Olaf Scholz zastąpi Merkel. Co mówił o Polsce?

Olaf Scholz w środę zostanie zaprzysiężony na nowego kanclerza Niemiec

Olaf Scholz w środę zostanie zaprzysiężony na nowego kanclerza Niemiec. Polityk przez ostatnie kilka lat pełnił funkcje ministra finansów i wicekanclerza. Jego wyborcy wierzą w to, że będzie kontynuował politykę Angeli Merkel, a media przypominają, że przyszły szef rządu może być zamieszany w jedne z największych afer finansowych ostatnich lat w Niemczech.

Pochodzący z Dolnej Saksonii 63-letni Olaf Scholz w polityce jest od dawna. W latach młodzieńczych wstąpił do młodzieżowej organizacji SPD i pozostał aktywny w partii po przeprowadzce do Hamburga-Altony, robotniczej dzielnicy znanej wówczas jako siedlisko lewicowych agitatorów. Do Bundestagu wszedł w 1998 r., a dwa lata później został wybrany na szefa SPD w Hamburgu.

W wyborach w 2021 r. polityk był kandydatem SPD na kanclerza, dzięki czemu jej notowania uległy znacznej poprawie, co doprowadziło do zwycięstwa nad konserwatywną Unią Chrześcijańsko-Demokratyczną (CDU) i dużo mniej popularnym Arminem Laschetem.

„Jesteśmy wystarczająco silni”

Scholz od 2018 r. jest niemieckim ministrem finansów i wicekanclerzem. Kiedy wybuchła pandemia, Niemcy uruchomiły krajowy pakiet stymulacyjny o wartości 130 mld euro, a jego resort odegrał kluczową rolę w przeforsowaniu unijnego Funduszu Odbudowy o wartości 750 mld euro, mającego pomóc firmom i ich pracownikom w przetrwaniu pandemii. – Kładziemy cały nasz arsenał na stół, aby pokazać, że jesteśmy wystarczająco silni, aby przezwyciężyć wszelkie wyzwania gospodarcze – mówił wówczas.

63-letni polityk zdobył wielu zwolenników właśnie dzięki temu, jak radził sobie z kryzysem wywołanym pandemią COVID-19. To on przewodniczył posiedzeniom gabinetu, kiedy kanclerz Angela Merkel zdecydowała się na samoizolację. Jego pragmatyczne podejście do kryzysu pandemicznego przyniosło mu dużą aprobatę.

Polityk jest za podwyższeniem ustawowej płacy minimalnej do 12 euro (z obecnych 9,60 euro). Chce też, by niemiecki przemysł stał się neutralny dla klimatu w ciągu najbliższych 25 lat i zapowiada jego modernizację. Jest otwarty na imigrantów, ale chce, by Niemcy zapewniły ochronę tylko tym, którym rzeczywiście powinni, wykluczając m.in. przestępców.

Scholz dokłada wszelkich starań, by utrzymać francusko-niemiecką solidarność, co także działa na jego korzyść. Francuski minister finansów Bruno Le Maire docenia nie tylko jego solidarność z Francją, ale także jego brata, dr Jensa Scholza, który przewiózł drogą lotniczą sześciu ciężko chorych francuskich pacjentów z COVID-19 do szpitala w Kilonii. Była to kosztowna misja ratująca życie, opłacana przez rząd niemiecki.

Do polityki wszedł po studiach z zakresu prawa pracy, jako przywódca Młodzieży Socjalistycznej Jusos. Po raz pierwszy został wybrany do Bundestagu w 1998 r. W latach 2011-2018 był burmistrzem Hamburga.

To właśnie wtedy po raz pierwszy wokół przyszłego kanclerza Niemiec wybuchł skandal. W czasie rządzenia miastem Scholz wziął na cel imigrantów handlujących narkotykami w Hamburgu.

Popularną taktyką stosowaną przez dilerów w celu uniknięcia aresztowania było połknięcie posiadanych przez nich paczek z narkotykami, na wypadek, gdyby pojawiła się policja. By pozyskać materiały dowodowe w takich sytuacjach, Scholz wyraził zgodę, by funkcjonariusze, nawet siłą, podawali podejrzanym środki wymiotne. Ta decyzja kosztowała jego partię przegrane wybory, a media często powracały do sprawy, zwłaszcza po tym, jak jeden z dilerów po zmuszeniu do zażycia środków wymiotnych, zmarł w areszcie.

