„Chcemy zabezpieczyć pełne spektrum amunicji także do nowo pozyskiwanych czołgów Abrams i K2 oraz do wszystkich typów haubic 155 mm, jakie pojawią się w Wojsku Polskim” – podkreśla w rozmowie z Defence24.pl Elżbieta Śreniawska, prezes zarządu Mesko S.A. W wywiadzie mówi także o planach zwiększenia produkcji pocisków Piorun, znaczeniu wdrożenia Przemysłu 4.0 w Mesko oraz inwestycjach realizowanych przez spółkę.
Jędrzej Graf: Mesko S.A. podpisało w tym roku aneks do umowy na dostawę dużej partii przenośnych przeciwlotniczych zestawów Piorun. Pociski te są eksportowane do Stanów Zjednoczonych, a jednocześnie sprawdzają się bojowo na Ukrainie. Co oznacza dla Mesko tak duża umowa i czy planowane są kolejne kontrakty?
Elżbieta Śreniawska, prezes zarządu Mesko S.A.: Pod względem konstrukcji ten aneks to nowa umowa, bo całkowicie redefiniuje zasady produkcji przygotowania i dostarczania PPZR Piorun dla Sił Zbrojnych RP. Zabiegaliśmy o to już od dłuższego czasu. Nowe spojrzenie na tę kwestię Agencji Uzbrojenia umożliwiło nam przedefiniowanie zarówno sposobu kontraktowania, jak i wykonania umowy. To z kolei pozwala nam na wejście w prawdziwie seryjną produkcję tego typu wyrobów.
Dla Mesko ta umowa ma znaczenie w kilku obszarach. Po pierwsze, daje nam zupełnie inne możliwości pod względem ekonomicznym. To duża wieloletnia umowa o wartości, która nie była w Mesko nigdy obecna. Zdecydowanie poprawia sytuację wewnętrzną spółki pod kątem ekonomicznym, ale też umożliwia większe inwestycje i zaciąganie większych zobowiązań na ich realizację od podmiotów na rynku, banków komercyjnych, czy uzyskanie gwarancji od towarzystw ubezpieczeniowych.
Innym aspektem jest możliwość przeorganizowania toku produkcji wyrobów. Dostawy nie muszą być z założenia planowane na koniec roku, co było dotychczasową praktyką Zamawiającego, mamy możliwość ich uelastycznienia. Dzięki temu możemy spełnić potrzeby Sił Zbrojnych, które są definiowane dosyć jasno: większe dostawy pocisków w szybszym tempie. Innym aspektem była redefinicja łańcuchów dostaw, jeśli chodzi o materiały półprodukty lub komponenty, które pozyskujemy od naszych partnerów, głównie z innych spółek Polskiej Grupy Zbrojeniowej oraz od CRW Telesystem-Mesko. Przygotowania w tym zakresie zostały podjęte po tym, jak objęłam zarząd Mesko SA, jeszcze w 2021 roku, a więc długo przed zawarciem kontraktu. To pozwoliło nam odpowiedzieć na zwiększone zapotrzebowanie Sił Zbrojnych RP i użytkowników zagranicznych w tym roku.
Oczywiście przygotowaliśmy i rozpoczęliśmy wdrażanie planu zwiększenia zdolności produkcyjnych w sensie fizycznym w samej spółce równolegle z przygotowaniami łańcuchów dostaw. Niezbędna stała się w niektórych wypadkach duplikacja lub nawet zwielokrotnienie zdolności produkcyjnych, magazynowych, ciągów technologicznych lub też ich kompleksowa przebudowa na bardziej wydajne rozwiązania, bo sama duplikacja nie zawsze jest optymalnym rozwiązaniem.
