Kolejny policzek dla Amerykanów. Irakijczycy proszą o pomoc Rosjan

Irackie władze chcą, by Rosja pomogła im w walce z Islamskim Państwem. To policzek dla Stanów Zjednoczonych. Po raz kolejny zakwestionowana została pozycja Ameryki jako lidera światowego i to w bezpardonowy sposób.

 

Władze w Bagdadzie sfrustrowane zbyt powolnymi postępami USA w walce z bojownikami IS, zawarły w zeszłym tygodniu umowę o współpracy wywiadowczej z Rosją, Iranem i Syrią.

Premier Iraku, Haider al-Abadi powiedział niedawno, że jest otwarty na pomysł dopuszczenia do rosyjskich nalotów w Iraku. Swoje poparcie dla tej idei wyraził również wpływowy duchowny szyicki ajatollah Ali al-Sistani.

Irakijczycy liczą na dostawę broni rosyjskiej. W 2013 roku były premier Nouri al-Maliki podpisał z Rosją kontrakt wart 4,2 mld dol. na zakup bronipo tym, jak Stany Zjednoczone opóźniły dostawę samolotów F-16. Jeszcze w kwietniu 2013 r. al.-Maliki był w Waszyngtonie. Rozmowy jednak okazały się „niezadowalające.” Iracki przywódca pojechał więc do Moskwy, gdzie spotkał się z ciepłym przyjęciem i obietnicą dostarczenia potrzebnego sprzętu.

Waszyngton ubolewa, że Irakijczycy coraz częściej wolą mieć do czynienia z Rosjanami niż z nimi. Iracki MSZ skarżył się, że Amerykanie – w przeciwieństwie do Rosjan – zawsze stawiają jakieś warunki.

27 września br. minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow na konferencji prasowej powiedział, że „jego kraj jest gotów dostarczyć Irakowi nowoczesnego uzbrojenia, nie stawiając żadnych politycznych warunków w przeciwieństwie do innych dostawców broni”.

Iracki minister obrony Khaled al-Obeidi w czasie wizyty w Moskwie na początku tego roku niezwykle pochlebnie wypowiadał się o rosyjskim sprzęcie wojskowym. – W walce, którą teraz prowadzimy rosyjska broń okazała się najlepsza. Wiem, że Amerykanie nie są w stanie dostarczyć nam takiej broni. W jego opinii, Rosjanie są lepsi w prowadzeniu „wojny na wyniszczenie”.

Waszyngton próbuje zniechęcić do sojuszu Iraku z Rosją

Ostatnie sygnały irackich władz, które wielokrotnie potwierdziły, że chcą, by rosyjskie myśliwce wszczęły naloty w Iraku na pozycje bojowników Państwa Islamskiego, niepokoją Amerykanów. Waszyngton próbuje zniechęcić Irakijczyków do sojuszu z Rosją. Amerykanie przekonują, że oparcie się na nalotach rosyjskich samolotów w Iraku byłoby „kolosalnym błędem”, ponieważ „Rosjanie postępują twardo.” Nie liczą się z ofiarami cywilnymi i nie biorą pod uwagę lokalnej sytuacji politycznej. Nawet – przekonują – jeśliby ciężkie bombardowanie pozycji IS było początkowo satysfakcjonujące, to w dłuższej perspektywie, Irak i tak czeka eskalacja konfliktu z powodu alienacji sunnickiej ludności cywilnej, obecnie znajdującej się pod rządami IS.

Analitycy piszący na łamach magazynu „Foreign Affaris” twierdzą, że administracja Baracka Obamy ma dobry plan wyzwolenia Iraku z rąk bojowników IS. Problem w tym, że zbyt ostrożnie go wdraża. Dlatego sugerują, by Waszyngton podwoił wysiłki w walce z IS, aby jak najszybciej odzyskać zaufanie swoich irackich partnerów i zażegnać kolejną rosyjską interwencję.

Strategia militarna USA w Iraku opiera się – jak podkreśla „FA” – na wciągnięciu do walk znacznej liczby lokalnych bojowników sunnickich. W 2007 roku – jak wynika z jednej z analiz – około 100 tys. sunnickich bojowników plemiennych połączyło swoje siły z USA, by pozbyć się z sunnickiego terytorium Iraku Al. Kaidy. Obecnie siły amerykańskie próbują odbudować relacje z lokalnymi sunnitami. Dlatego też 10 czerwca administracja Obamy postanowiła wysłać do Iraku 450. dodatkowych wojskowych.

 „FA” twierdzi, że Stany Zjednoczone, to jedyny „uczciwy pośrednik,” który może działać jako mediator między sunnickimi i szyickimi żołnierzami.

Amerykańscy wojskowi biorą aktywny udział wraz z agentami irackimi w licznych spotkaniach z przywódcami plemiennymi. „Wojny w Iraku i Afganistanie – pisze „FA” – nauczyły armię USA, że konieczne są spotkania twarzą w twarz z liderami organizacji plemiennych. Budują one zaufanie i pozwalają pozyskiwać poparcie irackich sił bezpieczeństwa dla misji USA”.

