Rośnie gniew lekarzy rezydentów. Twierdzą, że rząd nie wywiązuje się z podpisanego z nimi przed dwoma laty porozumienia. Zdaniem młodych lekarzy nakłady na ochronę zdrowia rosną za wolno, chcą mieć także zagwarantowane podwyżki. Resort zdrowia zamierza rozmawiać z rezydentami na temat realizacji porozumienia. W piątek Ministerstwo Zdrowia wysłało do nich zaproszenie.
Spotkanie z rezydentami zaplanowano na 17 stycznia. „Stanowić będzie realizację zapisów Porozumienia, zgodnie z którymi jego strony w styczniu 2020 r. dokonać mają oceny wypełnienia postanowień w nim zawartych oraz podjąć rozmowy na temat możliwych dalszych działań w obszarach objętych Porozumieniem” – napisał Janusz Cieszyński w liście do rezydentów. Dodatkowo do Kancelarii Premiera skierowany został projekt ustawy o zawodzie lekarza przygotowany przez rezydentów.
Co na to rezydenci? Uspokajają, że do czasu spotkania z ministerstwem protestów nie będzie. Co dalej? Jak twierdzą, wszystko jest możliwe. – Wiele będzie zależało od przebiegu rozmów z Ministerstwem Zdrowia – mówi Faktowi Marcin Sobotka rzecznik Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (PR OZZL). Rezydenci zamierzają rządowi przedstawić swoje postulaty. – To większe nakłady na ochronę zdrowia. A także powiązanie pensji lekarzy ze średnią pensją. Rząd chce podnosić pensję minimalną, efekt będzie taki, że lekarze stażyści już wkrótce będą zarabiać poniżej tego minimum – podkreśla Marcin Sobotka.
Propozycja rezydentów jest następująca: stażyści mają dostawać jedną średnią pensję, wynagrodzenie rezydentów ma wynosić dwie średnie pensje, a lekarzy – trzy średnie pensje. Rezydenci nie są zadowoleni z realizacji porozumienia, jakie zawarł z nimi rząd przed dwoma laty. Zakłada on m.in. wzrost nakładów na ochronę zdrowia do 6,8 proc. PKB do 2024 r. Przewidywał także „godziwe płace dla lekarzy specjalistów za pracę w swoim szpitalu”.
Za dwa tygodnie zamierza spotkać się z lekarzami