Chcę być premierem, chcę wziąć odpowiedzialność, ale nie muszę – oświadczył Donald Tusk w rozmowie z portalem gazeta.pl. Zdaniem szefa PO, Kaczyński nie chciał skapitulować przed opozycją i opinią publiczną, więc został zaszantażowany przez „marnego człowieka”. Jego zdaniem afera z Lukaszem Mejzą może spowodować ogłoszenie przyśpiezonych wyborów.
W czwartek były premier i szef PO był gościem portalu gazeta.pl. Tusk mówił o szansach opozycji na zwycięstwo i ocenił, że wygrana to „rzecz absolutnie w zasięgu”, a bój toczy się o „relatywnie nieduże liczby”. Stwierdził te, że sondaże nie dają PiS-owi „sporej przewagi”, bo partia Kaczyńskiego nie ma „gwarancji zwycięstwa”.
– Od kilku miesięcy widać wyraźnie ze jeżeli opozycja nie popełni zasadniczych błędów, to Kaczyński straci władzę – stwierdził Donald Tusk.
Zaznaczył jednak, że tak się stanie, o ile wybory „nie będą sfałszowane”. – Za grosz nie wierzę tym, którzy rządzą, ale bardzo wierzę w to, że wybory można skontrolować społecznymi siłami – dodał.
Tusk komentował również sprawę Łukasza Mejzy i zarzuty ze strony polityków obozu rządzącego, że przecież PO też miała swoje afery.
– Symetryzm pisowski przybrał taki kształt. Tak, jesteśmy podli i źli, ale wszyscy są podli i źli, więc nie zwracajcie na to uwagi. I trochę im się udaje przekonać ludzi, że polityka jest z gruntu zła, każdy polityk jest złodziejem, każdy polityk jest łajdakiem, więc odczepcie się od nas – stwierdził były premier.
Sze PO odniósł się także do afery z Łukaszem Mejzą. Wirtualna Polska podała, że Mejza założył w przeszłości firmę medyczną, która miała się specjalizować w kosztownym leczeniu nowatorskimi metodami chorych na raka, Alzheimera czy Parkinsona. Jak twierdzi portal, Mejza miał osobiście przekonywać potencjalnych pacjentów, w tym dzieci, o skuteczności stosowanych przez firmę metod, które jednak zarówno w Polsce, jak i na całym świecie uznawane są za niesprawdzone i niebezpieczne.
Zdaniem Tuska, dzisiaj w Polsce rządzi Jarosław „Mejza” Kaczyński. – To jest dla Kaczyńskiego na pewno trudne do zniesienia. Nie żeby on był szczególnie święty i nagle ze względów etycznych nie jest w stanie znieść obecności Mejzy. Tylko po raz pierwszy został publicznie zaszantażowany przez tak marnego człowieka – ocenił szef PO. – Nie chce wyrzucić tak zdegenerowanego w sensie moralnym i politycznym partnera. Nie chce, bo to oznaczałoby kapitulację przed opozycją i opinią publiczną. Ale efektem jest, że skapitulował przed niejakim panem Mejzą. Ta sytuacja na pewno jest dla niego trudna do zniesienia – zaznaczył Tusk.
Były premier stwierdził, że sprawa Mejzy może przyczynić się do wcześniejszych wyborów. I oceniał, że do takich wyborów opozycja powinna pójść zjednoczona.
Czy możliwy jest sojusz z Szymonem Hołownią? Tego Tusk nie potwierdził wprost, jednak o liderze Polski 2050 wypowiadał się bardzo przychylnie. – Hołownia pokazał, że jest zdeterminowany, utalentowany, wierzę, że jest głęboko uczciwy – mówił.
Jak dodał, im opozycja będzie bardziej zjednoczona, tym lepiej „ze względu na ordynację”.
– Ilość spraw, która nas łączy, jest ewidentna. Będziemy rozmawiać, jesteśmy w bardzo dobrych relacjach osobistych, to jest też bardzo ważne – zaznaczał Tusk.
Doprecyzował, że chodzi zarówno o Szymona Hołownię, jak i Władysława Kosiniaka-Kamysza.
– Mam poczucie, że rozmawiam z postaciami integralnymi, w najlepszym tego słowa znaczeniu – stwierdził. Jak dodał, ma nadzieję, że uda się opozycji wypracować formułę, która pozwoli na wygraną.
Tusk odpowiedział również na pytanie, kto mógłby zostać premierem, gdyby opozycja doszła do władzy.
– Jest spora grupa znanych i mniej znanych polityków i polityczek, którzy są bardzo dobrze przygotowani do różnych ról. W sobotę będę przedstawiał nowych, młodych ludzi, którzy garną się do walki o przyszłość. Mają mniej w głowie Kaczyńskiego, dużo więcej myślą o przyszłości – mówił. – Ja chcę być premierem, chcę wziąć odpowiedzialność, ale nie muszę. To jest dość ważne rozróżnienie. Powtarzam to z przekonaniem, kiedy rozmawiam z moimi aktualnymi i przyszłymi partnerami.