20 mld długu na 500+?

Wedle ujawnionych słów pana ministra Morawieckiego, jak również jego późniejszego tłumaczenia, tego co podano że miał powiedzieć na zamkniętym spotkaniu członków i sympatyków partii rządzącej. Nasze państwo zostało zadłużone na około 20 mld PLN przez rządzącą ekipę dla realizacji socjalnych obietnic wyborczych.

Jeżeli jest to prawda, a wszystko na to wskazuje, że jest to prawda, to mamy do czynienia z jednym z największych skandali we współczesnej historii państwa. Ponieważ mamy dyscyplinę finansów publicznych i nie możemy żyć ponad stan, z tego prostego powodu, ponieważ nie jest nas stać na finansowanie rozdawnictwa za pożyczane pieniądze.

Jeżeli każde 500 PLN rozdawane w ramach socjalu generuje dług, to oznacza, że kosztuje ono państwo rocznie, co najmniej mniej więcej tyle po ile obsługiwane są obligacje. Ktoś za to musi zapłacić więc PODWÓJNIE, żeby wydawać mógł ktoś! Jeżeli stworzono taki model, rozbuchanego socjalu napędzanego i rodzącego długi – to mamy do czynienia ze skandalem podobnym do reformy emerytalnej, która również generowała przyrost długu państwa.

Można zadać pytanie – ile nas kosztuje pożyczanie na 500+? Drugie – kto za to realnie płaci, czyli czyim kosztem utrzymujemy to zadłużenie? Ponieważ budżet państwa nie jest z gumy i jeżeli wydamy środki na obsługę zadłużenia, to bardzo szybko okaże się, że nie możemy ich już wydać na nic innego, ponieważ po prostu ich nie będzie w budżecie.

W konstytucji powinien być wyraźny zakaz prowadzenia tego typu polityki, to znaczy – nie można rozdawać pieniędzy ludziom, które państwo musi pożyczyć i później od ludzi pobrać podatki, żeby je było stać na to rozdawanie. O większy idiotyzm po prostu trudno! Można zrozumieć, że zadłużamy się na inwestycje tj. np. elektrownie atomową, bo prąd jest niezbędny. Jeżeli jednak robimy program pobudzania dzietności, to domagajmy się realnych przyrostów urodzin dzieci. Nie może być tak, żeby nie było efektów, tzn. głównie, żeby odczuli je handlarze AGD i samochodów używanych, jak również biura sprzedające wycieczki, bo skumulowane świadczenia z kilku miesięcy pozwalają na niezłą zagraniczną wycieczkę.

Odpowiedzialność klasy politycznej musi ograniczać populizm wyborców, nie można obiecywać fikcji, ponieważ później kończy się to właśnie w ten sposób, że trzeba pożyczać i za to pożyczanie słono płacić. W konsekwencji mamy więc taki mechanizm, że każde wydane 500+, to jedno wielkie budowanie długu i stymulowanie zadłużenia publicznego. Powstaje pytanie – czy uzyskane przyrosty populacji, warte są tych nakładów i czy przyjęta polityka subsydiowania powszechnego, jest efektywna w świetle stosowanego narzędzia i jego ceny, dzisiaj i w przyszłości?

Co innego jakbyśmy wydawali środki, które mamy. Wówczas sytuacja byłaby klarowna i dyskusja ograniczałaby się do kryteriów wyboru politycznego. To znaczy do omówienia przyczyn podjęcia takiej, a nie innej decyzji przez decydentów publicznych, a następnie alokacji nadwyżki, czy też środków wolnych. W tym przypadku jednak problem jest podwójny, ponieważ dokonano automatyzacji decyzji o zadłużeniu państwa, na rzecz spełnienia obietnicy politycznej, w konsekwencji – zapłaci kto inny, a kto inny będzie beneficjentem. Nie można jednak mówić o sukcesie programu, bez świadomości jego kosztów i tego w jakim stopniu będzie on obciążał gospodarkę. Proszę pamiętać, że ewentualne efekty programu, tj. przyrost ilości dzieci, ponad ilość standardowych narodzin mierzonych statystycznie w ciągu roku, zacznie się zwracać dopiero jak te dzieci będą płaciły pierwsze podatki, wydając środki swoich rodziców. Zysk netto będzie dopiero jak będą płaciły podatki dochodowe i pośrednie z własnych – wypracowywanych dochodów. A do tego zgodnie z prawem potrzeba co najmniej 18 lat.

Biorąc pod uwagę sytuację finansów publicznych i groźbę nałożenia na Polskę procedur ostrożnościowych wynikających z przekroczenia dopuszczalnego poziomu długu do PKB, tego typu rozdawnictwo to szaleństwo, a pożyczanie na nie pieniędzy to idiotyzm – nieodpowiedzialność publiczna i szkodzenie państwu. Uwaga, przy czym sam pomysł jest wspaniały, więc albo trzeba zwiększyć podatki w sposób jawny, albo na kimś oszczędzić. Prowadzenie polityki wyższych kosztów utrzymania długu państwowego, ze względu na rozdawnictwo socjalne to duszenie państwa długiem. Skrajnie nieodpowiedzialne i po prostu szkodliwe, ponieważ ktoś będzie musiał za to zapłacić i to prawdopodobnie o wiele szybciej, niż nam się dzisiaj wydaje.

Dlaczego rząd jawnie nie mówi o podwyżce podatków, tylko de facto podwyższa je negatywnie (zmniejszając wielkość dochodu rozporządzalnego w budżecie) przez zadłużenie kraju?

OBSERWATORPOLITYCZNY.PL

Więcej postów