pytał dosadnie. Trump zaproponował, ze obetnie biurokrację i obniży podatki. Zarzucił rywalce, że z kolei ona chce większej biurokryzacji i wyższych podatków.
„Nie Donald. Wiemy, że żyjesz w swojej rzeczywistości, ale fakty są inne” – ripostuje Clinton, której Trump zarzuca, że umowa NAFTA, to najgorsza rzecz jaka trafiła się USA.
Trump zmienia temat i ironizuje, że Clinton, że na stronie interentowej zapisała jak walczyć z ISIS, a nie wie jak to zrobić. – Clinton to typowy polityk. Ładne słowa, zero działania, a kraj cierpi – podkreślił. Po raz kolejny Republikanin zaznaczył, że Clinton jest przedstawicielem klasy rządzącej, a on do niej nie należy.
Prowadzący pyta Trumpa dlaczego nie chce ujawić swojego majątku? Ten zapewnia, że jest audytowany od 15 lat i przekonuje, że nie ma nic do ukrycia. – Pokażę swoje oświadczenie majątkowe jak Clinton pokaże swoje maile – odpowiedział, nawiązując jednocześnie do afery ze służbowymi e-mailami z prywatnej skrzynki Clinton z czasów, gdy była sekretarzem stanu.
Clinton przechodzi do ofensywy i sugeruje, że może miliarder nie jest wcale taki bogaty jak się wydaje być i nie jest tak hojny np. wobec weteranów, jak sam twierdzi. – To musi być coś naprawdę ważnego, może nawet strasznego, co on próbuje ukryć – dodała Clinton i odniosła się do afery z mailami. – Zrobiłam błąd korzystając z tych maili – ucieła krótko.
– Piękne słowa, a ja zbudowałem wspaniałą firmę – odparł Trump i zapewnił, że działa w ramach prawa. Przekonywał też, że na czele kraju nie może stać człowiek, który nie ma pojęcia o pieniądzach. – Potrzebujemy nowych lotnisk, tuneli i mostów – wymieniał kandydat. – Może powstałyby, gdybyś płacić podatki – zaatakowała Clinton, na co Trump odparł: „I tak byście je zmarnowali”.
Problem rasistowski w USA
Temat mniej wygodny dla Trumpa, który cieszy się zdecydowanie mniejszym popraciem społeczności afroamerykańskiej i meksykańskiej. Clinton przyznała, że kwestia rasy nadal jest problemem w Stanach Zjednoczonych i że trzeba zmniejszać nierówności, a przedstawiciele mniejszości za często są zatrzymywani i skazywani za drobne przestępstwa.
Trump: „Musimy przywrócić prawo i porządek. Musimy przeszukiwać ludzi na ulicach jak w Nowym Jorku. Często są to gangi, ludzie z bronią, którze są tu nielegalnie”. Biznesmen dodał, że na ulicy musi być więcej policji.
Zaatakował też rywalkę, przekonując, że kiedy ona siedziała w domu, on latał po całym kraju i słuchał ludzi, którzy narzekali na polityków. – Donald właśnie skrytykował mnie, że przygotowałam się do tej debaty. Wiesz do czego się jeszcze przygotowałam? Do bycia prezydentem tego kraju – odpowiedziała Clinton, za co zebrała brawa publiczności zgromadzonej na Uniwersytecie w Hempstead.
Clinton poszła za ciosem i przypomniała, że na początku kariery Trumpa w latach 70-tych, był on oskarżony o rasizm przez władze stanowe. – Wiele firm w kraju było o to posądzanych, a my doszliśmy do ugody bez uznania o winie – bronił się Republikanin i dodał, że udało mu się nawiązać bardzo dobre stosunki ze społecznością afroamerykańską.
Terroryzm i obronność
Debata w tym momencie nabrała już rumieńców i skończyły się uprzejmości. Trump pociągając od początku debaty nosem (czyżby problem ze zdrowiem, jak niedawno u Clinton?), przestał zwracać się do rywalki per sekretarza stanu, mówiąc krótko „ona”. Z kolei Clinton trzymała się bezpośredniego zwrotu „Donald”.
Clinton przekonuje, że za jej prezydentury nie pozwoli, aby hakerzy inwigilowali obywateli USA. Zarzuciła Trumpowi, że zachęcał Rosję, aby hakował Partię Demokratyczną. Trump nie odniósł się do tego i argumentował, że ich kraj musi być silniejszy w cyberbezpieczeństwie. „ISIS pokonuje nas na tym polu naszą własną bronią”.
Trump zarzucił też Obamie i demokratom, że to przez nich powstało tzw. Państwo Islamskie, bo wycofali wojsko USA z Iraku. – Trzeba było zabrać iracką ropę – stwierdził. Według niego, bez ropy dżihadyści nie byliby w stanie finansować swojej działalności.
Clinton odpowiedziała, że USA musi współpracować z muzułmanami, bo oni są na pierwszej linii frontu walki z terrorystami. Wyciągnęła też Trumpowi, że w 2003 r. popierał on wojnę w Iraku. Trump zdecydowanie temu zaprzeczył stwierdzając, że to kłamstwo mainstreamowych mediów. Demokratka zacytowała jednak fragment wywiadu z miliarderem z którego wynika jednak coś innego.
Zbulwersowany Trump powtórzył też, to co już mówił w czasie kampanii, że USA tracą pieniądze na obronę sojuszników w ramach NATO – w tym Polskę. – Powinni nam za to płacić – stwierdził.
– Kiedy kandydujesz na prezydenta, słowa mają duże znaczenie – stwierdziła Clinton i uspokoiła sojuszników Ameryki na całym świecie, że jej kraj będzie przestrzegał traktatów i umów międzynarodowych.
Trump powtórzył, że USA nie może być żandarmem świata. Na problemy międzynarodowe, jak choćby w Korei Północnej, ma proste rozwiązanie – interwencja militarna np. Chin. – Broń nuklearna to największe zagrożenie dla USA, a nie ocieplenie klimatu, jak próbuje się nam wmówić – tłumaczył.
Na koniec prowadzący zapytał Trumpa, co miał na myśli mówiąc, że Clinton „nie ma wyglądu prezydenta”. – Po prostu nie nadaje się na to, aby być prezydentem. Nie ma siły i odporności – odparł miliarder. – Jeśli odwiedzisz 120 państw i będziesz w nich negocjował, to będziesz miał doświadczenie – odpowiedziała Clinton.
Trump przyznał jej rację, ale stwierdził, że choć jest ona doświadczonym politykiem, to jest to złe doświadczenie. Clinton na sam koniec wypomniała Trumpowi seksistowskie uwagi, które zdarzały mu się w publicznych wypowiedziach. – Trump powiedział, że kobiety są leniami i ciąża to problemem dla pracodawcy – wyliczała Demokratka. Trump ostro zaprzeczał.
– Mogłem powiedzieć dziś coś ostrego o rodzinie Hillary, ale zdecydowałem się tego nie robić i nie wydawać pieniędzy na brudne reklamy – stwierdził Trump.
Na koniec prowadzący debatę zapytał: Czy uszanujecie wolę wyborców, jeśli przegracie? Clinton odpowiedziała, że „jest za demokracją”. Z kolei Trump: „Jeśli ona wygra, będą ją całkowicie wspierał”.
SE.PL