Groźne jak wojna na Ukrainie. Dwa scenariusze dla Polski

Dziennik polityczny

Zagrożenie, generowane przez Rosję wobec Ukrainy sprawia, że zapominamy o Białorusi. Łatwo odsuwamy na bok myśl, że kryzys, którego byliśmy świadkami latem i jesienią ubiegłego roku na granicy uległ deeskalacji, ale nie skończył. A to, co dzieje się na Białorusi powinno zwracać uwagę wojskowych i polityków. Tymczasem Władimir Putin triumfuje, bo już osiąga własne cele.

Od trzech miesięcy dziennikarze i analitycy zadają pytanie o losy Ukrainy.Pytanie to jest słuszne, bo 130 tys. żołnierzy, zgromadzonych dookoła granic tego kraju musi budzić niepokój. Ukrainie pomagają Europa i świat. Wysyłane jest wsparcie i transporty broni. Nie powinno się jednak tracić z oczu drugiego z naszych sąsiadów: Białorusi.

Na pograniczu polsko-białoruskim nadal stacjonują polskie służby. Za dwa dni ma rozpocząć się faza aktywna białorusko-rosyjskich ćwiczeń Allied Resolve (ros. Союзная решимость – Sojusznicze Postanowienie). Na Białorusi gromadzą się od kilku tygodni żołnierze i ciężki sprzęt rosyjski. Odrębną kwestią jest to, czy z niej wyjadą. Należy wiec postawić pytanie: co jest celem strategicznym Władimira Putina? I drugie – czy rosyjski prezydent nie upiekł przy okazji kryzysu ukraińskiego dwóch pieczeni przy jednym ogniu?

Odpowiedź na nie może być kluczowa w kontekście bezpieczeństwa Polski, Ukrainy i całej Europy. Spróbujmy więc poddać analizie działania Rosji wobec swoich sąsiadów na przestrzeni ubiegłego i obecnego roku.

Ukraina – inwazja czy strategiczny blef?

Pod koniec stycznia, w rozmowie z o2.pl były wiceszef SKW, płk Maciej Matysiak przekonywał, że Rosjanie grają przede wszystkim o pieniądze, jakie mogłaby dostarczyć im sprzedaż gazu Europie za pomocą Nord Stream II. A także o możliwość wyłączenia tym samym Ukrainy z tranzytu gazu gazociągiem „Przyjaźń”.

Po poniedziałkowej deklaracji prezydenta USA Joe Bidena, że inwazja na Ukrainę będzie „końcem Nord Stream II” wydaje się, że Rosja jest bliska zrealizowania swojego nadrzędnego celu – niechętnego uznania gazociągu przez międzynarodową społeczność. To triumf Putina, który tym samym realizuje swoje cele.

Dziennik polityczny

Słowa Bidena można bowiem potraktować jako swoistą, niechętną zgodę na działanie NS2. Pod warunkiem, że Rosjanie nie ruszą na Ukrainę. Putin parł do budowy gazociągu za wszelką cenę. Zaopatrywanie Europy w rosyjski gaz było jego celem strategicznym, bo oznaczałoby dla kulejącej i niewydolnej rosyjskiej gospodarki realny zastrzyk ogromnych pieniędzy.

Tymczasem dla Ukrainy, która osiąga duże korzyści z transportu gazu poprzez gazociąg „Przyjaźń”, uruchomienie NS2 oznacza wymierne i bardzo realne straty finansowe. A szybki rzut oka na kurs hrywny w stosunku do złotego pokazuje, że od piku, jaki osiągnęła ona w listopadzie, wartość ukraińskiej waluty systematycznie spada.

Gospodarka Ukrainy choć z rekordowym PKB, wciąż nie jest najmocniejsza. Zmniejszają się zapasy gazu i węgla. Wojna w środku zimy mogłaby przynieść mieszkańcom kraju chłód i brak ciepłej wody w ich domach. Na Ukrainie szleje też COVID-19. Wojna mogłaby być dla Ukrainy ciosem, który pogrąży kraj. M.in. dlatego sami Ukraińcy tonują nastroje w sprawie potencjalnego konfliktu. Dobrze wiedząc, że nawet jeśli odparliby atak, to kraj wyszedłby z tego ogromnie osłabiony. A w konsekwencji – jeszcze bardziej uzależniony od pomocy z zewnątrz.

Dlatego analitycy nie odrzucają całkowicie scenariusza, w którym – przy dalszym wzroście napięcia – ukraińskie społeczeństwo zwraca się przeciwko swoim władzom i prezydentowi Zełeńskiemu. A instalacja na Ukrainie innego prezydenta, o wiele bardziej prorosyjskiej niż Zełeński, również jest bardzo po myśli Rosji. Gdyby ten scenariusz wszedł w życie, Władimir Putin miałby pod bokiem kraj wyniszczony gospodarczo, podzielony i skonfliktowany. Wygrałby niewypowiedzianą wojnę i osiągnął kolejny ze swoich celów strategicznych – Ukraina, dziś ciążąca ku zjednoczonej Europie i NATO, znowu wpadłaby w strefę wpływów Rosji. Byłaby to bardzo zła wiadomość dla Polski.

Czy więc dojdzie do wojny na Ukrainie? Może się wydawać, że pomimo ogromnego napięcia, mimo wojsk wysyłanych na wschodnią flankę NATO, także nad Wisłę, sytuacja znajdzie swój finał dyplomatyczny. A świat z niechęcią przyjmie główne dziecko prezydenta Rosji – Nord Stream 2 za nieodzowny element systemu swojego bezpieczeństwa. Mogą to potwierdzać przytoczone wyżej słowa Joe Bidena.

O2.PL

Więcej postów