– Największym grzechem PO i Grzegorza Schetyny jako lidera jest to, że przez ostatnie lata Platforma wpisywała się w wizerunek totalnej opozycji. Byli totalnie anty. Wszystko było anty i poza byciem antypisem Platforma się z niczym innym nie kojarzy – mówi dr Olgierd Annusewicz dla Faktu. Politolog ocenia 4 lata rządów przewodniczącego PO na trzy tygodnie przed wewnętrznymi wyborami w PO.
Największym grzechem PO i Grzegorza Schetyny jako lidera jest to, że przez ostatnie lata Platforma wpisywała się w wizerunek totalnej opozycji. Byli totalnie anty. Wszystko było anty i poza byciem antypisem Platforma się z niczym innym nie kojarzy. Nie udało się wymyślić i skutecznie wypromować czegoś, co by było pozytywnym przekazem. Nawet gdy zdarzyło się coś takiego jak 500 plus na pierwsze dziecko, to PiS natychmiast to przejmował. Włoski ruch pięciu gwiazd nazywa się tak dlatego, że Beppe Grillo powiedział, że chciałby, aby Włochy były jak hotel pięciogwiazdkowy. Obywatele w krajach unijnych oczekują, że politycy przestaną być sami dla siebie i zaczną robić coś dla nich. PiS taką receptę znalazł. Polacy mają poczucie, że coś od tego państwa dostają. Jeżeli po drugiej stronie największa partia opozycyjna mówi: „to co robi PiS jest złe”, to przeciętny wyborca może mieć poczucie, że opozycja krytykę władzę za to, że władza robi coś dla obywateli. Grzegorz Schetyna ponosi odpowiedzialność za to, że przez 4 lata nie udało się wymyślić tego czegoś, co by było pozytywnym elementem programu. Kolejny grzech jest z tym związany. Brak spójnego systemu komunikacji. PiS to potrafił. Stworzył cały system językowy, którym posługuje się zarówno PiS jak i jego politycy oraz media i eksperci wspierający Prawo i Sprawiedliwość. Słowom są nadawane nowe znaczenia, są one używane w sposób celowy. To czego opozycji nie udało się stworzyć to swój własny język opisywania rzeczywistości. Taki język, który by oferował coś więcej niż: „PiS jest zły”. Najtrudniejsza rzecz to wizerunek samego Grzegorza Schetyny. Przewodniczący PO się nie rozwinął. Jest dokładnie taki sam jak w 2016 roku. Nie było żadnego rozwoju. Jak Tuska zobaczyliśmy w 2055 roku, kiedy przegrał wybory, a potem zobaczyliśmy go w 2007 roku, to byli to dwaj różni Donaldowie Tuskowie. Różnica pomiędzy Tuskiem z 2007 roku a tym w 2011 roku także była. Dzisiejszy Tusk jest zupełnie gdzie indziej niż 5 lat temu kiedy obejmował stanowisko szefa Rady Europejskiej. A Schetyna jest dokładnie w tym samym miejscu. Szef PO ma jednak swoje zalety. Na pewno przeprowadził okręt PO przez najgorszy okres. Gdy był kluczowy kryzys platformerski, kiedy sondaże dawały Nowoczesnej 20 proc. a PO zjechała na chwilę poniżej tego progu, powstał KOD, trwały demonstracje, była fala nowej opozycji wydawało się niektórym, że w 2019 roku główną siłą polityczną będzie KOD. A tak się nie stało. KODu w zasadzie nie ma. Okręt PO co prawda niespecjalnie odmalowany i nie na wysokim połysku ale jednak przetrwał okres naporu. To jest trochę jak Jarosław Kaczyński w 2011. On przegrał wybory, ale mimo wszystko pozostał jedyną siłą opozycyjną, która formalnie się liczy. Druga pozytywna rzecz to praca u podstaw jaką uruchomił. To, że potrafił wykorzystać struktury PO w terenie, w dużej mierze uratowało mu polityczny byt. Reszta nie miała struktur, PO je miała. Być może mogłyby być one większe ale inicjatywa Schetyny czyli Kluby Obywatelskie i spotkania z posłami w małych miejscowościach miały swoje znaczenie. Gdyby ta praca u podstaw się nie odbyła to sytuacja byłaby dziś dużo gorsza. Trzecia rzecz to umiejętność stworzenia koalicji, która zajęła drugie miejsce w wyborach.