Uruchomiliśmy też w niektórych obszarach drugą i trzecią zmianę. W wielu przypadkach przeszliśmy na trzy zmiany już teraz, natomiast na razie wykorzystujemy pewne rezerwy potencjału, które posiada spółka. Docelowo planujemy znacznie większe rozszerzenie zdolności produkcyjnych. Przed nami stoją ogromne inwestycje, które właśnie rozpoczynamy. To dziesiątki milionów złotych na nowe maszyny i urządzenia. Ale musimy też przygotować kadry. Zarówno produkcyjne, jak i techniczne, inżynierskie – trzeba przeprowadzić szereg szkoleń, by dostosować do nowych metod produkcji i stawianych oczekiwań.
Ten proces oczywiście będzie rozciągnięty w czasie. Zapewniam jednak, że na ten rok mamy już zabezpieczony potencjał, by wywiązać się ze zobowiązań, jakie zaciągnęliśmy. Dodam, że uważnie obserwujemy sytuację polityczną, to co dzieje się za naszą wschodnią granicą, bo to może determinować nasze przyszłe działania, jeśli chodzi o produkcję. Znajdujemy się w bardzo dynamicznym środowisku i dostosowujemy się do niego.
Mesko podpisało niedawno kontrakt na dostawę partii PPZR Piorun do Estonii. Co oznacza ten kontrakt dla spółki? Czy jest gotowa wywiązać się z niego równolegle z innymi zamówieniami, tak jak dla Sił Zbrojnych RP?
Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego, że Estonia zdecydowała się wybrać opracowane i produkowane w Mesko przenośne zestawy przeciwlotnicze. Estonia będzie już trzecim użytkownikiem zestawów Piorun poza Polską. Nie jest też tajemnicą, że Tallinn ma podobne podejście do zagrożeń co Warszawa, więc produkowane przez nas i sprawdzone bojowo zestawy Piorun jeszcze bardziej wzmocnią obronę państw NATO w Europie Środkowo-Wschodniej.
Jeśli chodzi o moce produkcyjne, tak jak mówił Wicepremier Mariusz Błaszczak, jesteśmy przygotowani do realizacji zamówień eksportowych niezależnie od zwiększonych dostaw na rzecz Sił Zbrojnych RP. Temu właśnie służą realizowane przez nas inwestycje i wdrożenia procesów zgodnych ze standardami „aerospace”, które przeprowadzamy wraz ze specjalistami z Wojskowych Zakładów Elektronicznych z Zielonki. Bezpieczeństwo Polski jest dla nas priorytetem, a poprzez eksport wzmacniamy swój potencjał i narodową gospodarkę, ale też wspieramy sojusznicze zdolności obronne. Przypomnę, że pierwsze dostawy do Estonii planowane są w przyszłym roku, a łącznie umowa obejmuje 300 pocisków i 100 mechanizmów startowych.
Zatrzymam się jeszcze na moment przy kwestii Pioruna. Czy możliwe jest przeniesienie produkcji do nowych hal, czy raczej będą wykorzystywane istniejące budynki, oczywiście z nowymi maszynami?
Te dwa obszary będą się wzajemnie uzupełniać. Z jednej strony jest to reorganizacja przestrzeni produkcyjnej w obrębie istniejących budynków i zagospodarowanie posiadanego potencjału, z uwzględnieniem nowych maszyn i urządzeń. Musieliśmy to zrobić na przełomie 2021 i 2022 roku, by móc podpisać tak duży kontrakt.
Z drugiej strony, patrząc w przyszłość, przebudowa i budowa nowych hal to konieczność, bo przecież powierzchnię produkcyjną trzeba stworzyć. Musimy pamiętać, że zakłady w Skarżysku, jak i cała branża zbrojeniowa była zaniedbywana, niedoinwestowana przez wiele lat. Mesko musiało wręcz borykać się z tym, żeby przetrwać chude lata. Obecnie konieczne są nowe inwestycje, by uzyskać przeskok technologiczny, który będzie wymagać ogromnej pracy i determinacji całej kadry, nie tylko nas jako zarządu.
Jedną flagowych inwestycji w Mesko jest projekt 400, realizowany od 2019 roku. Jak zaawansowany jest ten projekt, czy to główny projekt Mesko?
