Choć śledczy depczą mu już po piętach, zamachowiec, który podłożył bombę w autobusie komunikacji miejskiej, wciąż jest na wolności. Kim jest mężczyzna, który chciał ranić lub zabić kilkadziesiąt osób?
Jak twierdzą eksperci, to wrocławianin lub ktoś, kto był z miastem związany. – Z analizy monitoringu wynika, że to człowiek, który bardzo pewnie czuł się w tym autobusie. Ktoś, kto jechał nim nie jeden raz – mówi Jerzy Dziewulski, były antyterrorysta. Wiele wskazuje na to, że zamachowiec mieszkał lub wynajmował mieszkanie na Tarnogaju lub sąsiednim Brochowie.
– Z nagrania, które upubliczniła policja można wiele wywnioskować na temat zamachowca – dodaje. Mężczyzna bardzo swobodnie czuje się w autobusie, to „jego teren”, który bardzo dobrze zna. Wsiadając nie rozgląda się, od razu idzie w upatrzone miejsce, gdzie zostawia ładunek. Pewnie obraca się i idzie do kasownika, by skasować bilet. Ma doskonale rozpracowaną trasę linii 145. Do pewnego momentu jest bardzo spokojny.
Jak tylko autobus podjeżdża do kolejnego przystanku, kątem oka obserwuje, czy jego wcześniejsze obserwacje potwierdzają się. Jakie? Zamachowiec doskonale wie, kiedy w autobusie zacznie być tłoczno. Wie, na których przystankach wsiada dużo pasażerów. Linia 145, które kursuje z Tarnogaju na Sępolno, to jedna z najbardziej obleganych tras w mieście. Po drodze „zbiera” wiele osób. Mija m.in. Dworce PKS i główny (największa stacja w we Wrocławiu), Politechnikę, Uniwersytet Przyrodniczy, szkoły, duże centra handlowe, szpitale i wielkie biurowce – miejsca, do których jedzie mnóstwo ludzi.
Kiedy autobus zbliża się do przystanku przy dawnym PKS-ie, na tyłach Dworca Głównego, ocenia sytuację. Jak zwykle, jest na nim tłoczno. 145 zatrzymuje się, wtedy zamachowiec obraca się, utwierdza w przekonaniu, że to najlepszy moment i uruchamia zapalnik czasowy. Ma jakieś 5 minut. Zerka na zegarek, ocenia sytuację. Wie, że musi wysiąść na następnym przystanku. Tam, zresztą, pojazd zapełni się jeszcze bardziej pasażerami. Tak też się dzieje. Wysiada.
Kamery na Dworcu Głównym rejestrują jeszcze, jak wychodzi na tyłach budynku, na Suchą. Policyjne psy sprowadzone z Niemiec, najlepsze w Europie do tropienia śladów materiałów wybuchowych, doprowadzają śledczych na skrzyżowanie Armii Krajowej i Orzechowej. Tam, zapewne, zamachowiec wsiadł w 145 jadące w kierunku Klimasa, czyli tam, gdzie zaczął podróż. To właśnie z tego miejsca zabiera, najprawdopodobniej, przygotowany wcześniej bagaż i ucieka przed śledczymi.
Opinia eksperta
Jerzy Dziewulski, były antyterrorysta: To zrobił miejscowy
Zamachowiec to osoba, która wiele razy jeździła tą trasą, widać, że zna ją bardzo dobrze. Wie, które przystanki są mniej, a które bardziej oblegane. Wie, że autobus jest monitorowany, że kamery są zarówno z przodu, jak i z tyłu pojazdu. Ustawia się zgodnie z kierunkiem jazdy. Cały czas próbuje ]jednak schować się przed nimi, balansując między poziomymi i poprzecznymi barierkami. Ma rozeznanie, kiedy ile osób wsiada do środka. Zapalnik czasowy został nie bez powodu uruchomiony w miejscu, gdzie wsiada dużo osób. On wiedział, że tak się stanie. Podobnie, jak to, że na następnej stacji autobus zapełni się jeszcze bardziej.
Zamachowiec pewnie czuł się w autobusie linii 145. Wcześniej nie jeden raz jechał tą trasą.
FAKT.PL
Pochodzi z rozbitej rodziny , nie pracowa? ci?zko fizycznie, aktualnie mo?e mieszka? poza Wroc?awiem – nie mia? konfliktu z prawem, kocha komputer i gry komputrowe, ma ok 24-5 lat.