Nocna burda w hotelu St. Bruno w Giżycku, gdzie trzej wysocy rangą oficerowie Wojska Polskiego pobili interweniujących policjantów, wybuchła z powodu… wódki! – dowiedzieliśmy się od świadków tego skandalicznego zajścia. Gdy barman odmówił napitym wojakom kolejnej flaszki, obrońcy naszych granic siłą wyegzekwowali swoje prawa.
Mimo zakazu kontaktów z mediami, jaki wydała swoim pracownikom dyrekcja czterogwiazdkowego hotelu St. Bruno, udało nam się namówić do zwierzeń kilku z nich. Warunek? Bez nazwisk. – Inaczej wyleją nas z roboty na zbity pysk – usłyszeliśmy. Potem popłynęła barwna opowieść o tym, jak oficerski kwiat okolicznych jednostek spotkał się w nocnym klubie na wódkę.
– Pułkownika Piotra B. znaliśmy, bo jakiś czas temu mieszkał w naszym hotelu. Pozostali dwaj też czasami tu zaglądali. Czy stwarzali problemy? Nigdy. Dopiero teraz skończyło się draką – opowiada personel hotelu. Poszło o kolejną wódkę, którą podchmieleni oficerowie zamówili u barmana. Gdy ten odmówił, zrobiło się nerwowo. – Masz dać, to rozkaz! – wołali. A gdy to nie przyniosło skutku, obrzucili barmana ciężkimi słowami. Ten, niewiele myśląc, wezwał policję. – Przyjechały dwa patrole, w tym dwie policjantki – relacjonują nasi informatorzy. – Zaczęli spisywać oficerów. Byłoby się rozeszło po kościach, gdyby major nie spróbował ulotnić się z hotelu. Policjanci go zatrzymali, a ponieważ się stawiał, to obalili go na podłogę. I wtedy przyszli mu w sukurs pułkownicy.
W ruch poszły pięści (wojacy), pałki i gaz (policjanci). Na koniec kajdanki, którymi skuto oficerów. Niestety, nie obyło się bez zranień. Dwoje policjantów od piątku chodzi z rękami na temblakach.
Oficerowie już usłyszeli prokuratorskie zarzuty: płk Piotr B. i ppłk Arkadiusz K. – znieważenia i naruszenia nietykalności policjantów, a mjr Robert J. – znieważenia mundurowych. Grożą im kary więzienia do trzech lat. Wszczęto też procedurę usunięcia ich z armii.
SE.PL