To jest jeden z wielu projektów, można powiedzieć, że najbardziej zaawansowany. Mamy już w 80 proc. zamkniętą kontraktację projektu 400, praktycznie 80 proc. maszyn i urządzeń jest zakontraktowanych. Oczywiście terminy ich dostarczenia są zróżnicowane, czasem mogą to być dwa-trzy miesiące, czasem nawet dwa lata. Chodzi o specjalistyczne linie technologiczne przeznaczone konkretnie dla Mesko, budowane według naszych wskazówek technicznych, wytycznych naszych technologów i inżynierów, dlatego ich czas oczekiwania jest odpowiednio długi.
Trzeba też pamiętać, że projekt 400 składa z trzech części, tam jest część dotycząca amunicji małokalibrowej, część dotycząca systemów rakietowych i zakładów w Pionkach. Mówimy więc o prochach wielobazowych i o technologii produkcji amunicji różnego kalibru. Natomiast równolegle z projektem 400 muszą być realizowane inne inwestycje, o których wspomnieliśmy. To między innymi projekt 447, który w tej chwili finalizujemy, dotyczący technologii dotyczącej prochów i łuski, wspierający projekt 400 i kompatybilny z nim.
A inne programy? Mesko ma przed sobą realizację programu obrony powietrznej Narew. Od dłuższego czasu mówi się też o tym, że będzie większe zapotrzebowanie na nowoczesną amunicję, a wraz z zakupami czołgów i haubic nowej generacji ono tylko wzrośnie.
Jeszcze w 2021 roku podjęliśmy decyzję o podwojeniu zdolności produkcji amunicji 120 mm i 155 mm, angażując w to własne środki finansowe Spółki. Z dzisiejszej perspektywy muszę powiedzieć, że była to dobra decyzja, uwzględniając zmiany zagrożeń, z jakimi mamy do czynienia.
Z inną sytuacją mamy natomiast do czynienia w wypadku perspektywicznych projektów „mała Narew”, Narew czy Wisła oraz Homar. Należy oczekiwać, że trzeba będzie je realizować z zupełnie innych środków. Samo Mesko ze względu na skalę nie będzie ich udźwignąć, niemniej rozmawiamy o tym na szczeblu Polskiej Grupy Zbrojeniowej i Ministerstwa Aktywów Państwowych. Są bardzo konkretne pomysły i plan jak to zrobić i jest to oczywiście zsynchronizowane z innymi spółkami, które uczestniczą w tych programach i też mają potrzeby inwestycyjne.
Chciałabym podkreślić jeszcze jedno. Naszym atutem jest to, że posiadamy doświadczoną i bardzo dobrze przygotowaną kadrę inżynierską. Inwestycje w budynki czy maszyny to jedno, ale kapitał ludzki to najcenniejsza wartość, której nie da się zbudować tak szybko. To, że mamy swoją historię, produkujemy uzbrojenie od prawie stu lat powoduje, że wykształciliśmy pokolenia kadr, do których dołączają nowe. Oczywiście znajdujemy się na konkurencyjnym rynku pracy, ale jesteśmy do tego przygotowani jako atrakcyjny pracodawca, mogący jednocześnie zaoferować stabilizację.
Inne programy rakietowe, które toczą się od kilku lat w Mesko, to artyleryjskie pociski 122 mm Feniks i przeciwpancerny pocisk kierowany Pirat. Oba systemy mogą być ważnym uzupełnieniem wyposażenia Sił Zbrojnych RP. Jakie są plany?
Kontrakt na Feniksa, który podpisaliśmy w 2021 roku realizujemy bez większych przeszkód. Przypomnę, że pierwsza dostawa tych pocisków miała miejsce jeszcze w 2019 roku. Rozmawiamy z Agencją Uzbrojenia o zwielokrotnieniu tego zamówienia, równolegle już teraz zwiększamy zdolności produkcyjne. Będzie to oparte o całkowitą polonizację pocisków, również tej części która jest budowana we współpracy zagranicznej, mówimy o zespole silnika.
