Gdy ciężarną Agnieszkę J. (28 l.) z Aleksandrowa Łódzkiego przywieziono do szpitala, była nieprzytomna. Świadomość odebrał jej alkohol. Miała ponad trzy promile we krwi. Dziecko urodziła przez cesarskie cięcie. Było martwe. Biegli ustalą, czy zapiła je na śmierć, czy wcześniej zmarło.
Leży na szpitalnym łóżku i tępo wpatruje się w sufit. Ma świadomość tego, co się stało i być może nawet jakieś wyrzuty sumienia, które objawiają się rozbrajającą szczerością. – No, nie ma co ukrywać, trochę piję – mówi. W przeddzień tragicznego porodu razem ze swoim partnerem świętowała jego urodziny. – Ale piłam tylko piwo – zastrzega. Przez alkohol straciła już jedno dziecko. – Dwa i pół roku temu odebrano mi trzyletniego synka – tłumaczy. Jak znalazła się w szpitalu? Nie pamięta.
To było we wtorek rano. Do szpitala w Zgierzu koło Łodzi nieprzytomną Agnieszkę J. przywiozła karetka pogotowia. Od kobiety czuć było mocną woń alkoholu. Była w zaawansowanej ciąży. Pobrano jej krew do badań. Wynik? 3,22 promila! Lekarze błyskawicznie podjęli decyzję o wywołaniu porodu. Wykonali cesarskie cięcie i wyciągnęli dziecko. Niestety, było martwe. Zdaniem medyków mogło nie żyć nawet od trzech tygodni.
Dopiero dziś zostanie wykonana sekcja zwłok, która da odpowiedź na pytanie o przyczyny zgonu. Jeżeli okaże się, że dziecko zmarło przed alkoholową libacją, kobiecie nie będzie groziła żadna kara. – W Kodeksie karnym nie przewidziano konsekwencji dla kobiet, które w trakcie ciąży przyczyniają się do śmierci płodu, uszkodzenia ciała albo rozstroju zdrowia – wyjaśnia Krzysztof Kopania (51 l.), rzecznik prasowy łódzkiej prokuratury.
SE.PL