Dziewięć powodów, dla których UPA nie była ukraińską AK

Kolejna rocznica powstania UPA (zresztą fałszywa, ponieważ UPA wcale nie powstała 14 października) jest dobrą okazją, by przypomnieć fałszywość tezy, że „UPA to takie ukraińskie AK”. Są to kwestie dobrze znane i opisane w publikacjach specjalistycznych, jednak słabo dostępne przeciętnemu czytelnikowi, co sprawia, że wielu ludzi nabiera się na slogany rozpowszechniane przez Woycickich, Hrycaków i im podobnych.

 

Gdy 12 kwietnia 1991 roku w „Polsce Zbrojnej” przedrukowano fragmenty tzw. Uchwały Krajowego Prowidu Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) z 22 VI 1990 roku, zawierającej zalecenia dotyczące kierunków propagandy nacjonalistów ukraińskich na odcinku polskim, podniosły się głosy, że uchwała była fałszywką spreparowaną przez prof. Edwarda Prusa. Jak wiele lat później słusznie zauważyli profesorowie Maria i Leszek Jazownikowie, kwestia autentyczności tego dokumentu jest sprawą nierozstrzygniętą, jednak wyjątkowa moc prewidystyczna jego zaleceń nie podlega dyskusji. Można ironicznie skomentować, że jeśli był on fałszywką, to sympatycy ukraińskiego nacjonalizmu wzięli sobie do serca zalecenia opracowane przez „ukrainożercę” Prusa.

Jednym z zaleceń Uchwały było „…wykazywać podobieństwo między UPA i AK, podkreślając wyższość pod każdym względem UPA nad AK”. Wydaje się, że paralela ta znalazła sobie spore i wpływowe grono entuzjastów. Rok temu wypowiadał się w tym tonie Kazimierz Woycicki („UPA jest dla Ukraińców czymś więcej niż AK”) a ostatnio w Gazecie Wyborczej Jarosław Hrycak („UPA to takie ukraińskie AK”). Dużo wcześniej przed nimi dywagacje na ten temat, choć bardziej dwuznaczne, snuł Jacek Kuroń.

Kolejna rocznica powstania UPA (zresztą fałszywa, ponieważ UPA wcale nie powstała 14 października) jest dobrą okazją, by przypomnieć fałszywość tezy, że „UPA to takie ukraińskie AK”. Są to kwestie dobrze znane i opisane w publikacjach specjalistycznych, jednak słabo dostępne przeciętnemu czytelnikowi, co sprawia, że wielu ludzi nabiera się na slogany rozpowszechniane przez Woycickich, Hrycaków i im podobnych. Niniejszy artykulik ma ambicję zapełnienia tej luki.

Różnica 1: AK była częścią Polskich Sił Zbrojnych podlegających legalnemu polskiemu rządowi na uchodźstwie, mającemu poparcie znakomitej większości partii politycznych; UPA była zaś zbrojnym ramieniem jednej tylko „partii” – Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów.  W 1944 „oświecona” frakcja banderowców podjęła propagandową próbę zmiany partyjnego wizerunku swojego ruchu – powołali Ukraińską Główną Radę Wyzwoleńczą (UHWR), która miała udawać ogólnoukraiński ośrodek władzy posiadający poparcie różnych kół politycznych. Było to jednak ciało marionetkowe zależne całkowicie od OUN.  Co więcej, twardogłowi nacjonaliści (Bandera, Stećko) podchodzili do UHWR sceptycznie.

Różnica 2: Działania UPA były pochodną ludobójczej ideologii ukraińskiego nacjonalizmu wypracowanej i przyjętej przez OUN a jej celem było wywalczenie monoetnicznego państwa z nacjonalistyczną dyktaturą. Armia Krajowa nie kierowała się żadną ideologią; jej celem było wyzwolenie kraju, którego ustrój wybraliby dopiero Polacy w demokratycznych wyborach.

Różnica 3: Rząd na uchodźstwie stojący za AK był uznawany za wspólnotę międzynarodową (w tym do 1943 r. przez ZSRR). OUN zaś nie była podmiotem stosunków międzynarodowych a „rządów” powołanych przez banderowców nie uznawało żadne państwo świata.