Pirat jest z naszego punktu widzenia produktem skończonym, którym chcemy zabłysnąć jeszcze w tym roku. Jesteśmy gotowi do rozpoczęcia produkcji i dostaw tego systemu przeciwpancernego dla Sił Zbrojnych RP, jak i dla użytkowników zagranicznych.
Z Piratem powiązany jest też system Amunicji Precyzyjnego Rażenia do haubic Krab kalibru 155, które sprawdzają się w walce na Ukrainie.
Podobnie jak w wypadku Pirata, jest to produkt skończony. Przeprowadzone ostatnio testy poligonowe, w tym także strzelania z Kraba potwierdziły wszystkie nasze wyliczenia laboratoryjne zarówno co do zasięgu, jak i celności pocisku.
Wyzwaniem będzie tutaj szkolenie użytkowników, ponieważ amunicja precyzyjnego rażenia z definicji jest czymś innym niż amunicja klasyczna artyleryjska i wymaga współdziałania co najmniej dwóch elementów, czyli obsługi działa oraz obsługi systemu podświetlania, niezależnie od tego, czy jest to system naziemny przenoszony przez piechotę, rozmieszczony na pojeździe czy na przykład na bezzałogowym statku powietrznym.
Ostatnie testy poligonowe dały też pewne wskazówki co do samej koncepcji wykorzystania tego uzbrojenia. Dodam, że system naprowadzania APR 155, podobnie zresztą jak Pirata, jest atrakcyjny dla wielu armii świata, dlatego myślimy o tym także jako o produkcie eksportowym.
A co ze zdolnościami produkcyjnymi, zarówno w wypadku amunicji precyzyjnej, jak i klasycznej – tej czołgowej, i artyleryjskiej?
Jak już mówiliśmy, jeszcze w 2021 roku podjęliśmy działania, aby zwiększyć nasze moce produkcyjne amunicji 120 mm oraz 155 mm, inwestycje przeprowadzono ze środków własnych Spółki, to między innymi dwa nowe piece. Te odważne decyzje, wraz z innymi inwestycjami grupy amunicyjno-rakietowej spowodowały, że w zasadzie już na koniec 2022 roku będziemy mieć Grupie Kapitałowej MESKO dwukrotnie zwiększony potencjał do produkcji amunicji 155 mm.
Jednocześnie mamy świadomość, że wyzwania są dużo większe. Wojna na Ukrainie unaoczniła, że potrzeby są ogromne, wielokrotnie większe niż zakładano wcześniej. Proces dochodzenia do odpowiedniego poziomu zdolności produkcyjnych z definicji musi zostać rozłożony w czasie, dlatego obecnie Siły Zbrojne RP wraz z nowym sprzętem pozyskują także amunicję od partnerów zagranicznych. Docelowo chcemy jednak zabezpieczyć pełne spektrum amunicji także do nowo pozyskiwanych czołgów Abrams i K2 oraz do wszystkich typów haubic 155 mm, jakie pojawią się w Wojsku Polskim.
Dodam, że równolegle finalizujemy proces polonizacji amunicji 155 mm, który – jak wiemy – następował stopniowo, przez kilka lat, w różnych spółkach grupy kapitałowej. Zakładamy, że produkcja w pełni spolonizowanych pocisków, z korpusem i dnem pocisku wykonanymi w zakładach w Kraśniku, z polskiej stali, ruszy pod koniec bieżącego roku.
W Mesko produkowane są też przeciwpancerne pociski kierowane Spike LR, które niedługo będą stanowić wyposażenie na przykład transporterów Rosomak z wieżami ZSSW-30. Spodziewają się Państwo kontynuacji zamówień? Certyfikacja linii produkcyjnej będzie utrzymana?
