Nawet 10 uzbrojonych w broń automatyczną na jednego premiera. Pociąg z Morawieckim i Kaczyńskim pod parasolem ukraińskiego wywiadu?

niezależny dziennik polityczny

Szef polskiego rządu Mateusz Morawiecki oraz wicepremier ds. bezpieczeństwa Jarosław Kaczyński wraz z dwoma politykami z Czech i Słowenii (premierami Petrą Fialą i Janezem Janšą) zdobyli się na pewien akt odwagi. Wsiedli do pociągu i obrali za kierunek Kijów, czyli stolicę państwa pogrążonego dziś w wojnie. Jak wyglądała ich ochrona?

Wszyscy czterej podróżni dojechali szczęśliwie do celu. Ale – nie oszukujmy się – nie była to „wycieczka”, lecz niebezpieczny wyczyn, który miał pokazać światu, że polityczni liderzy naszego regionu Europy stoją dziś murem za ofiarami rosyjskiej agresji i nie ulękną się arsenału ani wojsk Putina. Nie mogła to być także zwykła podróż z powodu środków bezpieczeństwa, które podjęto, by chronić polityków przebywających w wagonie. Opowiedział nam o tym Jerzy Dziewulski, czyli były antyterrorysta i doradca prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego do spraw bezpieczeństwa.

Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki w Kijowie

Do Kijowa w podróż pociągiem wyruszyli premier Mateusz Morawiecki, wicepremier Jarosław Kaczyński, premier Słowenii Janez Janša oraz premier Czech Petr Fiala. Politycy pojechali na spotkanie z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim.

Fakt zapytał Jerzego Dziewulskiego, jak zabezpiecza się takie środki lokomocji. Pytanie zasadne, wszak w Ukrainie rosyjski agresor bezlitośnie ciska rakietami w swych wrogów. Ochrona musiała więc być wyjątkowa. Tym bardziej że Kreml wiedział o planach wyjazdu polityków do stolicy Ukrainy. Szef KPRM Michał Dworczyk ujawnił, że Rosjanie wiedzieli o misji polityków.

Minister powiedział, że 15 marca rano polscy dyplomaci złożyli szczegółowe informacje do organizacji międzynarodowych. Wśród nich wymienił sekretarza generalnego ONZ oraz sekretarza generalnego OBWE. – Członkami tych organizacji jest Federacja Rosyjska w związku z tym w sposób naturalny, wszyscy członkowie tych organizacji są poinformowani o wizycie i o środku transportu, którym poruszają się premierzy – powiedział szef KPRM w rozmowie z wp.pl.

Jedno jest pewne, mer Kijowa Witalij Kliczko nie bez przyczyny wprowadził dziś (15 marca) godzinę policyjną w stolicy Ukrainy. Jest tam dziś naprawdę bardzo niebezpiecznie. Rakiety uderzyły niedawno w blok mieszkalny zabijając kilkoro mieszkańców. Na przedmieściach toczą się zaciekłe boje. Czy zatem podróżowanie pociągiem jest bezpieczne? Nasz rozmówca, Jerzy Dziewulski mówił, że wybór tego środka transportu był dobrym pomysłem. Stwierdził, że w normalnych okolicznościach na jednego premiera mogło przypadać od 4 do 6 uzbrojonych po zęby ochroniarzy. Teraz ochronę można było wzmocnić nawet do 10 funkcjonariuszy na osobę.

Jerzy Dziewulski o podróży pociągiem polskich polityków i ochronie

– To zdecydowanie nowość – mówi Jerzy Dziewulski o podróży tej delegacji. – Wybrano w konsekwencji najlepszy środek z punktu widzenia bezpieczeństwa. Nie ma takiego ryzyka jak z samolotem – dodaje.

Jak wygląda ochrona premierów? – Nie wierzę w to, aby nad tym nie miał jakiejś opieki wywiad ukraiński, który bez wątpienia musi pracować w sensie operacyjnym, nad bezpieczeństwem tej delegacji – dodaje ekspert.

Według Jerzego Dziewulskiego, Służba Ochrony Państwa, która zajmuje się ochroną m.in. premiera, musiała nawiązać kontakt ze służbami ukraińskimi.

– Jestem przekonany, że także służby ukraińskie to zabezpieczają. Jest taka jednostka policyjna KORD na Ukrainie. Bardzo dobra jednostka. To ludzie dobrze przygotowani do swoich działań. I zakładam, że oni także biorą w tym udział – wyjaśnia Jerzy Dziewulski.

Na trasie pociągu mogło być dokonywane filtrowanie terenu.

– Być może jest jakiś pojazd filtrujący na torze, może jakaś lokomotywa z wagonem, który jest wagonem asekuracyjnym z jakąś rezerwą policyjną, no i poza tym ma zadanie filtrować ten teren, przez który będzie za chwilę przejeżdżał pociąg – mówi ekspert.

SOP jest ustawowo zobowiązany do ochrony premiera. Jaką broń mają służby na pokładzie pociągu?

– Na pewno mają broń także automatyczną. I co do tego nie mam wątpliwości. To wszystko zależy od kanałów dyplomatycznych, którymi się to uzgadnia – wyjaśnia Dziewulski.

Dodaje, że inni premierzy muszą mieć swoją ochronę. – Być może uzgodnili ze sobą, że ta ochrona tamtych premierów jest nieco zmniejszona z uwagi na to, że np. z polskiej strony jedzie więcej osób, w związku z czym przyjmujemy większą ilość ochrony. Ale zakładam jedną rzecz, mają także swoją ochronę. To jest bezdyskusyjne – podkreśla.

Wyjazd premierów do Kijowa. „Traktuje się ten pociąg jako rodzaj terenu neutralnego”

Na pokładzie jest czterech premierów. Ile osób z ochrony może jechać tym pociągiem? Są tam na pewno ludzie z odpowiedników SOP innych państw.

– Możemy tylko dyskutować, trzeba liczyć 4, 5, 6 ludzi na premiera. To jest prawdopodobna ilość, ale jadą w strefie zagrożonej. Więc może to być uzgodnione między Zełenskim, a premierami, czy też kanałem dyplomatycznym, że ta ochrona będzie wzmocniona i wyznaczonych jest więcej ludzi. Zamiast 5 może być 10. Może być to każda liczba, która zostaje przyjęta przez drugą stronę – wyjaśnia ekspert.

Na terenie pociągu jadącego przez objętą wojną Ukrainę musi więc być SOP z bronią automatyczną.

– Na terenie pociągu mogą to mieć, bo traktuje się ten pociąg jako taki rodzaj terenu neutralnego przynależnego Polsce. Tak jak samoloty. Bo jedzie tam premier. Zakładam, że ten pociąg jest traktowany dokładnie w taki sam sposób jak samoloty, które przywożą prezydentów do innych krajów – mówi Jerzy Dziewulski.

fakt.pl

Więcej postów