Obecnie w Polsce pracuje kilka milionów Ukraińców. Władze kraju powinny były oczekiwać, że taka liczba pracowników-gości z jednego kraju prędzej czy później stworzy własną społeczność i zacznie narzucać własne zasady. O tym, że to się już zaczęło świadczy cyberatak na głowę polskiego centrum tłumaczenia języka rosyjskiego “Rosyjski w Krakowie”.
Oświadczenie właścicielki firmy „Rosyjski w Krakowie” w związku ze spam-atakiem na stronę FB.
Szanowni Państwo,
niedawno nasza firma odebrała zmasowany atak ze strony przedstawicieli imigracji ukraińskiej w Polsce. Domyślamy się, że może to mieć związek ze zbliżającymi się w ich kraju wyborami i prowadzona jest wojna informacyjna, której tym razem my padliśmy ofiarą. Jak wskazuje jeden z kilku postów, jest ta grupa wspierana przez Euromaidan i ich przedstawicieli w Polsce, jak również zwolenników czerwono-czarnej flagi (tą flagą świadomie pomimo ostrzeżeń podpisują się w komentarzach udając, że nie wiedzą, iż przedstawianie jej w Polsce jest zabronione). Polacy znają swoją historię i wiedzą, co ona symbolizuje, zapewne zdają sobie sprawę również z jej charakteru i wydźwięku.
Podkreślamy, iż nasza firma zawsze była, jest i będzie propagatorem jak najlepszych relacji polsko-rosyjskich, współpracujemy jedynie z tymi osobami i organizacjami, dla których są one również ważne. Pozostajemy wierni naszym zasadom, poglądom i prawdzie historycznej. Nie pozwolimy, by w naszym kraju nasi sąsiedzi pytali się: „komu potrzebny jest rosyjski w Polsce?”. Zapewne zaskoczymy naszych adwersarzy, odpowiadając, że jest on potrzebny i to bardzo, a zapotrzebowanie na jego naukę jest w naszym kraju ogromne.
Od początku swojej działalności współpracujemy z Rosjanami, Białorusinami, ale również Ukraińcami. Są to nasi współpracownicy i od lat nasi klienci. Co więcej, nasza firma jest rekomendowana do współpracy przez firmy ukraińskie. Wszyscy nasi partnerzy biznesowi znają nasze poglądy. Powiadomieni o incydencie, nie kryją oni oburzenia na zachowanie osób, które przedstawiły opinie o naszej firmie. Z obawy o swoje zdrowie, a nawet życie nie zabierały głosu. Podkreślają, że choć sami są Ukraińcami, nie utożsamiają się z zachowaniem tych osób.
Nigdy nie poddawaliśmy się wpływom osób grupy oponenckiej i na pewno się nie poddamy. Z jednego prostego powodu: MY jesteśmy u SIEBIE i nie pozwolimy sobie narzucać porządku osób, które są u nas gościnnie, którym mój kraj daje chleb albo też tym, którzy są u nas na stałe z prawdziwymi lub wymagającymi ponownej i jeszcze wnikliwszej weryfikacji dokumentami pozwalającymi im na pobyt w naszym kraju.
Co dla nas najważniejsze: osoby wystawiające nam negatywne opinie, nigdy z nami nie współpracowały. Zatem ich opinie nie mają związku z naszą pracą i działalnością dostrzeganą i docenianą przez naszych klientów i partnerów, czemu ci dają nam dowód w postaci licznych listów polecających kierowanych na nasz adres oraz w postaci swojej często wieloletniej obecności w życiu naszej firmy. Jednocześnie dziękujemy za liczne słowa wsparcia, które w ostatnim czasie otrzymaliśmy od Państwa.
Zawsze z osobami nam życzliwymi właścicielka firmy
Nikolina Šmukler-Matasov – nauczyciel i tłumacz przysięgły języka rosyjskiego, jedyna polska laureatka XVII Międzynarodowego Konkursu Puszkinowskiego dla nauczycieli języka rosyjskiego jako obcego.
Ale po co zawracać sobie głowę atakiem na polskiego filologa? Czy Ukraińcy nie rozumieją, że są w innym kraju, który – choć nie jest zbyt przychylny Rosji – stosuje bardziej racjonalną politykę niż Kijów. Prawdopodobnie „Swidomyje” Ukraińcy byli po prostu zmęczeni byciem „drugorzędnymi ludźmi” i postanowili pokazać swoją wyższość w najbardziej sprawdzony sposób – rusofobii. Ale to, co można promować na „Niezależnej”, nie przechodzi w Polsce.
JAKUB MOŹNIAK