Różnica 4: AK działała na całym obszarze okupowanej Polski, z szerokim poparciem ludności. UPA była zaś fenomenem lokalnym, działającym głównie na obszarze polskich Kresów Południowo-Wschodnich. Próby przeniesienia aktywności UPA na centralną i wschodnią Ukrainę zakończyły się fiaskiem z powodu braku poparcia tamtejszej ludności dla nacjonalistycznej guerilli. To terytorialne zróżnicowanie stosunku do UPA utrzymuje się zresztą na Ukrainie do dnia dzisiejszego.

Różnica 5: Żołnierze AK mieli prawa kombatanckie, od października 1944 uznawane nawet przez III Rzeszę. De facto za stronę walczącą uznawali AK także Sowieci, dokonując internowań a nie aresztowań jej żołnierzy podczas akcji Burza. Natomiast nikt nie uznawał praw kombatanckich „żołnierzy” UPA. Sowieci mieli dla nich tylko dwa możliwe wyroki: łagier lub śmierć.

Różnica 6: AK była formacją ochotniczą; Polakom nie angażującym się w jej walkę nie groziła żadna kara. UPA, która prawem kaduka uznała się za wyraziciela woli całego narodu i armię przyszłego państwa, obok naboru ochotniczego prowadziła także masowy przymusowy pobór. Około połowę wołyńskiej UPA stanowili przymusowo wcieleni rekruci. Za uchylanie się od tegoż poboru groziła kara śmierci wykonywana w okrutny sposób także na członkach rodziny „dezertera”.

Różnica 7: AK była strukturą znacznie bardziej liczebną – w kulminacyjnym momencie liczyła ok. 300 tys. ludzi pod bronią; UPA – ok. 25 tys., 12 razy mniej.

Różnica 8: Kwestia zbrodni na ludności cywilnej. AK dokonywała co prawda odwetowych i wyprzedzających ataków na ukraińskie wioski, w których ginęła także ludność cywilna, jednak był to absolutny margines jej aktywności. Tylko część z funkcjonującej w mainstreamowej narracji liczby Ukraińców zabitych przez Polaków (kiedyś 20 tys., obecnie zredukowanej do 10-12 tys., nie wiadomo zresztą na jakich podstawach opartej), można przypisać Armii Krajowej. Jakakolwiek byłaby ta liczba, zblednie ona przy około 130 tys. polskich ofiar OUN-UPA (nie licząc ofiar innych narodowości). UPA była armią ludobójców pokroju SS czy NKWD, AK – armią prawdziwych żołnierzy z krwi i kości.

Różnica 9: Główne dowództwo AK nigdy nie wydało żadnych rozkazów ludobójstwa Ukraińców; rozkazy eksterminacji Polaków wydawali natomiast obaj główni dowódcy UPA – Klaczkiwski i Szuchewycz.

Różnic pomiędzy obiema formacjami zapewne jest więcej, wymieniłem tylko te moim zdaniem najważniejsze. UPA nie była ukraińską AK, już prędzej jej koślawym odbiciem w krzywym zwierciadle. Zresztą nie pierwszy to raz, kiedy ukraińscy nacjonaliści czerpiąc wzory z polskiej walki o niepodległość tworzyli jej karykaturę. Tak było też ze szlachetną walką powstańców styczniowych, z której teoretyk OUN Mychajło Kołodziński potrafił wyciągnąć dla Ukraińców wniosek następujący: „trzeba krwi, dajmy morze krwi, trzeba terroru, uczyńmy go piekielnym. (…) Nie wstydźmy wstydźmy się mordów, grabieży i podpaleń.”

KRZYSZTOF JANIGA

Więcej postów

7 Komentarze

  1. UPA-to DUPA a my nie zastanawiajmy sie czy w ogöle UKRAINA, byla panstwem-to -jeszcze raz powiem! TEREN STRATEGICZNY POSZCZEGÖLNYCH Z A R Z Ä D Z A J Ä C Y C H silnych i politycznie i militarnie -KRAJÖW

Komentowanie jest wyłączone.