Waszyngton nie dopuszcza możliwości, by Rosjanie zaangażowali się w Iraku, ponieważ – w ich przekonaniu – doprowadziłoby to do jeszcze większego prześladowania sunnitów, jak to miało w Syrii za Baszara al-Assada.

W 2007 r. Amerykanie obiecali sunnitom, że będą gwarantem ich bezpieczeństwa w zamian za przyłączenie się do walki z Al. Kaidą. USA teraz też dają sunnitom takie gwarancje w zamian za walkę z bojownikami IS. Zdaniem analityków, problem jest tylko taki, że obecnie w Iraku jest „zbyt mało wojsk amerykańskich, by zdobyć zaufanie przestraszonej społeczności sunnickiej.” Sugerują , by rozmieścić dodatkowe 10 tys. żołnierzy.

Waszyngton, by zdobyć to zaufanie degraduje szyicką milicję, starając się ją trzymać na odległość od wyzwalanych terenów. Amerykanie tłumaczą, że szyici dokonują – jak np. w Tikricie – odwetowych ataków na ludności sunnickiej, co tylko sprzyja zaostrzeniu konfliktów sekciarskich.

Spowolnienie w walce przeciwko IS, Waszyngton tłumaczy koniecznością zapobiegania tym walkom. Analitycy wyjaśniają, dlaczego Ameryka zwleka z dostarczaniem broni szyickiej armii. Ich zdaniem, w tym wypadku konieczna jest niezwykła ostrożność, by „nieprecyzyjne” ostrzały nie zraziły cywilów do misji amerykańskiej.

Waszyngton jak na razie mówi o potrzebie szkolenia irackich kontrolerów lotu, by mogli oni wesprzeć amerykańskich pilotów. Jednak – jak podkreśla „FA” – istnieje wielkie ryzyko, iż bariera językowa przyczyni się do pomyłkowych ostrzałów celów, jak to miało miejsce ostatnio w Afganistanie, gdzie trafiono placówkę Lekarzy bez Granic.

Jeśli chodzi o dostawy broni, po upadku Ramadi w maju 2015 roku, Obama nakazał przyspieszyć wysyłkę sprzętu dla irackich sił bezpieczeństwa, kurdyjskich oddziałów i sunnickich bojowników. Wysyłane są przede wszystkim improwizowane ładunki wybuchowe (IED), lornetki i urządzenia GPS, a także urządzenia i materiały wybuchowe do oczyszczania terenów z ładunków IED. Irackie siły bezpieczeństwa otrzymują czołgi, helikoptery, karabiny itp.

Analitycy piszą, że iracka armia nie jest w stanie obsługiwać sprzętu bardziej zaawansowanego Z ponad 3 tys., dostępnych wozów pancernych MRAPs, Irakijczycy wykorzystują jedynie 300. Wg Amerykanów zaledwie 11 tys. 500 Irakijczyków przeszło specjalne szkolenia w zakresie wykorzystania bardziej zaawansowanej broni. W tej sytuacji – przekonują analitycy – Stany Zjednoczone muszą znacznie zwiększyć liczbę operacji specjalnych i wysłać więcej żołnierzy piechoty morskiej do Iraku.

FOREIGNAFFAIRS.COM

Więcej postów

12 Komentarze

  1. To by?o do przewidzenia. Do?? ameryka?skiej hegemoni i manipulacji w ?wiecie arabskim. Post?powe organizacje i ?rodowiska arabskie, wyra?aj?ce si? w imieniu swoich pa?stw,narodów i spo?eczno?ci na arenie mi?dzynarodowej musz? zwróci? si? do Rosji o wsparcie i o pomoc w budowaniu swojej to?samo?ci i politycznego bytu. Nie dlatego, ?e kochaj? Rosj? ale dlatego, ?e nie chc? by? ameryka?sk? koloni? i poligonem dla imperialistycznych si? wyniszczaj?cych arabsk? cywilizacj?. Rosja przed ZSRR, w okresie ZSRR i po 1989 r. nigdy nie by?a wrogiem dla arabskiej kultury i dla islamu. Je?eli w granicach ZSRR uszanowane by?o prawo do samostanowienia narodów w ich republikach pod kontrol? cywilizacji europejskiej i prawa ZSRR, to te narody przetrwa?y tak jak ich religie. A cywilizowany ?wiat ?y? w pokoju i dla ?wiatowego pokoju. Tylko g?upcy nie doceniaj? wysi?ku dyplomacji radzieckiej dla zachowania równowagi si? i pokoju w ?wiecie wyra?anego w ONZ i w innych organizacjach mi?dzynarodowych oraz w stosunkach dwustronnych z s?siadami.

  2. Oni i nastawianie policzka. Podnosz? r?k? na ka?dego kto mo?e im da? jakie? ?ród?o dochodów, a póki libera? Obama tam rz?dzi to na Chrze?cija?skie gesty z ich strony bym nie liczy?.

Komentowanie jest wyłączone.