Dokończyliśmy realizację ostatniej transzy z umowy, którą zawarliśmy jeszcze z Inspektoratem Uzbrojenia w 2015 roku. W tej chwili kończymy modernizację linii, w celu dostosowania jej do produkcji nowej wersji pocisku LR2 oraz silnika niskodymnego, bo takie były oczekiwania ze strony użytkowników. Równolegle rozmawiamy z naszym partnerem, firmą Rafael, na temat dostaw na jego rzecz, eksportu całych pocisków lub ich komponentów.
Te inicjatywy eksportowe, jak i przygotowanie do kontraktacji krajowej umożliwią nam wydłużenie certyfikacji linii produkcyjnej poza okres 18 miesięcy, bo po tym terminie zgodnie z przyjętymi w podobnych przypadkach standardami należy dokonać ponownej certyfikacji. Obecna certyfikacja wygaśnie w drugiej połowie przyszłego roku, mamy więc jeszcze trochę czasu.
Decyzje o ewentualnym zakupie pocisków Spike LR2 na rzecz Sił Zbrojnych RP są po stronie Zamawiającego, czyli Ministerstwa Obrony Narodowej. Dodam jednak, że podjęliśmy już kroki w celu sprawdzenia zgodności tego pocisku z nowym systemem wieżowym, jaki jest budowany przez Hutę Stalowa Wola, z przeznaczeniem najpierw na KTO Rosomak, a następnie na Borsuki, czyli ZSSW-30. Planujemy, we współpracy z HSW, przeprowadzenie strzelań próbnych pociskami Spike LR2. To zapewni potwierdzenie, że nowy pocisk będzie mógł być wykorzystywany także na polskich wieżach wdrażanych do Wojsk Lądowych. Przypomnę, że Spike LR2 ma podwyższone parametry, czyli zasięg do 5,5 km, większą przebijalność pancerza oraz zmodernizowany system naprowadzania, a jednocześnie jest w pełni kompatybilny z istniejącymi, przenośnymi wyrzutniami używanymi w Wojsku Polskim.
Niedawno resort obrony zapowiedział też zakup na rzecz Wojsk Lądowych niszczycieli czołgów Ottokar-Brzoza z pociskami Brimstone. Jest szansa na ich produkcję w Mesko?
Nie ma lepszego kandydata niż Mesko do produkcji, obsługi i rozwoju pocisków Brimstone. Podchodzimy do tego razem z Wojskowymi Zakładami Elektronicznymi w Zielonce. Jesteśmy przygotowani, zarówno pod względem infrastruktury, wyposażenia maszyn, jak i kadr – technologów i inżynierów. Dlatego produkcja Brimstone, w szczególności w najnowszej wersji może odbyć się najtaniej i najsprawniej w Mesko, współpracującym z tym zakresie z WZE w Zielonce.
Chciałem przejść do jeszcze innej kwestii, do relacji ze związkami zawodowymi. Tradycyjnie odgrywają one silną rolę w spółce, a wcześniej zdarzały się konflikty z kierownictwem Mesko.
Nie ma co ukrywać, że związki zawodowe w Mesko mają silną pozycję. Są trzy organizacje związkowe, a największą jest Solidarność. Oczywiście nie możemy nie zauważać ich obecności, ale jako zarząd wychodzimy z założenia, że należy rozmawiać z każdym. Jeśli jest jakaś kontrowersyjna kwestia, siadamy do stołu i rozmawiamy, dopóki nie znajdziemy konsensusu.
Często, gdy zarząd nie rozmawia ze związkami i nie ma dialogu to nie ma wtedy efektów. Naszym zdaniem można porozumieć się z każdym, pod warunkiem, że strony faktycznie ze sobą rozmawiają. Naszą rolą było przede wszystkim zażegnanie konfliktu, który tutaj zastaliśmy obejmując zarząd spółki. W lipcu ubiegłego roku było pogotowie strajkowe, a strona społeczna sygnalizowała określone oczekiwania. Oczywiście nie mogliśmy spełnić wszystkich z nich, ale wprowadziliśmy pewne zmiany w systemie płac, podwyżki, ale też w granicach możliwości Mesko. Przy odpowiednio prowadzonym dialogu załoga wie jakie są oczekiwania i możliwości firmy. Dzielimy przecież wspólne pieniądze, które idą na inwestycje albo idą na konsumpcje. Jeśli wszystkie środki pójdą na wynagrodzenia, to nie będzie możliwości realizacji inwestycji, ale załoga też nie stoi na stanowisku, że należy podcinać gałąź, na której się siedzi.
