Pani Ewa spod Opola już w kwietniu złożyła wniosek o wypłatę 500+ na dzieci, ale do tej pory świadczenia nie dostała. Wszystko przez opieszałość urzędników. Efekt jest taki, że straci 1000 złotych!
Pani Ewa (nie chce zdradzać swojego nazwiska) ma 15-letnią córkę i dwóch synów – 17- i 21-letniego. Kobieta złożyła wniosek o wypłatę 500+ na dwójkę najmłodszych dzieci. Ponieważ jej były mąż mieszka w Wielkiej Brytanii, dokumenty zostały skierowane od razu do Regionalnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Opolu. Ten musiał sprawdzić czy mężczyzna nie pobiera na miejscu zasiłku na dzieci. Dopiero na początku sierpnia okazało się, że nie. – Powiedzieli mi, że jeśli chcę dostać pieniądze, sama muszę wysłać wniosek do Anglii o wypłatę tamtejszego zasiłku na dzieci. A ja nie znam nawet angielskiego, a nie chcieli mi w tym pomóc! – denerwuje się pani Ewa.
Co na to resort pracy? – Wniosek można złożyć bezpośrednio w brytyjskiej instytucji lub za pośrednictwem ROPS – usłyszeliśmy.
Dopiero po naszej interwencji urzędnicy z opolskiego ROPS zadeklarowali, że wypełnią pani Ewie wniosek. Wtedy okazało się, że potrzebne są jeszcze nowe dokumenty, np. unijne akty urodzenia dzieci czy zaświadczenia ze szkół. – Dlaczego mi o tym wcześniej nie powiedzieli? Straciłam jeszcze na to czas! – mówi pani Ewa.
Efekt jest taki, że wniosek wysłała dopiero na początku września. Pieniądze dostanie za trzy miesiące wstecz czyli najwcześniej od czerwca. To będzie ok. 380 zł miesięcznie na dziecko (tyle wynosi brytyjskie świadczenie). Polski urząd dopłaci różnicę – czyli 120 zł.
– Ale pieniędzy na kwiecień i maj już nie dostanę – mówi rozżalona. Czyli pani Ewa straci 1000 zł! – Pani premier zapewniała, że 500+ jest dla każdej rodziny. Mój przypadek pokazuje, że nie – dodaje.
Poradnik: nie dostałeś jeszcze pieniędzy z 500+? Przeczytaj!
Aż 170 tysięcy złożonych wniosków o 500+ wciąż czeka na rozpatrzenie. Z tego, 54,4 tys. zostało przekazanych marszałkom województw i to oni decydują czy przyznać rodzinom świadczenia na dzieci czy nie!
Wnioski o 500+ składane są w urzędach gmin i to one je rozpatrują. Poza sytuacjami, kiedy przynajmniej jeden z rodziców lub pracuje czy mieszka zagranicą. Wtedy urzędy gmin automatycznie dokumenty kieruje do marszałka województwa. Ten z kolei – do Regionalnego Ośrodka Polityki Społecznej (ROPS). W Polsce funkcjonuje 16 ośrodków, po jednym w każdym województwie. To urzędnicy ROPS sprawdzają, czy rodzic zagranicą pobiera świadczenie na dzieci, a jeśli tak – i w jakiej wysokości. Informację tę potem przekazuje do marszałka, a ten do gminy.
Ile urzędnicy mają na to czasu?
Marszałek województwa ma trzy miesiące na wydanie decyzji od momentu złożenia i wpływu wniosku wraz z niezbędnymi dokumentami z organu właściwego do ROPS. Zdarza się jednak, że ten musi zebrać dodatkowe dokumenty lub nawet skontaktować się ze swoim zagranicznym odpowiednikiem. Wówczas ten czas może się wydłużyć o kolejne trzy miesiące.
Ale uwaga!
W takiej sytuacji ROPS powinien poinformować o przedłużeniu postępowania ze względu na potrzebę zgromadzenia dodatkowych informacji i wskazać termin jej załatwienia.
Dyżur ekspertów
Rodzicu! Złożyłeś wniosek o 500+, a nie dostałeś jeszcze pieniędzy? Chcesz wiedzieć, co dzieje się z twoim wnioskiem?
Już w środę na pytania czytelników odpowiadać będzie ekspert Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Dzwoń pod numer: 22 614-46-06. Telefon czynny będzie w godz. 11-13.
FAKT.PL
takich urz?dników nale?y zwalnia? z pracy,psuj? wizerunek pa?stwa !!!