Znalezione, nie kradzione? Tak pewnie myślał sobie ten mieszkaniec Głogowa podnosząc z ziemi pieniądze. Znalazł trzy banknoty po 200 zł. Problem w tym, że widział, komu one wypadły. Został oskarżony o kradzież. Grozi mu nawet kara więzienia.
Ostatni poniedziałek okazał się pechowy dla mężczyzny wychodzącego z jednego z głogowskich urzędów pocztowych. Nie zauważył, gdy wypadło mu z kieszeni 600 zł. Widział to natomiast inny klient poczty. Szybko podniósł zgubę, ale nie oddał właścicielowi.
Na szczęście roztargniony mężczyzna domyślił się, gdzie mógł zapodziać pieniądze. Monitoring jasno pokazał całe zajście. – „Znalazca” szybko schował pieniądze i wyszedł. Mimo że wiedział, kto je zgubił. Takie zachowanie jest już kradzieżą – mówi podinsp. Bogdan Kaleta z głogowskiej policji.
Policjanci szybko namierzyli sprawcę. Ten przyznał się do winy i oddał 600 zł. Mimo to usłyszał zarzut kradzieży. Grozi mu nawet do 5 lat więzienia. – Przypominamy, że rzeczy znalezione należy zwrócić osobie, która je utraciła. Uczciwy znalazca może liczyć na nagrodę w formie tzw. „znaleźnego” – podkreśla podinsp. Kaleta. Zabranie takiej rzeczy jest przywłaszczeniem. A jeśli widzieliśmy, kto ją zgubił, kradzieżą.
FAKT.PL