W grudniu ubiegłego roku zawarliśmy porozumienie ze związkami zawodowymi, a gdy stało się to możliwe, także premię, ale z wypłatą dopiero po zakończeniu drugiego półrocza i przy spełnieniu określonych warunków. Dodam, że podstawą relacji zażegnywania konfliktów jest wzajemny szacunek, który jest konieczny do takiego dialogu oraz merytoryczna dyskusja. Jeśli rozmawiamy merytorycznie, a tak się dzieje w zakładach Mesko, to wspólnie możemy dojść do rozwiązań które satysfakcjonują każdą ze stron i przede wszystkim są dobre dla Spółki.
Zbliża się okres zimowy, pojawiają się doniesienia o możliwych trudnościach w dostawach energii elektrycznej, ciepła, a koszty rosną już dziś. W jaki sposób Mesko chce się przed tym zabezpieczyć, biorąc pod uwagę konieczność kontynuowania i zwiększania produkcji zbrojeniowej?
Zacznę od tego, że żaden zakład Polskiej Grupy Zbrojeniowej nie jest pozostawiony samemu sobie. Po to właśnie stworzono PGZ ze wspólną polityką zakupu i zabezpieczania dostaw energii, żeby się przygotować na właśnie taką sytuację. Sam fakt, że prowadzimy wspólne zakupy, daje nam dużo korzystniejsze warunki, niż gdybyśmy czynili zakupy samodzielnie.
Cały czas rozwijamy infrastrukturę, budujemy też nowe przyłącza energii elektrycznej. Gdy powstają nowe hale i dostarczane są nowe maszyny i urządzenia, niezbędne jest zwiększenie zakresu dostaw energii. Staramy się też być bardziej samodzielni. Właśnie kończą się budowy dwóch naszych kotłowni, oddanie trzeciej jest planowane na okres październik-listopad. Dzięki temu będziemy mogli dostarczyć do Spółki własną energię cieplną. Wcześniej nie mieliśmy takich możliwości, własnych źródeł zasilania w energię.
Chciałbym też zapytać o inną kwestię. Obecnie w branży coraz częściej mówi się o wdrażaniu tzw. przemysłu 4.0, opartego na automatyzacji, rozwiązaniach informatycznych. W jakim zakresie będą one wdrażane w Mesko?
W nadchodzących latach będziemy stopniowo wdrażać elementy tzw. przemysłu 4.0, uwzględniając specyfikę naszej branży i pracy z materiałami wysokoenergetycznymi. Automatyzacja rozpocznie się właśnie od wydziału produkcji rakietowej w Mesko, chcemy zacząć wdrażać elementy przemysłu 4.0 opartego na szerokim monitoringu, systemowej kontroli, predykcji zdarzeń jak i poszukiwania optimów produkcyjnych w ciągach produkcyjnych w czasie liczonym w latach.
Kontrakt na zestawy Piorun, o którym mówiliśmy na początku, jest dobrą bazą do wdrażania i użytkowania takich rozwiązań systemowych, dzięki temu że daje wieloletnią perspektywę i ma odpowiednio szeroki zakres. Wkrótce zostanie w tym temacie podpisane porozumienie z Politechniką Świętokrzyską, która wypracowała pewne rozwiązania wspólnie z jednym partnerów amerykańskich, jeśli chodzi o systemy i oprogramowanie specjalistyczne.
Dodam, że wdrożenie odbędzie się w kilku etapach, ale zaczynamy właśnie od wydziałów rakietowych. Będzie to pilotażowe wdrożenie w Polskiej Grupie Zbrojeniowej przy pełnym zaangażowaniu PGZ.
defence24.pl