Mimo to sam Scholz ma reputację nudnego i mało inspirującego. Według komentatorów jego kampania była przewidywalna. W szeregach SPD Olaf Scholz jest postrzegany jako konserwatysta. Wyborcy wiedzą jednak, że wicekanclerz z powodzeniem współpracował z Angelą Merkel i przez wielu jest postrzegany jako kontynuator jej wizji. Podczas jednej z debat mówił: „Każdy, kto mnie zna, wie, co dostaje”.

Po zmianach w partii w 2004 r. i rezygnacji z ponownego kandydowania na burmistrza Hamburga Scholz na krótko zajął się pełnieniem funkcji ministra pracy pod koniec pierwszej koalicji Merkel z SPD. Jednak po kolejnych wyborach w 2009 r. stanowisko stracił. Do polityki powrócił dwa lata później, ponownie obejmując rządy w Hamburgu.

Nowy rząd: ogólnokrajowy eksperyment

Jak wynika z przedstawionych przez rząd Scholza pomysłów na przyszłość Niemiec, plany są ambitne. Niemniej, jak miało to miejsce w przypadku Angeli Merkel, eksperci nie mają wątpliwości, że o powodzeniu kolacji rządzącej zadecyduje tak naprawdę umiejętność Scholza do utrzymania jedności wśród partii wchodzących w skład rządu, a także od sposobów radzenia sobie z kryzysami.

Jak podkreślają media, nowy rząd z Olafem Scholzem na czele można potraktować jako swoisty eksperyment. Jak zaznacza „Newsweek” sojusz socjaldemokratów, Zielonych i liberałów jest ryzykowny i z pewnością będzie wymagał od nowego kanclerza wiele pracy. Warto zaznaczyć, że Zieloni do tej pory działali na liberałów jak płachta na byka i odwrotnie.

Już pierwsze próby wyłonienia ministrów pokazały, że wśród przyszłych rządzących nie ma jednomyślności, nawet wewnątrz danej partii. Zieloni swoich ministrów ogłosili z kilkugodzinnym opóźnieniem.

Niemniej kolalicjanci po raz pierwszy od 1975 r. wspólnie stworzą rząd. Rozmowy do czasu opublikowania umowy koalicyjnej, która liczy 177 stron były objęte tajemnicą. Jak podkreślają eksperci, na razie wszystkie partie, które wejdą w skład nowego rządu mówią o koniecznych i wyraźnych zmianach. Problem jednak w tym, czy wszystkie mają jeden cel.

Nowy rząd Niemiec proponuje m.in. możliwość głosowania od 16. roku życia, legalizację marihuanę do celów rekreacyjnych, złagodzenie reguł mówiących o przyznawaniu obywatelstwa. Jednak jednym z głownych tematów umowy i rozmów koalicjantów pozostaje kwestia ekologii. Jak wynika z dokumentu, na większości dachów mają pojawić się panele słoneczne, dzięki czemu udział odnawialnych źródeł energii zwiększy się do 80 proc. do 2030 r. (dziś 35 proc.). W umowie znalazł się również zapis, na którym szczególnie zależało Zielonym. W 2030 r. ma zostać zamknięta ostatnia kopalnia węgla w Niemczech.

Takie propozycje odchodzą od politycznego konsensusu, do którego w ostatnich latach przyzwyczaiły wyborców rządzący w Niemczech. Tym ważniejsza będzie zatem osoba Scholza i jego umiejętności dyplomatyczne.

Afera finansowa z ministrem w tle

Niejasne zaangażowanie Scholza w jedne z największych afer finansowych ostatnich lat w Niemczech wytykają mu jego przeciwnicy, którzy zwracali uwagę na sposób, w jaki jego urząd zajmował się skandalami Wirecard i oszustwem handlowym cum-ex. W tym drugim przypadku chodziło o zarzut, jakoby Scholz związany był z masowym pogramem umożliwiającym unikania płacenia podatków. W jego wyniku niemiecki rząd stracił ponad 30 mld euro.

Po ujawnieniu afery jeden z banków zamieszanych w skandal otrzymał nakaz zwrotu 47 47 mln euro, które firma zyskała w wyniku oszustwa. Jak informuje Politico, Scholz miał wtedy spotkać się z właścicielem banku, a później interweniować w jego imieniu.

Z kolei sprawa upadku firmy płatniczej Wirecard była największym skandalem związanym z oszustwami we współczesnych Niemczech, a tegoroczny raport opozycji w Bundestagu mówił, że Olaf Scholz ponosi odpowiedzialność za niepowodzenie regulatora finansowego BaFin.

W 2020 r. znana firma Wirecard ogłosiła niewypłacalność po tym, jak na jaw wyszedł fakt, że w księgach korporacji brakuje niemal 2 mld euro. Według zajmującej się audytem spółki EY, która zbadała księgowość Wirecard, istnieją wskazania, że chodzi o oszustwo na wielką skalę przy współudziale wielu podmiotów z całego świata. Koncern przyznał się do wprowadzenia do swych bilansów fikcyjnych aktywów wartości 1,9 mld euro umieszczonych jakoby na powierniczych kontach na Filipinach.

– Skandal taki jak z Wirecard musi być dla nas sygnałem alarmowym, że potrzeba nam silniejszych niż obecne środków nadzorowania i kontroli rynku finansowego – mówił wtedy Olaf Scholz jako minister finansów. W tamtym czasił zlecił swemu resortowi przedstawienie koncepcji odpowiednich rozwiązań, mających zapobiec takim aferom w przyszłości. Jednak, jak zarzucają mu przeciwnicy, sprawa nie została ostatecznie rozwiązana.

Na ten aspekt zwraca uwagę także portal Politico, który zaznacza, że były minister finansów mógł być zamieszany nie tylko w aferę w firmie płatniczej Wirecard, ale także jego podwładni mieli „napuścić” prokuratorów na dziennikarzy Financial Times, którzy próbowali napisać o skandalu.

W tej sprawie Scholz został wezwany we wrześniu przed komisję sejmową. Podczas przesłuchania nowy kanclerz Niemiec zaprzeczył, jakoby wyszło do złamania prawa i zaprzeczył, by brał udział, w którejkolwiek z zarzucanych mu spraw.

Niemcy a Polska

W wywiadzie dla „Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung” z 2018 r. Scholz wyraźnie sprzeciwiał się „uniformizacji” Unii Europejskiej. – UE, także w najbliższej przyszłości, będzie się składać z 27 państw narodowych o różnych kulturach, mentalności, językach, tradycjach, systemach zabezpieczeń socjalnych i systemach oświaty. Te różnice pozostaną, potrzebny jest jednak postęp, który stworzy europejską wartość dodaną – mówił.

Wówczas wypowiadał się też o Polsce: – Polacy są naszym najbliższym sąsiadem, chcemy mieć z nimi dobre relacje. Polacy i inne kraje i narody muszą mieć oparcie w UE, także w kwestiach bezpieczeństwa. To jest warunkiem obstawania przy zasadzie bezwarunkowego przestrzegania praworządności – zapewniał.

W obliczu obecnego kryzysu na polsko-białoruskiej granicy, Polska również otrzymała jego wparcie. – Nasz europejski partner stoi przed bardzo dramatycznym wyzwaniem i potrzebuje solidarności – powiedział polityk dla „Süddeutsche Zeitung”. Zapytany o plany budowy muru na granicy odpowiedział: „Myślę, że skoro polski rząd podejmuje taką decyzję, to nie jest naszą rolą mówić im, że mają tego nie robić”. Scholz wezwał też do „wyraźnych, twardych” sankcji wobec prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki.

Ponadto zmiana w obozie rządzenia na razie nie zwiastuje poważniejszych zmian w relacji polsko-niemieckiej. W wypowiedziach nowego kanclerza Niemiec widać podobne sposoby w myśleniu o polityce zagranicznej, jak u Angeli Merkel (choć obecni koalicjanci przekonują, że chcą odejść od stagnacji z ostatnich lat). Z kolei jak zaznacza „Newsweek” przyszła ministra spraw zagranicznych (pierwsza kobieta na tym stanowisku) „Annalena Baerbock w czasie swojej pierwszej podróży do Warszawy na pewno wyciągnie rękę do bliższej współpracy”.

Warto również podkreślić, że to właśnie Zieloni, jedni z obecnych koalicjantów, jako jedni z pierwszych dementowali informacje o potencjalnym polexicie, który również dla Niemiec, a zwłaszcza dla tamtejszego biznesu, wiązałby się z ogromnymi stratami. Zatem po objęciu stanowiska przez nowego kanclerza można się spodziewać, że strategia dialogu i współpracy między Polską a Niemcami będzie wciąż kontynuowana.

Więcej postów